Shadow of a doubt

188 25 3
                                    

Nigdy nie sądziłem, że potrafię być tak naiwny. Że tak łatwo dam się zmanipulować i odciąć od zdrowych zmysłów. Jednak brunet zostawił swój ślad nie tylko w moim sercu, jak też i w psychice. 

Jungkook okryty czarnym płaszczem zawisnął w zdziwieniu. Spojrzał na mnie. Gapiliśmy się na siebie, wtapialiśmy w swoje uczucia dłuższą chwilę, a potem mrugnął wzdychając. 

- Cześć słoneczko - Odparł drapiąc się po głowie, wciąż podtrzymując drzwi jedną ręką. 

- Em, bo ja jestem z Delią...  - Wtedy jeszcze nie obawiałem się gorzkich słów. Wtedy jeszcze, byłem zaślepiony miłością. Wtedy jeszcze, nie widziałem świata poza nim. Wtedy nie rozumiałem. Albo nie chciałem rozumieć.

Spuściłem głowę i zagryzłem wargę, nie byłem pewny jaki ruch w tej sytuacji był stosowny. Jednak Jeon, on zawsze wydawał się być bardziej wyrafinowany niż ja. Złapał moją dłoń i lekko pocałował. Zaśmiałem się, jednak on powtórzył to bardziej melodyjnie. Wywołał burzę w moim sercu. Na moich ustach złożył swego rodzaju obietnicę. Wtedy interpretowałem ją zupełnie inaczej. Pajęczyna nie zdążyła mnie jeszcze pochłonąć. A wątpliwości nie wyjadały resztek szacunku do ludzi. Mizantropia rozwinęła się daleko potem.

- Tak myślałem. Postanowiłem dać ci prezent, dlatego tu jestem. - Pogłaskał mój policzek. Róża którą dostałem nie skaleczyła opuszek palców, róża którą dostałem skaleczyła  wnętrze, w odległej przyszłości, która wcale nie miała prawa nadejść. 

Brunet pocałował mnie na pożegnanie i odszedł. Równie szybko jak przyszedł.

Delia nigdy nie była tak smutna, jak tego dnia. Moje poczucie realności, przyćmił bowiem alkohol. Tonąłem w białym winie. Lub morzu czerwonym, jednak nie miałem ochoty tego pamiętać.



- Więc Jungkook dał ci kremową różę? - Szepnęła owijając swoje turkusowe kosmyki wokół  chudych, bladych palców.  Była lekcja matematyki a ja panicznie bałem się owej nauczycielki, z niesamowitym lękiem obserwowałem poczynania groźnej profesor, kreśliła coś kredą na tablicy. Całe szczęście siedzieliśmy w tej samej ławce. 

- Tak, bardzo się ucieszyłem. Ostatnio między nami trochę się psuje.. - Westchnąłem i utknąłem pomiędzy stronami białego zeszytu. Byłem zachwycony tym jak bardzo Delia interesowała się moimi zmartwieniami, czasem jednak dopadały mnie ulotne wątpliwości. 

 - Nic na siłę Jimin.... - Widziałem. Chciała coś jeszcze dodać. Jej wargi drżały. Pocałowałem ją szybko w kącik ust i odwróciłem się do tablicy. Policzki dziewczyny spłonęły rumieńcem, tak samo jak gwiazdy które czerniały mi co raz częściej pod wspólnym niebem.

- J-ja... nieważne. - Spuściła głowę i nie odezwała się  do samego końca, grudniowego dnia. 

Mimo, że nie chciałem drążyć, świat wokół śmiał się z mojej infantylności. Drzewa zgubiły liście, a ja próbowałem obronić to niewinnością. 


Sznurowała glany kiedy czekałem przed szkolną bramą. Mroźny wiatr owiewał moje dłonie a ja trząsłem się z zimna. Bałem się, że moja słaba odporność, znowu się ujawni. Wtuliłem się w brązowy, ciepły płaszcz.  Nagle ktoś złapał mnie za ramię, z niezwykłą siłą i dziwną czułością.  Przestraszone tęczówki ujrzały papierosa w ustach. Następnie uśmiechniętego ukochanego. Musnął moje drżące wargi, a ja to bez zastanowienia odwzajemniłem. Byłem gotów zaproponować mu wizytę w moim pustym domu, ale Delia złapała moją dłoń. Wbijała paznokcie w mój nadgarstek, syknąłem z bólu. Z nienawiścią wpatrywała się w bruneta, a on po prostu lustrował ten obraz z dziwnym spokojem. Z gracją i przeprosinami. Pocałował mój policzek i prychnął na odchodne. Delia ciągnęła mnie w stronę latarni, ale ja odgrodziłem się od teraźniejszości. Zajęty byłem spadającym śniegiem, różowymi sznurówkami, i łzami na policzkach Jungkooka. Cały świat zdawał się być zbyt odległy, razem z brunetem. Nie dawałem rady złapać go za rękę, po raz ostatni. Zamknąłem się w cieniu wątpliwości, w malowidle Andrei Mantegny. W lamencie bez światła. Surrealizm pożerał moją duszę, pozostawiając wątłe ciało.



a/n piszę ten rozdział po opróżnieniu całego wina, więc przepraszam jeśli jest beznadziejny, co jest całkiem możliwe.

ღ Wish that you were here  ღ | p.jm x j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz