-1-

1.2K 90 5
                                    

Beta: AnoireVictoria

W sierpniowy wieczór dało się usłyszeć jedynie pohukiwanie sów oraz lekki szum wiatru. Widoczne były również chmury zapowiadające deszcz, lecz to nie zraziło bruneta i szedł spokojnym krokiem w stronę zamku uśmiechając się. Szedł długimi korytarzami, które były mu doskonale znajome. Były tak dziwnie ciche, że mężczyzna doskonale słyszał echo swoich kroków. Portrety uśmiechały się i machały do niego, kiedy je mijał. Miał wrażenie, że korytarze były dłuższe, a schody bardziej zawiłe niż zapamiętał, jednak udało mu się dotrzeć do celu. Kamienny gargulec stał tak, jak zapamiętał.

— Sroki z Montrose — wypowiedział mężczyzna i obserwował jak gargulec się odsuwa, aby po chwili ukazać schody, którymi natychmiast się udał. Wszedł do gabinetu, w którym powitała go uśmiechająca się radośnie kobieta, która zwykle przywdziewała na twarz surową minę.

— Harry Potter — powiedziała — Jak miło mi cię widzieć po takim czasie.

— Mi panią również pani profesor — odpowiedział — Zakładam, że to nie jest zwykle zaproszenie na herbatkę?

— Nie martw się — to nic poważnego. Mam do ciebie niewielką prośbę, na którą liczę, że się zgodzisz.

Potter rozsiadł się wygodnie w fotelu i rozejrzał się, podczas gdy jego dawna nauczycielka od Transmutacji podawała mu wspomnianą wcześniej herbatę. Gabinet zbyt wiele się nie zmienił od czasu, gdy był tu ostatnio. Zauważył myślodsiewnie, książki, różne metalowe narzędzia (co do których Harry nie był pewny czy to zwykłe ozdoby, czy pełniły jakąś większą funkcję). Były także portrety, niektóre uśmiechały się do niego, inne spały lub były puste. Jeden portret szczególnie zwrócił jego uwagę. Był to portret miło uśmiechającego się starca z długą brodą i okularami połówkami. Harry uśmiechnął się w jego stronę. Wciąż tęsknił za tym mężczyzną, pomimo że zmarł kilka lat temu. Profesorka podała mu herbatę, którą posłodził dwoma łyżeczkami. Nie była gorąca ani zimna. Domyślił się, że nauczycielka rzuciła czar, aby herbata była w odpowiedniej temperaturze do wypicia i nie poparzenia sobie języka.

Po rozmowie z kobietą na temat spędzonych wakacji. Harry poinformował ją, że jego przyjaciele Ron i Hermiona spędzali wakacje w Francji wysyłając do niego magiczne i mugolskie pocztówki z pozdrowieniami, a także zdjęcia z różnych atrakcji. Dowiedział się także, że jego dawna profesorka również była w Francji ze swoim pierwszym chłopakiem za młodzieńczych czasów. Uciekli tam, kiedy McGonagall skończyła siedemnaście lat. Brunet nie mógł w to uwierzyć, że ta surowa i poważna kobieta mogła tak spędzać czas w czasach młodości. W końcu jednak dowiedział się drugiego powodu z jakiego go tutaj zaprosiła.

— Słuchaj, ta prośba, o której ci powiedziałam na początku - powiedziała trochę niepewnie, jakby nie wiedziała, czy to dobry pomysł — chciałam cię prosić, abyś został nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią w Hogwarcie

— Nauczycielem? — zapytał zdziwiony. Wydawało mu się, że źle usłyszał.

— Tak, klątwa zeszła po śmierci Voldemorta, dlatego zważywszy na fakt twoich dokonań pomyślałam, że byłbyś odpowiednią osobą na zajęcie tego stanowiska.

— Cóż... Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł. Chyba nie mam odpowiedniej wiedzy i jestem pewien, że znajdzie pani kogoś, kto faktycznie będzie w stanie ich nauczać.

— Rozumiem twoją decyzje — powiedziała zawiedziona — jednak rozważ proszę jeszcze tę decyzję.

Harry kiwnął głową, wymienili się jeszcze kilkoma spostrzeżeniami na temat ostatnich wiadomości z Proroka Codziennego, po czym się pożegnali. Harry wyszedł z gabinetu i rozmyślał nad propozycją nauczycielki. Jego myśli jednak zostały przerwane niespodziewanym hałasem z sali, którą właśnie mijał.

Over Time ⚡hp/ss⚡Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz