>Hej misiaczki! Strasznie przepraszam, że pisanie tego opowiadania idzie jak ta kreeew z nosa, ale mam strasznie nieproduktywne wakacje, a jeśli już coś robię, to pracuję nad jednym ze swoich projektów. Także powolutku wracamy do regularnego pisania, oby! Przed wami rozdział 7, a zaraz po nim, trzecia część komiksu ^^ <
Zażarta walka trwała w najlepsze. Zjednoczone armie dzielnie odpierały silne ataki wroga. Null i jego miecz stanowili nierozłączny zespół, idealny na taką ilość mobów. Mężczyzna był energiczny. Niezwyciężony.
-Null, przyhamuj trochę... to dopiero początek, wyszalejesz się zaraz i zabraknie ci później siły. -Herobrine cmoknął z niezadowoleniem. Null stanął obok niego zuchwale, prostując się dumnie. Jego miecz ociekał gęstą krwią.
-Ależ znasz mnie przyjacielu! Nie przejmuj się tak. Jestem wytrzymały i odporny na zmęczenie! -odparł, na co białooki mężczyzna przewrócił oczami.
-Wiem jaki jesteś, i właśnie to mnie martwi! -zachichotał, podchodząc bliżej Nulla. Ten, westchnął głęboko.
-Mówiąc o zmartwieniach... mam jedno. -mruknął, wycierając miecz szmatką. Herobrine uniósł brwi.
-Ty, i zmartwienia?
-Popatrz. Walczymy. Zabijamy. Padamy. A końca tych zasrańców... nie widać. -wyznał spokojnie. Herobrine pokiwał po chwili głową, wyrozumiale.-Masz rację... spawnują się non stop. Słyszałem coś, że przygotowują łucz- w środku słowa, Null przerwał mu. Ostrze przeleciało mu przed twarzą, chroniąc go przed gigantycznym rozbryzgiem. Zszokowany białooki zrobił krok w tył i zatrząsł się.
-C-CO JEST, POSRAŁO CIĘ?! -warknął, na co Null zmierzył jego i swój miecz wzrokiem. Cała klinga zdawała się być oblepiona... czymś szarym.
-Co u diabła.. co to jest?
-Bomby gliniane. Jak raz wejdziesz w to gówno, to jesteś w pułapce, dopóki nie wyschnie. A wierz mi, może wysychać zajebiście długo. Teraz muszę iść po nowy. Niech to.. może znajdę coś w zamku. -wzruszył ramionami i żegnając białookiego, ruszył w kierunku ogromnego pałacu.-Dobra! W porządku, uważaj tylko! Ja w tym czasie- Herobrine już miał coś powiedzieć, gdy rąbnął o ziemię z hukiem. Jak na ironię, mężczyzna znalazł się w pułapce, przed którą dopiero co ostrzegł go kompan.
-NULL! -zawołał przerażony w kierunku przyjaciela. Null natychmiast zareagował i wyrzucając miecz, przypadł do Herobrine'a, ciągnąc go do tyłu.
-Posrało?! Co ty wyrabiasz?!
-Kretynie, odwracam cię na plecy, tak żebyś mógł się sam obronić w razie czego! Herobrine, do cholery, naprawdę nie wierzę, żeś się wpieprzył w to coś, przecież dopiero co ci powiedziałem! -zamiast paru słów otuchy, Null zrąbał przyjaciela z góry do dołu. Należało mu się.
Gdy Herobrine znalazł się bezpiecznie na własnym zadzie, Null przyklęknął obok, podając mu jego kilof.-I co... co teraz? -Herobrine wydyszał, poruszając nogami, uwięzionymi w lepkiej, gęstej mazi. Null wzruszył ramionami, rozglądając się dookoła nerwowo.
-Czekasz, dopóki nie wyschnie, tak jak mówiłem. Nigdy mnie nie słuchasz.
-Wybacz..
-Dobra, nie jęcz, bo działasz mi na nerwy. Musimy tylko mieć nadzieję, że nie wystawią łuczników, bo jesteśmy na linii ognia. -wymamrotał, zaciskając pięści od czasu na czasu.Jednak nie musiał czekać długo, by usłyszeć wrzaski z rzędów armii.
-ŁUCZNICY!!
-WYSTAWIAJĄ ŁUCZNIKÓW!!
-ŁUCZNICY WYSTAWIENI, WSZYSCY ZA TARCZE!! -gracze wołali między sobą, kryjąc się między drzewami, dodatkowo zakrywając ogromnymi, ciężkimi, dębowymi tarczami. Null zadrżał, marszcząc się.
CZYTASZ
Who we are. {Minecraft}
Fanfiction"Od wielu lat, rządziłem niepodzielnie, bawiąc się tą grą jak kukiełką. Nie sądziłem, że kiedyś będzie mi dane stanąć twarzą w twarz z błędami systemu, takimi jak ja. Sed i Emerald, Dreadlord. No i oczywiście Null, mój drogi przyjaciel. Wszyscy byl...