Beta: AnoireVictoria
Severus Snape obudził się bladym świtem, nie wyspał się zbyt dobrze, ale nie narzekał. Zszedł do kuchni, w której już czekał na niego Potter. Usiadł koło niego i się przywitał, a Stworek przyniósł mu tosty. Jadł z mężczyzną posiłek w ciszy. Zaaferowany wczorajszymi wydarzeniami Severus nie mógł się skupić na niczym, oprócz mężczyzny i tego, co do niego mówi. Teraz, kiedy trochę zrozumiał obecną sytuację, przyjrzał się lepiej otoczeniu: na końcu kuchni znajdowało się palenisko, gdzie obecnie płonął ogień; jasna, marmurowa podłoga kontrastowała z ciemnymi szafkami przy ścianach oraz ciemnym sklepieniem, pod którym zawieszone zostały żeliwne garnki. Kuchnia była prawdopodobnie najprzytulniejszym pomieszczeniem z całego domu. Mroczny nastrój domu Severusowi nie przeszkadzał - można by powiedzieć, że nawet mu się podobał.
— Może opowiesz mi, co się wydarzyło wczoraj? — Rozmyślania Severusa zostały przerwane przez bruneta.
— Wypadek przy pracy - burknął — próbowałem ulepszyć pewieneliksir.
— Rozumiem. Powiesz mi co to był za eliksir? — Zapytał spokojnie Harry.
— Na ból głowy — wzruszył ramionami — nic wielkiego.
Harry nigdy nie był zbyt dobry z eliksirów, całą wiedzę jaką posiadał zawdzięczał Hermionie (a także podręcznikowi Księcia Półkrwi, który siedział właśnie przed nim i jadł tosty). Absurd sytuacji sprawił, że Harry się uśmiechnął po raz pierwszy od wczorajszej sytuacji ze Snapem. Zignorował pytający wzrok Severusa i pomyślał, że warto by było poinformować Severusa o tym, co się stało. Nie był tego do końca pewny - w końcu to może wpłynąć na przyszłość linii czasowej Snape'a. Przemyślał pięć razy co może powiedzieć, a co nie i stwierdził, że jeśli będzie trzeba, to może rozjaśnić lub dopowiedzieć coś później.
— Voldemorta nie ma w tej linii czasowej, a dyrektorką jest McGonagall, Dumbledore nie żyje — Uznał, że te wiadomości nawet jeśli mogą jakoś zmienić przyszłość Severusa, to i tak mógłby się o nich w jakiś sposób dowiedzieć. Z kolei mówienie kto zabił Dumbledore'a Harry uznał za zbędne. Mimo wszystko Snape to był teraz niewinny szesnastoletni chłopak, który nie odpowiadał za, nic co zrobiła jego starsza wersja. Severus, tak jak spodziewał się Harry, był zszokowany - choć mniej niż przypuszczał. Zapewne od młodości Snape szykował swoją maskę.
— Muszę wrócić do swoich czasów. — Powiedział po chwili Severus coś, co było oczywiste dla nich obu. — przeniosłem się tu przez eliksir, mimo, że go nie wypiłem, ale może zmieniacz czasu wystarczy? — Harry miał wrażenie, że Snape nie kieruje tych słów do niego, a bardziej, jakby myślał na głos.
— Możemy porozmawiać o tym z profesor McGonagall — zaproponował Harry, na co Severus tylko kiwnął głową.
Po wyjściu przed dom poszli w jakiś bezpieczny osamotniony zaułek, na który obaj skrzywili twarze z obrzydzenia - okropnie śmierdziało rybami. Aportowali się do Hogsmead, a stamtąd przeszli w ciszy do Hogwartu. Droga wydawała się Harry'emu jeszcze dłuższa niż normalnie, a cisza zdawała się trwać w nieskończoność. Na wejściu spotkali McGonagall rozmawiająca z Hagridem. Harry na początku chciał poczekać nieco dalej, aby im nie przeszkadzać, jednak zostali zauważeni przez Hagrida.
— Harry! — Krzyknął radośnie, na co McGonagall odwróciła się zaciekawiona w ich stronę — cholibka, a ten to kto? — Hagrid podrapał się po brodzie i zmarszczył brwi w zamyśleniu.
— Cześć Hagridzie. Pani profesor: mamy pewien problem, który musi nam pani pomóc rozwiązać. — Oczy dyrektorki jeździły od niego do Severusa jak na meczu tenisa. Zapewne kojarzyła nieznajomego chłopaka tylko nie mogła w to uwierzyć. Zbyt zszokowana by cokolwiek powiedzieć, kiwnęła głową na zgodę, rzuciła do Hagrida szybkie "porozmawiamy potem", i ruszyła do zamku. Krok McGonagall był zdenerwowany i co chwile obracała się, żeby rzucić szybkie spojrzenie w stronę Severusa, wciąż nie mogąc w to uwierzyć.
CZYTASZ
Over Time ⚡hp/ss⚡
FanfictionPowszechnie wiadomo było, że Severus Snape był jednym z wybitniejszych uczniów, szczególnie w dziedzinie eliksirów. Swoją wiedze mógł zawdzięczać metodzie prób i błędów, eksperymentowaniu i czasie spędzonym, aby wymyślić coś własnego. Jednakże nie s...