2

278 35 12
                                    


Rosie

Ręka nieznajomego mi jeszcze chwile temu mężczyzny, wędrowała coraz to niżej w kierunku moich pośladków. Miałam już dość ciągłego poprawiania ręki Lucasa, która z każdą moją interwencją w magiczny sposób, znajdowała się z powtorem w tym samym miejscu.

- Łapy przy sobie. - Wysyczałam prosto do jego ucha.

Szopka rodziców trwała w najlepsze. Dlatego, więc znajdowałam się właśnie na parkiecie w ramionach mojego znienawidzonego nażeczonego. Matka uznała, że nasz taniec dobrze wpłynie na innych gości zachęcając ich do wspólnej zabawy.

- To już nie można dotknąć czegoś co należy do mnie? - Zapytał, chytrze się przy tym uśmiechając.

Naprawdę nie wiem co jest w nim takiego wspaniałego, że te wszytko kobiety lgną do niego jak pszczoły do miodu.

Według czytanych dzisiaj przeze mnie stron plotkarskich. Lucas jest wysokim, przystojnym ciemnym blondynem z zniewalającym uśmiechem i niebieskimi jak ocean oczyma.

Ja tego wcale nie widzę. Może potrzebuje jakiś okularów, albo szkieł kontaktowych.

- Nie jestem twoja i nigdy nie będę. Zapamiętaj to sobie na przyszłość, to tylko biznes. - Odparłam dyplomatycznie, dalej unikając jego wzroku.

- Och skarbie, jak się urodziłaś już należałaś do mnie. Pamiętam jak się wtedy słodko uśmiechałaś, chociaż nie miałaś ani jednego zęba wyglądałaś prześlicznie. - Wyszeptał, lekko muskając moje ucho.

- Mam nadzieje, że dobrze się naoglądałeś, bo szczerego uśmiechu w swoją stronę ode mnie już nie zobaczysz. - Odpowiedziałam wrednie, odsuwajac się w końcu od chłopaka.

Muzyka nareszcie zmieniła się na inną, przez co mogłam wrócić na swoje poprzednie miejsce. Oczywiście z wielkim uśmiechem na ustach za mną maszerował mój lovelas.

Odetchnęłam głęboko, próbując się uspokoić. Niestety moje próby poszły na marne, za sprawą ręki owijającej się wokół mojej talii.

- Nie uciekaj ode mnie, łobuzie. - Zaśmiał się, składając całusa na moim policzku.

Spojrzałam na osoby stojące naprzeciwko nas, od razu widząc zadowolenie w oczach matki.

Mój policzek był przycisnięty do klatki piersiowej mężczyzny. Nawet przez koszule czułam jego napinające się mięśnie, przy każdym  wypowiedzianym przez niego słowie.

Nie wiem co mną kierowało w tym momencie, ale przyjechałam rękę wzdłuż jego klatki piersiowej, próbując poczuć wszystkie mięśnie.

Nie zawiodłam się.

Szybko jednak się otrząsnełam, zabierając rękę i kładąc na wcześniejsze miejsce, czyli luźno opuszczoną wzdłuż mojego ciała.

Na jego twarzy pojawiło się zdziwnienie pomieszane z zmieszaniem, przy czym śmiesznie zmarszczył czoło zapewne głęboko nad czymś myśląc. To trwało tylko malutką chwilę, od razu zastępującą pewnością siebie, oraz zwycięskim uśmiechem na ustach.

Przewróciłam oczami całkowicie go olewając. Powiedzmy, że tego nie było. Kobieta z natury jest wszystkiego ciekawa, w końcu ma zostać moim mężem mam prawo chociaż dowiedzieć się co skrywa pod tą koszulą, prawda?

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 18, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Zmienić zasady gry / Zawieszone 🚫Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz