Rozdział 1

83 5 0
                                    



*2 miesiące przed *



Lia


           Właśnie siedziałam ze swoimi rodzicami oraz innymi najważniejszymi członkami      watahy w Sali gdzie były odbywane narady i spotkania. Ojciec razem z moją mamą na swoich kolanach siedzieli na końcu wielkiego dębowego stołu, a ja przy nich. W wieku 18 lat przejęłam władze od mojego ojca, który także jest alfą tak samo jak moja matka, więc płynie we mnie czysta krew najsilniejszych przywódców. Jednak nie jestem zwykłą Alfą, posiadam bowiem gen, który wyginął dawno temu, a mianowicie jestem jedyną białą wilczycą, która chodzi po świecie, więc jestem warta dość dobrą sumę. Wracając do sedna , spotkanie jak każde inne dotyczy praktycznie tego samego tematu, a mianowicie oczekiwana od 200 lat wielka wojna. Ma być ona pomiędzy dwoma Alfami dwóch najpotężniejszych rodów. Jak się domyślacie moja wataha - " Nocnych Wilków" od wieków jest jedną z nich. Jesteśmy rozproszeni na całym świecie, aczkolwiek główny dom jest         w Oregonie.

 Jest on położony w środku lasu, tak samo jak inne budynki. Dom główny jest podzielony na 4 piętra specjalnie przydzielonych do danych wilków. Na samej górze jest moje piętro na które wstęp mają tylko najbliżsi oraz służba. Na niższym piętrze znajdują  się moi rodzice ponieważ powiedzieli, że na starość chcą mieć trochę spokoju i nie będą razem ze mną na piętrze. Nie powiem, ucieszyłam się z tej wiadomości, kocham swoich rodziców jak nikogo innego ale już momentami traciłam cierpliwość. Na 2 piętrze znajdują się moje dwie bety - Astra oraz Kate. Ta druga mieszka razem ze swoim partnerem. Na 1 są pomieszczenia takie jak kuchnia czy ogromny salon dla wszystkich członków. Jednak są tu także mroczniejsze miejsca. W piwnicach znajdują się lochy oraz pomieszczenia gdzie przesłuchujemy i karzemy wrogów bądź nieposłuszne wilki. Oprócz domu głównego są mniejsze budynki dla niższej rangi bądź dla wilków, które znalazły swoje bratnie dusze. Mimo mojego wieku, w którym normalne wilki znajdują już mate i zakładają swoje rodziny - ja mojego przeznaczonego jeszcze nie spotkałam i jak na razie do tego mi nieśpieszno.      Na naszym terenie znajduję jeszcze więcej obiektów takich jak siłownia czy sale treningowe. Nie daleko jest też jezioro bardzo lubiane przez szczenięta z watahy.                     Z moich rozmyślań wyrwało mnie mocne kopnięcie w piszczel pod stołem, spojrzałam w tamtą stronę z pytającą miną, widząc moich wściekłych rodzicieli. Ah no tak, podsumowanie . Wstałam i z teatralnym odchrząknięciem zaczęłam swoje tradycyjne mini-przemówienie. 

- Jak dobrze wiecie moi Drodzy, za dwa miesiące nadejdzie w końcu ten dzień na który czekali Wasi jak i moi przodkowie, więc musimy dać z siebie wszystko by nasze plany omawiane na tych naradach nie miały żadnych ubytków i wszystko poszło bez problemu - rozejrzałam się po Sali czujnym wzrokiem, sprawdzając czy każdy zgromadzony mnie słucha - przypominam Wam, że to co zostało tu usłyszane nie ma prawa wyjść na światło dzienne, bo tego który choć wspomni słowem o tych spotkaniach i rzeczach, które się tu dzieją, obiecuję na Księżyc, że spotka okropna kara! Ktoś ma jeszcze jakieś pytania bądź zażalenia? - Wiem, może jestem trochę zbyt ostra ale ta sprawa jest najważniejszej wagi i lepiej by było wszystko uzgodnione.

- NIE ALFO! - krzyknęli chórem wszyscy zebrani.

-  W takim razie dziękuje za zebranie i do następnego. - powiedziałam i razem z moimi rodzicami wyszliśmy jako pierwsi. 

Do Ostatniego TchuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz