Confusion // Clinton

371 8 15
                                    

Moje ręce lekko trzęsły się, gdy nalewałam lemoniadę z dzbanka do dwóch kubków. Poczułam delikatny dotyk dużej dłoni na mojej. Widziałam wystające żyły oraz opaleniznę na jego skórze, która dodawała mu jeszcze większego charakteru. 

Byłam bardzo skonfliktowana. Od jakiegoś czasu coś było nie tak. Niby zapewniał mnie, że mu zależy, ale ostatnio prawie nic do mnie nie mówił. Jedyny język jakim się porozumiewaliśmy to krótkie pomruki i skinięcia głową. Każdy, kto chociaż trochę zna Clintona wie, że on w taki sposób mógłby przeżyć życie, ale nie tak działa świat, a ja nie miałam anielskiej cierpliwości. Miałam swoje granice. 

Spojrzałam przez ramię, widząc jak żuje w ustach marchewkę, pomagając mi nalewać napój. 

- Strasznie się trzęsiesz - zauważył, na co ja prychnęłam. 

Odwróciłam się ze swoim kubkiem, maszerując w kierunku schodów na piętro. 

- Gdzie idziesz? - zapytał, zdziwiony. 

Dzisiaj dom Clintona był pusty, chłopcy pojechali do Parku Yosemite, podczas gdy Clinton stwierdził, że zostanie ze mną i spędzimy razem czas u mnie. Moich współlokatorów również nie było, co ułatwiało sprawę. 

- Idę do pokoju, nie chcę marznąc z soplem lodu przy swoim boku - wymamrotałam, odwracając się, zmierzając na górę. Gdy nastąpiłam na drugi stopień, usłyszałam jego głos. 

- Co jest, Liv? - zapytał z zaniepokojeniem w głosie. Czyżby zaczynało mu zależeć?

- Co jest? Czy ty sobie żartujesz? Za każdym razem, gdy cię całuję, albo cię dotykam ty ciągle mówisz że jesteś zmęczony, a ja czuję że masz kogoś, że ja ci się nie podobam... A do tego nigdy, a to nigdy nie usłyszałam od ciebie, że mnie kochasz. Jak ja mogę się czuć w związku, gdzie widujemy się raz na parę miesięcy, a gdy jesteśmy razem ty po prostu ciągle jesteś na haju albo zmęczony. Potrzebuję cię, nie widzisz tego...? - miałam łzy w oczach. Wpatrywał się we mnie bez słów. Po dłuższej chwili przetarł twarz, mówiąc. 

- Masz rację. Nie pokazuję swoich uczuć. Nie umiem, taki jestem. Ale to, że czegoś nie mówię, nie znaczy że tego nie czuję. Potrzebujesz mnie? Niestety, ale doskonale wiesz, że nie mogę być tym kim chcesz żebym był. Doskonale wiedziałaś na co się zapisujesz - powiedział cicho, patrząc na mnie, a następnie na swoje paznokcie. Jego poczucie racji doprowadzało mnie do szaleństwa. Wiedziałam że ma odrobinę racji, ale kompletnie nie zrozumiał o co mi chodziło. 

- Wiedziałam i żałuję każdej sekundy spędzonej z tobą, bo nie jesteś ze mną szczery. Nie chcę być zazdrosną suką ale co noc gdy nie jesteś obok boję się, że obok ciebie nie ma pustego miejsca tak jak u mnie... - łzy w moich oczach zamglały mi pole widzenia. Usiadłam więc na schodach, stawiając kubek obok siebie, chowając twarz w dłoniach, pozwalając swoim ciemnym włosom opaść na moją twarz, przyklejając się do mokrej od łez twarzy. 

- Nie zdradzałem cię i nie zdradzam. Od roku nie spałem z nikim innym niż z tobą Olivia. Nie wiem, dlaczego mi nie wierzysz. Nie jestem osobą bez honoru, nie mógłbym ci czegoś takiego zrobić... - zaczął chłopak, wyrzucając ręce w górę, co zobaczyłam przez szparę w kosmykach włosów. 

- Twoja postawa mówi co innego - bąknęłam, wzdychając - Jestem zmęczona Clinton. 

- Ja też, Liv - powiedział, wzdychając podobnie jak ja przed chwilą.

Wstałam ze schodów, idąc do swojego pokoju, gdzie nie wiedząc kiedy, położyłam się na łóżku, płacząc głośno, dusząc swój szloch w poduszce. 

***

Ze snu wyrwał mnie dotyk czyichś dłoni na mojej głowie. Znajoma dłoń głaskała moje włosy, pocierając kciukiem mój policzek. Mruknęłam, odwracając się na drugą stronę, żeby pośród ciemności napotkać spojrzenie ciemnych oczu Clintona. Widziałam w nich smutek, żal i ten zaginiony pierwiastek, którego dawno w nim nie widziałam. 

- Przepraszam, Livvy - powiedział szeptem, całując moje czoło - Uniosłem się maleńka. Powinienem... 

- Obudziłeś mnie - uśmiechnęłam się sennie, biorąc w dłoń jego nadgarstek, składając mały drobny pocałunek na grzbiecie jego gigantycznej w porównaniu do mojej, dłoni. 

- Wybacz, zapomniałem że tylko ja tutaj cierpię na bezsenność - powiedział, odwracając się na plecy, patrząc w sufit - Idź spać.

Wtuliłam się w jego bok, przerzucając swoją nogę przez jego udo, rękę oplatając wokół jego torsu. Ułożyłam swoją głowę na jego piersi, podczas gdy dłonią pocierałam skórę tuż pod jego żebrami.

- Nie brałeś dzisiaj leków? - zapytałam zaniepokojona, czując jego dłoń wsuwającą się pod moją koszulkę na ramieniu, głaszcząc mnie po łopatce. 

- Nie - powiedział, wypuszczając z siebie spięty oddech.

- Ja też już nie usnę - stwierdziłam, ziewając.

Chłopak jęknął, chwytając mnie za pośladek, podciągając mnie do góry, wciągając mnie całkowicie na niego. 

Nachyliłam się nad nim, składając leniwy pocałunek na jego ustach. Odwzajemnił go, wodząc palcami po moim kręgosłupie, wywołując we mnie przyjemne dreszcze. Tak za tym tęskniłam. 

- Czy tyle wystarczy, żebyś została? - w jego oczach zobaczyłam smutek. 

- Kocham cię - powiedziałam, mój głos odmawiał mi posłuszeństwa - Nawet jeśli ty mnie nie... - dodałam cicho.

- Kocham cię - powiedział nie wiadomo skąd. 

Pierwszy raz mi to powiedział. Nie mogłam wyjść z podziwu. 

- Chodź tu - jego ręce obwodziły moją talię, gdy sięgnął po kolejny pocałunek. 

Ta noc nas zmieniła. Na lepsze.

////

Mój pierwszy one shot <3 Przemyślenia?

CHASE ATLANTIC ONE SHOTS // PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz