Rozdział 3

79 4 0
                                    

        Przekazałam telepatycznie betom, żeby udały się do naszego miejsca, a ja tylko zapoluję       na sarnę. Informację, że to prawdopodobnie wilk z innej watachy lub banita oraz to,że się go pozbędę w mało humanitarny i przyjazny sposób pozostawiłam dla siebie, ponieważ od razu chciałyby mi ten pomysł wyperswadować. Gdy usłyszałam kolejny szelest, a zapach był coraz silniejszy, postanowiłam się trochę pobawić z tym naiwnym wilczkiem. Po chwili naturalnym krokiem wyszłam na polane ,która była otoczona drzewami, w ten sposób chciałam dać naszemu rebeliantowi *prychnęłam w myślach* poczucie przewagi. Stoję na środku łąki już      od dłuższego czasu i naprawdę zaczynam się niecierpliwić. Gdy już miałam sama się pofatygować      i wyjść nieznajomemu na spotkanie ten zdecydował się ujawnić. Tuż za moich pleców usłyszałam głośne warknięcie i już chciał się na mnie rzucić gdy odwróciłam się szybko    i zrobiłam unik, ten na mój ruch upadł na plecy i poturlał się parę metrów ode mnie.

~ Dalej rzućmy się na niego! Rozszarpiemy gnoja za to,że w ogóle pomyślał o ataku na Nas! ~ odezwała się bojowym tonem moja wilczyca.

~ Oj Caso... tak szybko chcesz to zakończyć? Nie wolisz się z nim trochę pobawić? ~ zasugerowałam.

~ Co masz na myś... TAK POBAWMY SIĘ! ~ zapiszczała radośnie ta kupa futra ~ suko uważaj sobie. ~ zawarczała groźnie.

~ Dobra, koniec bo nasza nowa zabawka szybko się denerwuje i właśnie na Nas biegnie...

Nie zdążyłam dokończyć bo ten pchlarz się na mnie rzucił - przewracając na ziemie. O niee, tak to my się bawić nie będziemy. Gdy wilk mnie przygniótł swoim ciężarem mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Był on brązowy, niższy ode mnie i... o nie, o nie...chwila, stop ON BYŁ... OMEGĄ. Zaczęłam się panicznie śmiać wewnętrznie co pewnie musiało bardzo dziwnie wyglądać                z zewnątrz - ogromny wilk który turla się i piszczy jak opętany. Wiszące nade mną zwierzę            ze zdezorientowaniem spojrzało na mnie i oddaliło się o parę kroków. Ja dalej jak w transie turlałam się po polanie nie mogąc przestać się śmiać, spojrzałam przelotnie na omegę i widząc zażenowanie i gniew - postanowiłam się trochę uspokoić i przemówić:

- Omego kochana, może chcesz mi wytłumaczyć co znaczy twój " atak" na moją skromną osobę ? - powiedziałam nadal rozbawionym tonem.

- Z czego się śmiejesz ? - powiedział oburzony. Dobra, teraz ciśnienie mi się podniosło.

- Zadałam pierwsza pytanie więc udziel mi na nie odpowiedzi Omego bo zaraz mogę przestać być tą miłą. - warknęłam głosem alfy. Młody słysząc to - skulił się i pokornie pokiwał głową.      Pod wpływem głosu alfy każdy wilkołak niższej rangi od alfy - chcąc bądź nie, musi się podporządkować.

- Przepraszam Alfo - skulił się jeszcze bardziej - Ja...nie wiem dlaczego to zrobiłem, po prostu mój wilk się na Ciebie rzucił. - mówi z pokorą.

- Wiesz jaka kara jest za to co zrobiłeś? - powiedziałam podchodząc do Omegi. Wilk zaskomlał lecz nie ruszył się z miejsca.

- Wiem, nic mnie od niej nie uchroni, przepraszam Alfo, zrób to co powinnaś. - położył łeb           na swoich przednich łapach, czekając aż do niego przyjdę. Podeszłam do niego zmieniając formę i przykucnęłam.

- Więc jak się zwiesz chłopcze ? - podniosłam jego pyszczek i pogłaskałam po głowie. Widać było, że coś Nim kierowało i mówi całkiem szczerze. Dopiero teraz zauważyłam jak młody jest.

- Nazywam się Kordian Alfo.

- Piękne imię Kordian, jesteś banitą prawda?

- Tak, Pani, ummm...mogę się o coś spytać? - powiedział cicho. W odpowiedzi, pokiwałam głową, delikatnie go głaszcząc. - Dlaczego jesteś dla mnie tak dobra? Powinnaś mnie zabić          za wtargnięcie na Twój teren i za zaatakowanie. -  Pokręciłam głową i z głośnym westchnieniem, podniosłam głowę Kordiana by całą uwagę skupił na mnie.

- Czyli zakładam, że wiesz kim jestem i znasz zapewne plotki związane ze mną jaka to ja jestem zła prawda? - prychnęłam na swoje ostatnie słowa. Pokiwał nieznacznie łbem w odpowiedzi. - Jestem Alfą, może z pozoru "złą" i "okrutną" ale mam serce i widzę kiedy ktoś żałuje i jest co do mnie szczery, nie potrafię osądzić kogokolwiek niesprawiedliwie. Moje stanowisko nie oznacza władzę więc, nie mogę robić wszystkiego czego mi się zachce - tłumacze młodemu - więc Ciebie też nie ukarzę, ponieważ nie widzę ku temu powodów - uśmiechnęłam się pokrzepiająco. Młody patrzył na mnie nie dowierzając moim słowom i zaczął wtulać się w moją dłoń. - nawet mam dla Ciebie pewną ofertę. - na moje ostatnie słowa zaprzestał swoich ruchów i spojrzał pytającym wzrokiem.  

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 10, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Do Ostatniego TchuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz