"Szantaż" - Osamu Dazai

9.7K 382 1K
                                    

Ociężale otarłaś kropelki potu spoczywające na Twoim czole. Słońce grzało niemiłosiernie, sprawiając, iż człowiekowi odechciewało się wszystkiego. Najchętniej wskoczyłabyś do najbliższego zbiornika wodnego i zapomniała o wszystkich obowiązkach. Tak, to byłaby niesamowita ulga dla ciała i dla umysłu.

Jedyne co Cię jeszcze trzymało w biurze to resztki zdrowego rozsądku. Miałaś do wypełnienia mnóstwo zaległych raportów, których z każdym dniem przybywało. Jeśli nie skończyłabyś dzisiaj przynajmniej połowy, to następnym razem siedziałabyś w budynku do późnego wieczora. W dodatku miałaś na karku Kunikidę, od którego nie miałaś zamiaru dostawać kolejnych pouczeń dotyczących odpowiedzialności i czegoś tam jeszcze.

Kiedy skończyłaś uzupełniać jeden dokument, westchnęłaś z ulgą. Przetarłaś oczy, które były już zmęczone od ciągłego patrzenia się w ekran laptopa. Po chwili sięgnęłaś po leżącą obok papierową teczkę, którą zaczęłaś się wachlować. Miałaś wrażenie, że Twoje ciało roztapia się jak masło na patelni. Tak, przez ten upał już nawet nie siliłaś się na wyszukane metafory.

- Tu jest tak gorąco, czy to tylko ja~? - kątem oka dostrzegłaś burzę czekoladowych włosów, wyłaniających się zza Twojego ramienia. Obróciłaś się i ujrzałaś nie kogo innego, jak Dazai'a Osamu.

Nieco odchyliłaś się do tyłu, zważywszy na znajdujący się między Wami niewielki dystans. Mężczyzna zauważył to, przez co na jego twarzy zagościł psotny uśmieszek.

- Co tam, pracusiu? Nadal marnujesz swój czas na te bzdety? - zapytał zaczepnie, szturchając Cię ramieniem.

- Robię to, co mi zlecono - odparłaś beznamiętnie - W przeciwieństwie do pewnej mumii z samobójczymi zapędami, która łazi po całej agencji i wkurza wszystkich dookoła - zarzuciłaś Dazai'owi, który uniósł ręce w obronnym geście.

- Ależ [Imię]-chan! - wykrzyczał z udawanym przerażeniem - Nie musisz być taka szorstka.

Wywróciłaś oczami w wyrazie zrezygnowania. Pewne osoby nigdy się nie zmienią. Skierowałaś swój obrotowy fotel z powrotem w stronę laptopa. Dazai westchnął i pokręcił głową.

- Ale jesteś zawzięta - stwierdził z lekkim rozbawieniem w głosie. Zignorowałaś jego uwagę, chcąc całkowicie skupić się na pracy. W pewnym momencie w pomieszczeniu było słychać tylko stukot Twoich palców, które co chwila uderzały w przyciski klawiatury.

Jednak nie trwało to długo, gdyż po chwili brunet ponownie zabrał głos.

- Potrzebujesz relaksu, moja droga - mówiąc to obszedł fotel, po czym usadowił się na Twoim biurku, zakładając nogę na nogę - Wiesz, w taki upał próba utopienia się w rzece jest wręcz wskazana.

Na moment oderwałaś swój wzrok od ekranu, posyłając mężczyźnie spojrzenie pełne zażenowania.

- Potrzebujesz egzorcysty, mój drogi - odgryzłaś się, po czym wróciłaś do uzupełniania kolejnego dokumentu.

Uśmiech Dazai'a tylko się poszerzył.

- Moooże... - powiedział, celowo przedłużając wymowę sylab. Prychnęłaś na jego reakcję, chociaż innej się nie spodziewałaś. Niełatwo było ujarzmić tę zabandażowaną bestię, szczególnie, kiedy miała dobry humor. Czyli praktycznie zawsze.

Nagle usłyszałaś dźwięk otwieranych drzwi. Do pomieszczenia weszło kilku członków Agencji, między innymi doktor Yosano, Kenji, który podskakiwał niczym sarenka, Tanizaki z siostrą zawieszoną na szyi oraz Atsushi z czarną teczką pod pachą.

Obróciłaś się w ich stronę, a Osamu wreszcie usunął swój tyłek z Twojego biurka.

- Hej, Atsushi-kun, co to za zbiorowisko? - zapytał brunet ze swoim standardowym, lekkodusznym wyrazem twarzy.

Bungou Stray Dogs • One-Shoty [xReader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz