Rozdział 3

374 28 7
                                    

Usiadłam na moim łóżku i obserwowałam Sungyun krącącą nerwowo po pokoju. Uniosłam brew patrząc na to, jak co chwilę pociera czoło dłonią i przeczesuje włosy palcami.
-Powiesz mi w końcu, o co chodzi?- zapytałam przerywając ciszę panującą w pomieszczeniu.
Spojrzała na mnie nieco zaćmionym wzrokiem, który pokazywał mi pełno emocji, od złości po frustrację. W końcu w jej oczach pojawiły się łzy kiedy szybkim krokiem podeszła do mojego łóżka i usiadła obon mnie po czym objęła moją szyję. Mocno wtuliła się w moje włosy i zaczęła płakać, a ja nieco zdezorientowana takim zwrotem akcji po prostu położyłam dłonie na jej plecach klepiąc ją miarowo.
-Nienawidzę go- powiedziała szlochając.- Tak bardzo go nienawidzę.
-Powiedz. Będzie ci łatwiej- wyszeptałam wysuwając się z jej objęć, aby pójść do łazienki po papier toaletowy.
Po drodze brałam głębokie oddechy zdając sobie sprawę z tego, że nie będzie to łatwa rozmowa. Nie umiałam też powstrzymać zwykłej ludzkiej ciekawości, aby powiedzieć coś w stylu 'spokojnie, jeśli nie chcesz nic mówić, to nie mów'. Zżerało mnie od środka, aby dowiedzieć się, dlaczego zareagowała na chłopaka w taki sposób. No i oczywiście kim był ten wspomniany wcześniej kolega.
Wróciłam siadając na swoim poprzednim miejscu i podając jej mały biały zwitek. Przyjęła go wydmuchując nos z głośnym ogłosem, na który w innej sytuacji bym pewnie parsknęła i powiedziała jakiś nieśmieszny komentarz.
Cierpliwie odczekałam chwilę, aby doszła do siebie i była w stanie się wysłowić. Nie zauważyłam nawet, że gniotłam ze stresu spódnicę w pięściach, która stała się jeszcze brzydsza przez zmarszczki, które się na niej pojawiły.
-To było kilka lat temu- zaczęła cicho, a ja wyrwałam się z moich myśli i odwróciłam bardziej w jej stronę czując narastające napięcie.- Pamiętam to jednak aż zbyt dobrze. Takich rzeczy się nie zapomina- patrzyła się na okno, co dodawało dramatycznego efektu filmowego, przez który zapewne normalnie zaśmiałabym się z aktora na ekranie.
-Dobra, zachowałam się niedojrzale- powiedziałam czując, że robi mi się głupio przez naciskanie na nią.- Może jednak wolisz zostawić to dla siebie?
-Nie- odparła stanowczo.- Tak jak powiedziałaś, będzie mi lżej jeśli z kimś się tym podzielę- spojrzała na mnie, a ja jedynie kiwnęłam głową w odpowiedzi.- To był obóz sportowy. Pamiętam, jak cieszyłam się na samą myśl o tym, że mogłabym wziąć w nim udział. Tak bardzo chciałam wreszcie spędzić wakacje w jakiś fajny sposób. Jestem spod małej miejscowości pod Seulem, moich rodziców nigdy nie było stać na jakieś wyjazdy, więc siedziałam w domu nudząc się przez dwa miesiące kiedy moje koleżanki dobrze się bawiły- urwała ponownie wysmarkując nos.- To było spełnienie moich marzeń kiedy pewnego dnia okazało się, że mogą mi zapewnić kolonie przez to, że dołożyłam się z moim stypendium ze szkoły. No i w końcu wyjechałam, byłam wtedy w pierwszej klasie liceum.
Zaczęła tępo spoglądać w podłogę bez żadnych emocji choć widziałam, że aż ją od nich rozsadzało. Nie wiedziałam za bardzo, jak powinnam zachować się w takiej sytuacji, więc po prostu milczałam dając jej swoją obecność.
-Mój tata mnie tam zawiózł, piękny teren nad jeziorem. Plaża na skraju lasu, w jego głebi drewniane domki. Po prostu żyć nie umierać. Pamiętam jak znalazłam mój domek i zaczęłam się rozpakowywać, potem przyszły moje trzy współlokatorki. Wydawało mi się wtedy, że mam wszystko, co było mi potrzebne do szczęścia- byłam pierwszy raz poza domem na takim wyjeździe, poznałam dobre koleżanki, czułam się świetnie przez tamtą atmosferę. Pierwszego dnia naszego przyjazdu odbyła się dyskoteka na rozpoczęcie tego obozu- przemknęła oczy pociągając jeszcze raz nosem.- Tam mieliśmy poznać się wszyscy nawzajem, wszyscy byli zaproszeni na stołówkę, gdzie jeszcze nie były rozstawione stoły. Nasz główny opiekun bawił się w DJ-a na jakimś starym złomie, który śmiał nazywać old schoolowym- zaśmiała się, a samotna łza spłynęła po jej policzku.
Też uśmiechnęłam się na jej słowa i położyłam dłoń na jej plecach, a ona swoją głowę na moim ramieniu. Nie chciałam jej pospieszać i okazywać tym samym brak mojego zrozumienia dla tego rozdarcia emocjonalnego, które przechodziła. Z tego względu cierpliwie czekałam kiedy potrzebowała przerwy na ponowne użycie papieru lub głębszy oddech.
-To właśnie tam poznałam Baekhyuna- powiedziała o wiele ciszej niż wcześniejszą część tej historii, co wywołało u mnie lekki dreszcz.- Pamiętam jak stwierdziłam, że jestem już zmęczona, więc po prostu zaczęłam iść do mojego domku. Szłam wtedy przez ciemną polanę sporej wielkości, która dzieliła mnie od mojego celu. Miałam wrażenie jakby z każdego możliwego cienia miało coś na mnie wyskoczyć. Jak się okazało- rzeczywiście tak było. Nigdy nie zapomnę tego, jak moje serce dosłownie stanęło gdy zobaczyłam jak zachodzi mi drogę.

Flashback

-Co taka piękna dziewczyna robi tutaj sama?- zapytał podchodząc bliżej, na co się cofnęłam.
-Zostaw mnie- chciałam zabrzmieć stanowczo jednak czułam, jak zadrżał mi głos.
-Nie boisz się tak sama wracać do domku?- zignorował moje słowa i szybko znalazł się niebezpiecznie blisko mnie.
-Cofnij się albo zacznę krzyczeć- jęknęłam okręcając się mocniej w różowej bluzie.
-Hej, spokojnie- poczułam jak dotyka moich włosów przez co jeszcze bardziej się spięłam.- Okej, to nie brzmiało dobrze. Po prostu czasami nie myślę nad tym, co mówię. Nie chcę ci nic zrobić- powiedział odsuwając się lekko, więc trochę pewniej otworzyłam wcześniej mocno zaciśniete oczy.- Jak masz na imię?
-Sunghyun- powiedziałam cicho i czułam jak moje płuca zaczynają palić.
Wtedy właśnie uświadomiłam sobie, że wstrzymywałam powietrze przez ten czas kiedy się do mnie zbliżał. Starałam się uspokoić mój ciężki oddech patrząc na niego badawczym wzrokiem.
-Jestem Baekhyun- uśmiechnął się.- Może cię odprowadzić? Serio to nie jest zbyt bezpieczne żeby chodzić tutaj samotnie, tym bardziej, kiedy jest się tak pięknym jak ty.


-Potem podprowadził mnie do mojego domku. Rozmawialiśmy przez całą drogę, nawet trochę żartowaliśmy w trakcie. Naprawdę dobrze mi się z nim rozmawiało tamtej nocy choć to nie trwało długo. Byłam wręcz zawiedziona kiedy musieliśmy się rozstać. Widocznie zauważył to, ponieważ zapewnił mnie, że na pewno jeszcze się spotkamy- zamyśliła się patrząc w sufit.- Następnego dnia wypatrywałam go na każdym kroku. W końcu znalazłam jego stół kiedy siedział w kolegami i żywo dyskutował na jakiś temat. Patrzyłam bardzo zaciekle w jego stronę, aby nie przegapić momentu, w którym choć na chwilę by się odwrócił w moją stronę. Wtedy właśnie przez przypadek złapałam się wzrokiem z jakimś chłopakiem siedzącym obok niego. I to był Taehyung, czyli osoba, która zniszczyła moje życie.

06.08.2018

Beg For It ㅐKim TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz