3.

611 14 0
                                    

Kiedy przyjechałam do domu, rodziców nie było. Może to i dobrze. Mogłam bez zbędnych pytań mamy pójść do swojego pokoju i poleżeć w spokoju. Zaczęłam żałować, że zgodziłam się w końcu, po naprawdę długich namowach Olivii, żeby pójść na ten cholerny mecz i imprezę po nim. Nie było mi do szczęścia potrzebne szlajanie po domówkach i udawanie, że podoba mi się na tej imprezie. Może powinnam nie pójść do szkoły i cały dzień udawać zatrucie? Już w głowie zaczęłam dopracowywać mój niecny plan, kiedy usłyszałam dzwonek. Jęknęłam w poduszkę i niechętnie wstałam z łóżka. Kogo mogło przywiać? Nikogo nie zapraszałam.
Zbiegłam po schodach i otworzyłam drzwi. Zmarszczyłam brwi, w kompletnym szoku, kiedy przed sobą zobaczyłam Shawna. Wciąż był w ubraniach ze szkoły, chociaż lekcje skończyły się trzy godziny wcześniej. Od razu jednak zorientowałam się, że na pewno miał trening.
-Shawn, co ty tutaj robisz?- spytałam, mrużąc oczy. Nie chciałam już na wstępie być niemiła.
-Nie zgadniesz co znalazłem na siedzeniu w swoim samochodzie- zaśmiał się. Z kieszeni spodni wyciągnął telefon. Od razu poznałam swój brokatowy case.
-O Boże!- pisnęłam i sięgnęłam po telefon. Poczułam jak olbrzymi kamień spada mi z serca. Moje maleństwo się odnalazło.
-Chcesz wejść na herbatę? No wiesz, w ramach podziękowań- byłam tak szczęśliwa, że nawet nie przemyślałam tego, co powiedziałam.
-W sumie... czemu nie, ale tylko na chwile- odsunęłam się w drzwiach, tak że umiał przejść. W korytarzu zdjął buty.
-Tam jest salon, rozgość się, a ja zrobię herbaty. Jaką lubisz?- położyłam ręce na biodrach.
-Może być jakaś owocowa- uśmiechnął się. No dobra, jego uśmiech był piękny. Nie, żeby robił na mnie wrażenie.
Postawiłam wodę do czajnika, a do kubków wrzuciłam po torebce malinowej herbaty.
-Ładnie tutaj-  podskoczyłam przestraszona, kiedy usłyszałam głos zaraz za sobą. Odwróciłam się tak szybko, że prawie strąciłam kubki.
-Cholera, przestraszyłeś mnie - ułożyłam dłoń na sercu.
-Przepraszam- w jego głosie nie usłyszałam kpiny.
-Dlaczego nie jesteś w salonie?- brunet jedynie wzruszył ramieniem.
-Jesteś milsza, niż rano- zauważył.
-Ty zrobiłeś dla mnie coś miłego, przywożąc mi telefon, więc dlaczego ja miałabym być niemiła?
-A może ... umówiłabyś się ze mną? No wiesz za to, że przywiozłem ci telefon- zmarszczyłam brwi. On tak na serio?
-Nie rób sobie ze mnie żartów- prychnęłam. Shawn zrobił krok do przodu, tak że stał jakieś pół metra ode mnie. Od razu poczułam jego perfumy.
-Nie robię. Przecież w tym nic złego, że chce zabrać cię do kina- westchnęłam. On robił to specjalnie.
-Nie, ale już nie raz widziałam płacz tych wszystkich dziewczyn, które zraniłeś. Nie chce też tak płakać- zamknęłam oczy.
-Dajesz mi kosza?- spytał, aby się upewnić.
-Chyba tak- szepnęłam. Otworzyłam oczy, ale nie odważyłam się na niego spojrzeć.
-Wiesz co, chyba odpuszczę sobie tą herbatę- warknął i wyszedł z kuchni. Kilka sekund później usłyszałam trzask drzwiami. Wypuściłam z płuc drżący oddech. Co to było? Nie byłam pewna, czy był po prostu zdenerwowany, czy obraziłam jego dumę. Byłam ciekawa, czy któraś mu odmówiła.
Wzięłam do rąk telefon. Dopiero wtedy rzuciła mi się malutka karteczka, która była włożona za etui. Wyciągnęłam ją ostrożnie, aby jej nie porwać. Zobaczyłam tam ciąg cyfr i uśmiechniętą minkę. Od razu zorientowałam się, że to numer Shawna. Nie byłam przekonana, czy mam go zapisać w kontaktach, czy może wyrzucić do kosza. Zdecydowałam się jednak wpisać go. Nic mi nie szkodziło, a zawsze mogłam go po prostu usunąć. Nazwałam kontakt zwyczajnie jego imieniem i nazwiskiem. Kiedy tylko odłożyłam telefon na blat, drzwi domu się otworzyły.
-Charlotte, kochanie był ktoś u nas? Widziałam jakiegoś chłopaka, jak wsiadał do samochodu- wywróciłam oczami, kiedy usłyszałam ciekawski głos mamy.
-Mamo...- jęknęłam.
-No co? Z tego co zobaczyłam, to był uroczy i bardzo przystojny- czy on musiał się nawet mojej mamie.
-Shawn chodzi ze mną na kilka przedmiotów. Dzisiaj podwiózł mnie do szkoły i zapomniałam w jego samochodzie jednej rzeczy, więc był na tyle miły i przywiózł mi ją. To tyle, nie musisz planować nam ślubu.
-Pff... ja? Nawet o tym nie pomyślał - i tak wiedziałam, że kłamała.
-No, ale mógłby zostać twoim chłopakiem. Pasowalibyście do siebie.
-Porządnie go na oczy nie widziałaś, a już wiesz, że pasuje do mnie? Skąd wiesz, czy nie jest jakimś gburem? Wygląd to nie wszystko.
-Koleżanko, czy to nie ja powinnam cię pouczać , że wygląd nie jest najważniejszy?
-Mamo, wiesz, że ta wymiana zdań nie ma sensu?
-Wiem
-Więc po co to robimy?-zmarszczyłam brwi.
-Nie wiem- ta, moja mama lubiła śmieszkować. Pokręciłam rozbawiona głową
-Zrobię na kolacje zapiekankę. Tata obiecał, że zdąży-mojego ojca często nie było w domu. Mama cieszyła się z każdej chwili, którą mogła z nim spędzić. Moim zdaniem tata ją zdradzał, ale ona tego nie widziała, albo nie chciała widzieć.
-Możesz iść do pokoju, a ja cię zawołam- kobieta się do mnie uśmiechnęła. Nic już nie odpowiedziałam, tylko poszłam do siebie. Położyłam się na łóżku i od razu weszłam w wiadomość do Olivii.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Fake SMS & imagine|| Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz