Członek zespołu.

2.9K 287 112
                                    

— Jako artystka Hellish Phantoms zobowiązujesz się do wzięcia udziału w każdym zaplanowanym koncercie oraz próbie zespołu. — Jimmy, nasz agent, mówi to z tą samą formalnością, z jaką zawsze podchodzi do wszystkich umów. Kiwam głową na znak, że rozumiem. Nie jest to pierwszy raz, kiedy ktoś próbuje mnie wciągnąć w świat tych wszystkich formalności, ale teraz stawka jest wyższa.

— Rozumiem — odpowiadam spokojnie, choć w środku czuję lekki niepokój. To dla mnie nowy świat, a wymagania są jasne. Brak przestrzeni na błędy.

Jimmy, jak zawsze przygotowany, sięga do grubej, czarnej teczki i wyciąga z niej kolejne dokumenty, rozkładając je przed sobą z namysłem.

— A teraz, jeżeli kwestie zwykłe mamy już za sobą, przejdźmy do twojego pochodzenia. — Jimmy mówi to z taką lekkością, jakbyśmy rozmawiali o czymś codziennym, a nie o mojej tożsamości i wszystkim, co się z nią wiąże. — Ponieważ do tej pory zespół tworzyły tylko wampiry, wprowadzamy dla ciebie udogodnienia w kwestii pożywienia, jak i bezpieczeństwa. Będziesz z nimi w trasie koncertowej, więc dużą część czasu spędzicie w autokarze. Chcemy, byś czuła się bezpieczna, dlatego kupimy nowy autokar i poprosimy pół-demonicę, by rzuciła odpowiedni czar, sprawiając, że do twojej sypialni będzie mógł wejść tylko wampir, którego uprzednio zaprosisz. To samo zrobimy tutaj, w naszym głównym lokum. Żadnym nieproszonym gościem nie musisz się martwić.
Przytakuję, a w mojej głowie zaczynają krążyć myśli o Reedzie. Jego obecność jest jak cichy, nieustanny dźwięk, który trudno zignorować.

— Byłoby wspaniale. Nie ukrywam, że martwię się obecnością Reeda wokół mojej osoby. — Moje słowa są wyważone, ale widać po Jimmym, że uderzyły w sedno. Zaciska usta i kiwa głową, jakby wiedział, że to sprawa, której nie da się tak po prostu zignorować. — On nienawidzi ludzi, a ja chciałabym jeszcze parę lat pożyć.

Jimmy marszczy brwi, spoglądając na mnie z troską.

— Rozumiem twoje obawy. Reed jest… specyficzny. Ale zapewniam cię, że bezpieczeństwo każdego członka zespołu jest dla nas priorytetem. — Jego ton jest uspokajający, ale w jego oczach widzę, że nie jest pewien, jak Reed zareaguje na te wszystkie zmiany.

— Dziękuję, Jimmy. Doceniam to. — Staram się, żeby moje słowa brzmiały pewnie, ale w środku czuję, że to dopiero początek problemów. Reed jest nieprzewidywalny i nie sądzę, by przyjął moje członkostwo w zespole bez oporu. Jednak jestem tutaj z konkretnym celem i nie zamierzam się poddawać.

Isa, stojąca obok mnie, wzdycha głęboko, opierając głowę o blat stołu.

— Zależałoby mi na zakazie zbliżania się, ale przecież będą razem przez większość doby. — Słowa te wydają się ciężkie, jakby miały moc, by przygnieść do ziemi. — Rozumie pan? Nie wiem, co to za sztuczka z wyzwalaniem strachu w ludziach, ale nie chcę, by moja młodsza siostra musiała ponownie przez to przechodzić.

— Rozumiem. Jeżeli bardzo cię to martwi, przygotuję osobną umowę dla ciebie i Reeda i zamieszczę w niej odpowiednie nakazy i zakazy — Jimmy mówi to z naciskiem, jakby chciał zapewnić nas obie, że sytuacja jest do opanowania.

Jestem wdzięczna, że Isa to powiedziała.

Reed wywarł na mnie wrażenie, które trudno mi zapomnieć. Po przesłuchaniu chciałam jak najszybciej wydostać się z wytwórni. Paraliżował mnie bezwzględny strach i nie ułatwiało tego skupione na mnie spojrzenie jego bursztynowych oczu i błyskające przy każdym ruchu ust kły. Reed Prince cholernie mnie wystraszył, i choć starałam się o tym nie myśleć, nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że nie chcę mieć z nim nigdy więcej do czynienia.

— To się więcej nie powtórzy. Prince wyzwolił instynkt drapieżnika, którego używał, kiedy jeszcze egzystował w cieniu, polując na swoje ofiary.

Cisza, jaka zapadła po jego słowach, była niemal namacalna. Te dwa słowa — „drapieżnik” i „ofiara” — odbijały się echem w mojej głowie. To była prawda, którą trudno mi było zignorować. Reed nie był tylko zwykłym wampirem. Był kimś, kto żył według własnych, surowych zasad, a jego instynkty nigdy nie zniknęły. Byłam pewna, że moja obecność w zespole jest dla niego wyzwaniem.

— Jestem pewny, że wyzwolił to w nim twój specyficzny... zapach. Dziś jest mniej intensywny, więc wnioskuję, że twój chłopak bądź dziewczyna nie przyjechali tu z tobą — Jimmy spojrzał na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

— Przykro mi, jeżeli to przeze mnie się tak zachował. Myślę, że trzeba poczekać, aż zapach opadnie — odpowiedziałam, starając się zapanować nad nerwami.

— Czy zostałaś ugryziona? — Jimmy zmarszczył brwi, a ja poczułam się jeszcze bardziej zagubiona.

— Przepraszam, co? — zapytałam, próbując zrozumieć, do czego zmierza

— Czy podczas zbliżenia twój wybranek cię ugryzł? Zrozum, że to pytanie pomoże nam obliczyć, ile mniej więcej zapach się utrzyma — wyjaśnił spokojnie, jakby mówił o czymś zupełnie normalnym. Moje oczy musiały być teraz ogromne, bo na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.

— Umm. On, to znaczy... lekko — wyjąkałam. Wstałam i podwinęłam koszulkę, ukazując bok swoich żeber, gdzie widniał tatuaż. Wskazałam środek. — Tutaj.

— Dobrze. Myślę, że za trzy tygodnie powinniśmy mieć to z głowy. Chyba że masz zamiar powtórzyć spotkanie — Jimmy zanotował coś na kartce, a ja pokręciłam głową. Wydawał się zadowolony.
— Dobrze. Zatem zostaje nam kwestia twojego przejścia przez odstawienie.

— Przez odstawienie? Jimmy, moja siostra nie jest narkomanką! — Isa uniosła głos, oburzona nagłym zwrotem rozmowy.

— Chodziło mi o odstawienie od wilkołaczego jadu. Czy mogę zostać sam z Sierrą na chwilę? — Jimmy spojrzał na Isę prosząco. Isa wyglądała na nieprzekonaną, ale w końcu skinęła głową i wyszła.

— Czy jesteś w stanie określić czas, kiedy twój chłopak ugryzł cię pierwszy raz?

— Mniej więcej dwa lata temu — odpowiedziałam, przypominając sobie tamten moment.

— Musi być wyjątkowym idiotą, skoro zostawił cię bez porcji na później — powiedział, przewracając oczami.
— Czego mogę się spodziewać przy tym odstawieniu?

— Myślę, że może wystąpić senność lub nadwrażliwość spowodowana wzmożoną ochotą na współżycie — odpowiedział Jimmy spokojnie, jakby omawiał pogodę. Siedziałam w ciszy, przetwarzając jego słowa.

— Czyli najprawdopodobniej będę rzucała się na każdego męskiego przedstawiciela gatunku, a wy chcecie mnie tu zamknąć z trzema facetami?! — Mój głos załamał się i przeszedł w pisk. Cała ta sytuacja zaczynała mnie przerastać.

— Tak, chyba tak... Ale przecież z Reedem nie będzie problemu. Pozostaje dwóch, a zważywszy na to, iż jeden z tej dwójki jest gejem, to źle nie będzie, dasz radę i witamy na pokładzie, Mallone! — Jimmy klepnął mnie lekko w ramię. — Możesz pójść i się rozpakować do końca. Chłopacy pojawią się w godzinach popołudniowych ze względu na swoją delikatność na promienie słoneczne, a po zachodzie słońca, zrobimy imprezę.

— Impreza brzmi świetnie — odpowiedziałam z udawanym entuzjazmem.

Mówiąc krótko, byłam w dupie









Sanguarian - NOWOŚĆ 2024Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz