Rozdział 1 „303."

725 37 99
                                    

>Hej! Nie opisywałam walki chłopaków, bo wyszło by to trochę nudnawo ale jeśli chcecie wiedzieć, mocno opierałam się na wideo zawartym w multimediach :D<

  Zacięta walka o pozycje wyczerpała ich obu. W końcu, Herobrine mógł być tylko jeden. To najbardziej denerwowało białookiego; od lat, był na pierwszej pozycji najstraszniejszych, niewyjaśnionych zjawisk tego świata, aż nagle przyszedł jaki Entity nie wiadomo skąd, nie wiadomo po co, i ogłosił się „drugim Herobrine'em". Co to za porządki?
  Po drodze był jeszcze Null, ale koleś nie uznawał się za jego następcę. Wręcz przeciwnie, przyszedł do Herobrine'a z prośbą o pomoc. Od tamtej pory pomagali sobie wzajemnie, trwali w bardzo zdrowej relacji, każdy o tym wiedział. Jednak młodego w białej bluzie ktoś musiał nauczyć pokory.

  Po ostatecznym, niezwykle silnym ataku Herobrine'a, Entity padł wycieńczony na ziemię i oddychał głęboko. Krwawił w wielu miejscach, był bardzo osłabiony. Próbował się podnieść, ale szybko opadł z powrotem na piach, ściskając się za złamane ramię.

  Herobrine był gotowy to skończyć. Poderżnąć mu gardło i skończyć. Ścisnął diamentowy kilof w dłoni, i... za chwile zwolnił uścisk.
  Bo z drugiej strony, nigdy nie widział tak ogromnego potencjału, w kimś tak niedalekiemu sobie.

-I co? Będziesz tak stać? I się patrzeć, aż się wykrwawię? -wysapał Entity, spoglądając z pogardą na Herobrine'a. Ten spokojnie pokręcił głową.

-Mam ci coś do zaoferowania. -mruknął, podchodząc bliżej. W razie gdyby chłopak próbował robić jakieś gwałtowne ruchy, był na to gotowy. -Mogę dać ci moc, o której nigdy ci się nawet nie śniło. -ciągnął, a Entity uniósł brwi.

-Jesteś jak nieoszlifowany diament. Wystarczy wykonać parę obróbek. Mogę ci to dać. -skończył w końcu, nawiązując z przeciwnikiem kontakt wzrokowy. Entity wiedział, że jeśli chce żyć, wybór jest jeden. Co z innej strony, było kuszącą propozycją.

-Co następuje... jeśli się zgodzę? -wydukał, wypluwając trochę krwi. Herobrine skinął głową, uśmiechając się. Spokojnie odłożył kilof i usiadł obok Entity, przyglądając się horyzontowi.

-Zatem jesteś przyjęty. -odparł i zamilkł, wpatrując się we wschodzące słońce, tuż przed nimi. 303 również cieszył się zaistniałym widokiem, ale... ten cichy moment trwał zbyt długo.

-Będziemy tu... po prostu tak siedzieć? -spytał cicho, ocierając twarz dłonią. Herobrine odetchnął świeżym powietrzem, przymykając oczy.

-Dopóki nie poczujesz się lepiej, tak dokładnie. -odpowiedział, z anielskim spokojem. Zupełnie jak nie on. Entity burknął cicho, układając się na piachu.

-To do tego czasu zdążę się wykrwawić...

***
-Słuchajcie, przyprowadziłem nowego! -Herobrine zawołał, otwierając drzwi nogą. Ręce miał zajęte, musiał utrzymać Entity, któremu krew faktycznie uciekała w zatrważającym tempie.

-Fascynujące. Robisz to co tydzień.
-Hej, hej... -mruknęli kolesie z kanapy. 303 roześmiał się, zerkając na Herobrine'a.

-No to było ciepłe przyjęcie...! Nawet się nie spojrzeli! -rechotał, rozbawiony zajętymi kompanami Herobrine'a. Na to, białooki skinął głową z niezadowoleniem.

-Przywyknij, oni tak mają. Czasami wolałbym, żeby zachowywali się inaczej. Dobra, w każdym razie... ten od lewej, pierwszy, to Null.
-On się.. pali? -zanim Herobrine zdążył powiedzieć cokolwiek więcej, Entity wciął się, zauważając czarne, latające przy ciele Nulla... cosie.

-To się nazywa dym, złotko. -warknął groźnie znad laptopa.

-No. Masz odpowiedź. Null to dupek, ale jak się zaprzyjaźnicie, będzie inny. Obok mamy... no ogółem to on się nazywa „Green Steve", ale tak. Steve jest już jeden, a jak mielibyśmy mówić do niego pełną frazą to idzie się zarąbać. Więc możesz na niego mówić Emerald. Koleś ma obsesje na punkcie szmaragdów. -wskazał na mężczyznę, śpiącego między Nullem a dziwnym, dyniogłowym typem.

Who we are. {Minecraft}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz