Rozdział 2

73 4 0
                                    

             Po wyjściu z Sali obrad, jeszcze długo nasłuchiwałam się od rodziców,że jestem zbyt rozkojarzona i powinnam coś z tym zrobić. 

- Może twój mate by Ci z tym pomógł innym sposo... - zaczął tata, lecz nie dokończył gdyż oberwał od swojej mate w tył głowy - no co? Mówię jak jest, Lia potrzebuje ręki, która by ją okiełznała. - skończył swój wywód, masując tył głowy. Tak, tata ten temat ubóstwia i gdy tylko nadarzy się okazja by wspomnieć coś o moim statusie związku ( a raczej jego braku) od razu podłapuje temat i prawi mi morały, że to już ten czas i chce wnuki. Tylko problem w tym, że mnie naprawdę nie ciągnie do bycia uwiązaną i ciągle kontrolowaną. 

~ A może nasz mate nie będzie taki jakiego sobie go wyobrażasz ? - odezwała się. Poznajcie moją wilczą stronę - Caso . Kocham ją ale gdy zaczyna nawijać o NIM, to mam chęć ją udusić ~ przepraszam bardzo ja nadal Cię słyszę i zaznaczę,że jeżeli byś mnie udusiła to byś sama zeszła z tego świata kochaniutka. ~ miła jak zwykle.

~ Oh, przymknij się, wiesz jak nie lubię o tym rozmawiać. Do tego dobrze wiesz, że jeżeli go znajdę to nic mnie przed tym nie uchroni i będę na niego skazana. - mówię z niechęcią. Niestety to prawda, ponieważ nikt jeszcze nie uciekł przed przeznaczeniem i nawet jeżeli bym tego bardzo chciała to nic by nie dało się zrobić. 

~ Wiem, ale mogłabyś coś zrobić w tym kierunku i go poszukać, Liaaaa proszęęę... - i tak codziennie.

~ Caso, on sam się znajdzie,a jak nie to zostaniesz sobie jakąś fajną samice  - uśmiechnęłam się cwaniacko, bo wiem jak się zaraz wkurzy.

~ CO?! JAKĄ SAMICE?! To ja już wolę żebyś mnie udusiła albo nafaszerowała tojadem... - zawyła bezsilnie.

~ Caso,Caso... znajdziemy Go obiecuję. - powiedziałam, wzdychając ale ten sierciuch już się obraził i do końca dnia zapewne się nie odezwie, ahh jakie to typowe.

Tak jak myślałam, Caso cały dzień siedziała cicho. Niedawno myślami zwołałam moje bety, które są także moimi najlepszymi przyjaciółkami by wyszły przed drzwi wejściowe. Astra to rudowłosa dziewczyna o zielonych oczach i pięknym uśmiechu. Jest ona najbardziej szaloną osobą jaką dane mi było poznać, jest niższa ode mnie o 10 cm co wcale nie oznacza,że jest słaba, o nieee, ta dziewczyna nie jednemu tyłek skopała. Druga dziewczyna to Kate, jest ona brunetką o przemiłym - brązowym spojrzeniu i takim samym nastawieniu, to własnie ona ma jako jedyna z nas swojego przeznaczonego - Iana, który jest przemiłym facetem . Kate pełni funkcję oazy spokoju, to ona w naszej grupie jest głosem rozsądku i potrafi nas uspokoić jednym argumentem. Za to ja ? Jaką gram rolę w naszej ekipie? No właśnie... w tej samej chwili spoglądam na zegarek wiszący na ścianie i kiwając głową - wyskakuję ze swojego okna i przemieniam się w swojego wilka, lądując z gracją na czterech łapach. Otrzepując się - spoglądam na przyjaciółki, które z rozbawieniem kiwają głową i także przemieniają się w wilki. Astra jest pięknym rudym wilkiem, a Kate czarnym z szarymi pasemkami. Ja już nie muszę mówić, jakie mam futro bo już wiecie. Wyglądem i charakterem się różnimy ale nie dogaduję się z nikim innym tak dobrze jak z nimi.

W trójkę biegniemy szybko przemierzając las by jak najszybciej dotrzeć do naszego miejsca. To jest nasza tradycja, w każdy piątek o północy idziemy nad jezioro po to by spędzić wspólnie czas. Przemierzamy szybko las, bezszelestnie i niezauważalnie. W chwili gdy już byłyśmy blisko poczułam dziwny zapach, nie był to nikt od nas, dziewczyny nie wyczuły przez to,że osobnik był za daleko i gnały dalej, ja miałam bardziej wyczulony węch jak i słuch więc doskonale usłyszałam jak ktoś się powoli do mnie przybliżał.

Do Ostatniego TchuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz