Rozdział 2

400 24 9
                                    

Zmęczona przez rozmawianie z Sungyun do prawie drugiej nad ranem zapadłam z spokojny sen. Minęło kilka godzin od mojego przybycia do tego miejsca, a już czułam, że będzie mi tam dobrze.
Zdecydowanie było dopóki nie poczułam jak ktoś na mnie skacze przez co zostałam brutalnie wyrwana ze snu.
-Wstawaj, zaraz mamy apel!- usłyszałam krzyk przy samym uchu i nie wiedziałam, czy bardziej mam ochotę popełnić samobójstwo czy morderstwo.
-Zrób mi tak jeszcze raz, a przysięgam, że nie wyjdziesz już z tego pokoju- mruknęłam przekręcając się na drugi bok przez co zrzuciłam Sungyun na podłogę, której tyłek zderzył się z podłożem z głośnym łoskotem.
-Szybko, nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu, Lee- poczułam jak gwałtownym ruchem ściąga ze mnie kołdrę po czym sprzedaje w mój pośladek siarczyste uderzenie, pod wpływem którego wygięłam się jęcząc cicho.
-Spieprzaj- mruknęłam, ale w końcu podniosłam się z łóżka po czym podeszłam do szafy.
Zadowolona dziewczyna usiadła na moim łóżku i wpatrywała się jak wyciągam kosmetyczkę oraz mundurek szkolny przeznaczony na ważniejsze apele. Rzuciłam jej spojrzenie przepełnione fałszywą nienawiścią za brutalną pobudkę i poszłam do łazienki.
Starałam się ogarnąć jak najszybciej, aby nie spóźnić się na ceremonię. W ekspresowym tempie umyłam twarz, a następnie zęby. Włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone, ponieważ i tak ledwo sięgały mi do ramion, więc nie powinny sprawiać większego problemu. Pomalowałam rzęsy, a na usta nałożyłam balsam truskawkowy. Szybko naciągnęłam koszulę, a po zapięciu białych guzików dołożyłam również spódnicę tak, aby koszula była wkasana w granatowy materiał sięgający mi do kolan. Przejrzałam się w lustrze i kiedy stwierdziłam, że wyglądam znośnie opuściłam łazienkę.
Ostatnim brakującym elementem było obuwie. Z jednej z szufladek wyciągnęłam długie skarpety, które normalnie sięgałyby mi do kolan, ale trzeba je było zwinąć kilka razy tak, aby kończyły się trochę nad kostkami. Do tego doszły czarne baletki ze sznureczkami, które należało obwiązać wokół nogi.
Po wszystkich wykonanych czynnościach byłam gotowa do wyjścia, więc stanęłam wyprostowana przed Sungyun. Dziewczyna podniosła wzrok znad telefonu, a kiedy mnie zobaczyła zaklaskała radośnie w dłonie.
-Świetnie. Obie wyglądamy jak idiotki- powiedziała z udawanym podekscytowaniem w głosie podnosząc się z łóżka.
-Pociesza mnie fakt, że nosimy to tylko na ważne okazje oraz wszystkie dziewczyny tak będą wyglądać, więc nie będziemy jedyne- powiedziałam kiedy stałyśmy przed pokojem podczas gdy Sungyun przekręcała kluczyk w zamku.
Wyruszyłyśmy na poszukiwania hali, w której miało się wszystko odbyć. Zupełnie nie wiedziałyśmy, jak trafić w odpowiednie miejsce, co było załamujące biorąc pod uwagę fakt, że byłyśmy spóźnione. Z narastającym zdenerwowaniem na próżno wypatrywałyśmy kogokolwiek, kto mógłby nam pomóc, ale korytarze były puste.
-I co teraz?- zapytała dziewczyna wyrzucając ręce w górę kiedy doszłyśmy do końca kolejnego korytarza prowadzącego nas donikąd.- Przecież oni nas zabiją..
-Słyszysz to?- wystawiłam palec wskazujący do góry, aby dać jej znak, że ma coś wyłapać w ogarniającej nas ciszy.
Sungyun stała chwilę wsłuchując się uważnie w przestrzeń, a kiedy dźwięk trąbki stał się nieco wyraźniejszy dzięki czemu i ona załapała, o co mi chodziło.
-Gdzie to do cholery może być?- zapytała poirytowana ruszając w kierunku, z którego przyszłyśmy.
-Czekaj, gdzie jeszcze nie byłyśmy..- zaczęłam odtwarzać w głowie plan budynku, w którym się znajdowałyśmy po czym strzeliłam się w myślach w czoło.- Jesteśmy głupie.
-Dopiero teraz do tego doszłaś?- rzuciła przez ramię z sarkazmem, a kiedy chciała iść w stronę wind ja zaczęłam ciągnąć ją do głównego wyjścia.- Dokąd idziesz?
-Ta hala nie jest w tym budynku- mruknęłam pod nosem czując narastające emocje gdy po wyjściu za drzwi muzyka stała się wyjraźniejsza.- To tam- wskazałam palcem na drugi blok zaraz przy naszym akademiku.
-To trzeba być ułomem- powiedziała wpatrując się ze zrezygnowaniem w miejsce, z którego dochodziły dźwięki.
-Wystarczy być nami- odpowiedziałam przyspieszając kroku.- Dlaczego zupełnie przeoczyłyśmy fakt, że to może być właśnie tam?
-Sama nie wiem, jakoś zapomniałam o tym, że ten teren składa się z kilku części, bo przecież jeszcze dwie są od drugiej strony- powiedziała słabym głosem kiedy zaczęła sobie przypominać wszystko.- Chybam za bardzo przejęłam się rozpoczęciem nauki tutaj.
-Albo chłopcami ze 112- prychnęłam pod nosem ciągnąc ją za rękę kiedy szłyśmy przez trawę.
-Albo chłopcami ze 112- przytaknęła zgodnie co wywołało u mnie pokręcenie głową z politowaniem.
W końcu dotarłyśmy pod wielkie drzwi prowadzące do hali. Spojrzałyśmy na siebie ze zdenerwowaniem wymalowanym na twarzach.
-Na pewno chcesz tam wejść?- zapytała cicho.- Będzie głupio jak wszyscy zaczną się na nas gapić- dodała spuszczając wzrok na swoją koszulę, której rąbek wyszedł ze spódnicy podczas naszego nerwowego poszukiwania auli.
-Mamy inne wyjście?- zapytałam chwytając za klamkę jednak nie umiałam jej pociągnąć do siebie.
-Będzie niezręcznie. Zawsze możemy powiedzieć, że źle się czułam, a ty ze mną zostałaś- powiedziała kładąc dłoń na mojej.
Stałyśmy w milczeniu wpatrując się w siebie. Obie zgadzałyśmy się z tej sprawie, że skłamanie byłoby najlepszym wyjściem z tej sytuacji.
-Masz rację- powiedziałam opuszczając dłoń, która wciąż była trzymana przez Sungyun.
-Jak zawsze- uśmiechnęła się, co oddałam.
-Słuchajcie, serio lubię jak dwie kobiety się sobą zajmują, ale wydaje mi się, że powinnyście być w środku- usłyszałam kolejny głos przez co odskoczyłyśmy od siebie jak oparzone.
Stałam speszona patrząc na tego samego chłopaka, którego miałam okazję spotkać poprzedniego dnia przez mój błąd z kluczem.
-Masz równo pod sufitem?- zapytałam zdenerwowana jego pojawieniem się i kiepską uwagą.
-Jak najbardziej. Myślę jednak, że skoro koleżanka się tak źle czuła to chyba nie powinna wychodzić z pokoju- powiedział przysuwając się bliżej, aby dać nam do zrozumienia, że słyszał plan naszej wymówki.
-Czego chcesz?- zapytała Sungyun spoglądając na mnie przelotnie.
-Sam jeszcze nie wiem, może ten pomysł z zabawianiem się nie jest taki zły- powiedział uśmiechając się i poruszając brwiami.
-Zapomnij- powiedziała kładąc dłoń na jego klatce piersiowej i odpychając go lekko.- Chodź- złapała mnie za łokieć i pociągnęła w stronę budynku, z którego przyszłyśmy.
-Dziewczyny no, to tylko żart- krzyknął za nami, ale żadna z nas się nie odwróciła.
-Dupek- mruknęła Sungyun kręcąc głową.- To trzeba mieć czelność żeby gadać takie rzeczy, doprawdy.
-Spokojnie, przecież nic się takiego nie stało- powiedziałam, ale kiedy spojrzała na mnie mrożącym wzrokiem od razu zapomniałam, co chciałam dodać.
-Nie znoszę takich ludzi. Zrozumiały, arogancki, zapewne w chuj bogaty rozpuszczony szczyl, który zalicza każdą po kolei- powiedziała, a jej głos nieco zadrżał.
-Wszystko w porządku?- zapytałam kiedy puściła moją rękę, aby otrzeć samotną łzę z policzka.
-Tak. Po prostu.. Baekhyun już popsuł mi w życiu trochę nerwów i nie chcę, aby to się powtórzyło- powiedziała ruszając w stronę schodów.
-Wy się znacie?- zapytałam zdziwiona.
-Niestety miałam okazję mieć z nim styczność- powiedziała pokonując pierwsze stopnie.- Nieciekawy typ, ale powiem ci, że jest jednak ktoś gorszy od niego, w dodatku przyjaźnią się ze sobą.
-Kto taki?- starałam się sprawiać wrażenie przejętej całą sytuacją choć bez rozeznania w wydarzeniach nie za wiele mogłam zrobić.
-Nazywa się Taehyung i to kawał sukinsyna. Nie martw się, zacznę od początku.

23.07.2018
JAK MYŚLICIE, KTO ŻYJE?

Beg For It ㅐKim TaehyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz