Rozdział 4: Niełatwe przeprosiny

6 0 0
                                    

Coraz bardziej wyczuwałem że coś jest nie tak z tymi ludźmi, do Petera jakoś specjalnie nic nie mam, ale gdy po raz pierwszy poznałem Betty zrozumiałem że to miejsce nie jest dla mnie, nie pasuję tu,to się potwierdziło podczas tej wizyty, jak już mówiłem w rozdziale pierwszym, przyszedłem z wizytą do Petera a tam kto? No właśnie Betty.

Gdy widziałem tej jej uśmiech widać było że jest fałszywy, chwilę potem wstała dając mi usiąść na fotelu i opuściła dom, wciąż nie odrywając ode mnie wzroku, Peter pozwolił mi usiąść,zrobiłem to, gdy posadziłem swoje siedzenie na fotel poczułem że jest gorący, jakby ktoś podgrzał go za pomocą suszarki, widać że Betty była wyjątkowo zdenerwowana ponieważ była gorąca z nerwów.

- Betty mi wszystko opowiedziała – Powiedział Peter który był niezadowolony z wizyty albo tego co usłyszał od tej wariatki.

- Co?

- Co? ty pytasz co? Powinieneś przynajmniej być dla niej miły.

- Ale jestem miły, Peter znasz mnie od...

- Kilku dni – powiedział to przerywając mi zdanie – tylko przez kilka dni nie pozna się prawdziwej natury człowieka.

- Co? jakiej natury?

- Dobrze wiesz jakiej, na początku udajesz spokojnego i radosnego człowieka, a potem gdy dochodzi do byle czego pokazujesz rogi.

- To wszystko przez to że ty i Betty nie dajecie mi spać, pierwszej nocy ty budzisz mnie żeby popatrzeć na mnie bo nie zapamiętujesz twarzy.

- Że co nie zapamiętuje? Nie pamiętam żebym był w twoim domu pierwszej nocy tylko po to żeby na ciebie popatrzeć, doskonale pamiętam twoją twarz nie mam żadnego problemu z pamięcią, może ci się to przyśniło?

- Nie przyśniło mi się to.

- W takim razie ja lunatykuję, sprawa załatwiona, to czego Betty chciała od ciebie późno w nocy? I dlaczego na nią nakrzyczałeś?

- Po pierwsze nie nakrzyczałem, a po drugie czemu ona chce zjeść ze mną tort w nocy, i czemu ona lata jeszcze z nożem, chce mnie zabić?

- Nikt tu nie chce ciebie zabić, a Betty jest chora, musi coś jeść, widziałeś jaka jest chuda? Cały czas jest głodna, a gdy coś je to nie przestaje, bo nadal jest głodna, tak jak kudłaty ze scooby-   doo, je i je, nie przestaje jeść.

- Dobrze, nawet trochę zrobiło mi się żal, pójdę do niej i ją przeproszę.

- Lepiej to zrób, jest naprawdę na ciebie wściekła.

- Chyba wiem dlaczego.

- Dlaczego?

- Bo nie zjadłem z nią śniadania.

Betty mieszkała na samym końcu ulicy, jej dom nie był tak zadbany jak inne, można by było z niego zrobić dobry burdel lub prawdziwy dom strachów, okna tego domu były zbite deskami, dookoła niego nie rosła trawa a dach miał dziurę, to była kompletna ruina.

Gdy podszedłem do drzwi, poczułem nieprzyjemny zapach, nawet nie chciałem wiedzieć jak jest w domu, na samą myśl robiło mi się niedobrze.

Drzwi się otworzyły i pojawiła się Betty, trzymała ona nóż na którym było coś co przypominało krew, może to był tylko dżem, i pewnie za pomocą noża smarowała tym kanapki, tak to był pewnie dżem.

- Czego tu? - powiedziała wściekłym głosem.

- Cześć, chciałem cię przeprosić za niedotrzymanie obietnicy, może dotrzymam kolejną.

- Chodzi ci o obiad który mam ci ugotować i który zjemy?

- Tak.

- A co chcesz, umiem wszystko ugotować.

- Spaghetti bolognese.

- O włoska kuchnia, a miałam właśnie w planach coś ugotować, dobrze, zrobię ci to i przyniosę do domu, będę tam o dwunastej, masz tam być, no chyba że chcesz jeszcze bardziej mnie zdenerwować.

- Nie chcę.

-  Dobrze, a nawet przyjmuję już twoje przeprosiny, tylko pamiętaj o tym że wpadnę, a najlepiej wysprzątaj swój dom i przygotuj się na moją wizytę, mogę jeszcze z kimś przyjść.

- Z kimś?

- Tak z kimś, nie powiem z kim bo zepsujesz sobie niespodziankę.

- Dobrze, idę do domu się przygotować, a ty zacznij już gotować.

- W porządku.

Zamknęła drzwi a ja wróciłem do domu, gdy wszedłem do salonu zacząłem przygotowywać stół, także zacząłem sprzątać, nie chciałem żeby Betty czuła się jak u siebie, bo rozmawiając z nią zwróciłem uwagę na ściany, były one pokryte pleśnią a cały dom w tym dywan był brudny i niewysprzątany, wiedziałem z kim przyjdzie (chodzi tu o Petera), ale znowu dałem się oszukać swojemu przeczuciu.

Zabójcy z ulicyWhere stories live. Discover now