Lonely // Kras

771 13 30
                                    

Przez całe cztery miesiące i pięć dni byłam całkowicie sama. Mój przyjaciel Christian był za miastem. Dostawałam od niego jedynie wiadomości i widywałam jego uśmiechniętą twarz na jego Instagramie, albo gdy sporadycznie utrzymywaliśmy kontakt przez FaceTime. 

Brakowało mi go. Wiedziałam, że nigdy nie mamy szans na bycie czymś więcej przez jego styl życia i to, że po prostu nie byłam wystarczająca. Nie wyglądałam jak te cudowne kalifornijskie piękności. Byłam drobną szatynką o lekko skrzywionym zgryzie, za dużymi udami i za małymi ramionami, żeby utrzymać proporcje ładnego ciała. 

Teraz siedziałam na kanapie w mieszkaniu Christiana i jego kolegów, udając że jestem zajęta czymś w telefonie, podczas gdy blondyn leżał obok mnie, kładąc głowę na moim ramieniu. Byliśmy ze sobą blisko, ale nigdy nie w taki sposób w jaki go pragnęłam. Zawsze czegoś brakowało. Między nimi była niewidzialna ściana. 

Obok chłopaka usiadł Mitchel, mówiąc coś o tym jak bardzo nienawidzi oglądanego, na co blondyn napchał mu do gęby popcornu, mamrocząc coś w stylu "pierdol się". Uśmiechnęłam się lekko, zakrywając głowę szczelniej kapturem, zahaczając paznokciem o czoło i włosy chłopaka. 

- Ej, drapiesz mnie kotku - powiedział zdziwiony, spoglądając na mnie z lekko poirytowaną miną. Jednak po chwili na jego twarzy pojawił się ten firmowy uśmiech - Żartowałem, wyluzuj Eve. 

W mojej głowie słyszałam tylko echo jego słów. On nie miał tego na myśli, prawda? 

- Kras? - dotknęłam jego włosów, żeby zwrócić jego uwagę. 

- Taa? - zwrócił spojrzenie w górę na moją siedzącą sylwetkę.

- Ja się źle czuję, pójdę do twojego pokoju się zdrzemnąć - poklepałam go po czubku głowy, jak tego nie lubił, po czym wstałam, idąc korytarzem w kierunku jego sypialni. Słyszałam głosy w kuchni, ale nie kłopotałam się patrzeć w ich kierunku. 

Czułam, że nerwy skręcają mi żołądek. Nie mogłam mu nic powiedzieć, to byłby całkowity koniec tego czegoś co było między nami. Nie mogłam rozwalić tej przyjaźni. 

Weszłam do idealnie białego pomieszczenia z idealnie białym łóżkiem ze śnieżnobiałą pościelą i szarymi zasłonami, które postanowiłam zasłonić. 

Położyłam się, czując jak moja głowa dosłownie pęka, a mój żołądek skręca się w supeł. 

Zamknęłam oczy, czując napływające do moich oczu łzy. Wtuliłam głowę w poduszkę, zasypiając. Wywoływałam sen, żeby uniknąć bólu. 

***

Obudziło mnie delikatne potrząśnięcie ramieniem. Uniosłam delikatnie głowę, żeby zobaczyć siedzącego na brzegu łóżka chłopaka ze szklanką wody i tabletkami. 

- Ja chyba muszę już iść - wzdrygnęłam się, podnosząc do pozycji półleżącej na łokciach. 

- Jest noc, lepiej żebyś teraz nie wracała - stwierdził, wyciągając kubek z wodą w moim kierunku - Pomyślałem, że będziesz tego potrzebować...

Wpadające przez przerwę w zasłonach światło księżyca iluminowało na jego twarz, sprawiając że wyglądała niczym dzieło sztuki. Jego włosy zebrane były w koka, jednak parę kosmyków zdążyło się z niego wymknąć. To wyglądało tak słodko, że miałam ochotę założyć mu je za ucho, jednak trzymałam ręce przy sobie. 

- Jest w porządku - ziewnęłam, zauważając jak chłopak pozbywa się spodni i koszulki na siedząco, żeby wejść po chwili pod kołdrę tuż obok mnie. 

Wypiłam szklankę wody, połykając tabletki. Odłożyłam naczynie na stolik nocny, po czym również się położyłam. 

- Coś jest nie tak - stwierdził nagle Kras, przerywając błogą ciszę między nami. Już chciałam zamknąć oczy i zasnąć, jednak jego słowa nie dały mi spokoju - Zmieniłaś się ostatnio. Tęsknię za czasami, gdy leżeliśmy razem beztrosko, śmiejąc się i żartując. Teraz jesteś taka oschła i zdystansowana, nic cię nie śmieszy... Co się dzieje? Jestem twoim najlepszym przyjacielem, możesz mi powiedzieć o wszystkim. Wiesz, że cię nie ocenię. 

- Christian - westchnęłam, obracając się do niego tyłem.

Czułam, że zaraz znowu się rozpłaczę. Moja głowa znów mnie rozbolała, przez co jęknęłam z bólu, łapiąc się za nią. 

- Evelyn, to te bóle z nerwów, prawda? - poczułam jego ramiona wokół mnie, gdy przytulił się do moich pleców. Poczułam jego usta w moich włosach, składające krótki pocałunek na mojej skroni - Nienawidzę patrzeć, kiedy tak przez to cierpisz. Co się tym razem dzieje, że to wróciło?

- Nie chcę o tym rozmawiać - wymamrotałam sennie. 

- To wykrzycz to dziewczyno - zaśmiał się melodyjnie, bawiąc się moimi włosami. 

- Czuję się taka samotna - zwróciłam głowę w jego kierunku, czując jego oddech na mojej twarzy. Jego piwne oczy kompletnie skupione na mnie. Dłonie błądziły po moich plecach, gładząc je w relaksującym geście - Nie chcę się tak czuć, ale wpadam w tą czarną otchłań. Wiem, że mam przy sobie ludzi, ale czuję, że tak na prawdę jestem sama. Pod koniec dnia nie mam kogo pocałować, przytulić... Nie mam nic Kras. Jestem przerażona. Chciałabym jakoś...

Poczułam jak jego usta nagle znajdują się na moich. Ze strachu wciągnęłam powietrze, zastygając w bezruchu. 

- Christian? - spojrzałam na niego po chwili, gdy odsunął się z niepewnym wyrazem twarzy. Wyglądałam zapewne w jego oczach niczym spłoszona sarna, ponieważ odsunął się, przecierając usta wierzchem dłoni. 

- Przepraszam, znowu zrobiłem coś głupiego - westchnął, obracając się na plecy - Myślałem, że może właśnie tego chcesz...

- A ty tego chciałeś? - zapytałam, czując się oszołomiona. Wciąż czułam dotyk jego delikatnych warg na swoich. W moim brzuchu latało stado motyli. Pragnęłam tego mężczyzny bardziej niż czegokolwiek kiedykolwiek w moim życiu. 

- To nie ma znaczenia, jeśli ty tego nie chciałaś - stwierdził, obracając się do mnie tyłem. 

Wiedziałam że to była moja ostatnia szansa, światełko w tunelu. Objęłam go, całując jego plecy, wywołując w nim gwałtowny dreszcz. 

Widziałam jak obraca się zdezorientowany w moim kierunku, na co ja ujęłam jego twarz w dłonie, całując go tak mocno i czule jak tylko potrafiłam. Nasze nosy zetknęły się ze sobą, miażdżąc się nawzajem, ale my o to nie dbaliśmy. Całowaliśmy się jakby jutro miało nie nadejść. Poczułam jak on wciąga mnie na siebie, obejmując mnie w talii. Jego dłonie wodziły pod moją bluzą i koszulką, pomagając mi je zdjąć. 

Nie wiedziałam, co się działo, ale zdecydowanie nie miałam nic przeciwko temu. Czułam jego erekcję przez materiał bokserek, co wywołało we mnie chichot. 

- Ale jesteś podekscytowany - stwierdziłam, dotykając palcem jego szyi. 

- Chcesz to zrobić? - zapytał niepewny mojej reakcji. 

- Trzeba jakoś rozwiązać twój problem - postanowiłam zagrać w tę grę. I tak kiedyś się sparzę. 

- Chrystusie, tak - jego usta zassały moje, a jego ciało błagało o interwencję. Ściągnęłam z niego bieliznę, po czym pozbyłam się swoich majtek, zostając w podkoszulku. Chłopak wiedział, że jestem niepewna swojego ciała, więc ze spokojem przyjął fakt że go nie zdjęłam.

Poczułam jak umiejscawia siebie odpowiednio, wchodząc we mnie odrzucając głowę do tyłu w długim jęknięciu. Moja dłoń sięgnęła, zdejmując gumkę z jego włosów, tak że przykleiły mu się do czoła. Odgarnął je, uśmiechając się niedorzecznie. 

Przekręcił mnie tak, że byłam pod nim. Jedną ręką wciąż odrzucał włosy, a drugą trzymał na moim biodrze, poruszając się szybko jak na moje tępo. 

- Christian, aaaa - wypuściłam z siebie szloch, gdy zetknął się z moim punktem g. 

- Ciszej, kotku - jego palec dotknął moich warg, a ja zassałam go, uśmiechając się zadziornie. 

- Kurwa, ja... - poderwałam biodra do góry, czując falę rozkoszy przechodzącą przeze mnie. 

- Słodki Jezu - wymamrotał chłopak, wychodząc ze mnie tuż przed czasem. 

Ku mojemu zaskoczeniu wstał z łóżka, podejmując skarpetę, pompując swojego członka, żeby pozbyć się spermy. 

- Wszystko okay? - zapytałam go, gdy wszedł na łóżko. 

- Wręcz doskonale, Eve - przyciągnął mnie do siebie.

 Usnęłam z głową na jego piersi. Może jednak nie byłam taka samotna, jak myślałam. 

CHASE ATLANTIC ONE SHOTS // PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz