Pierwszy dzień w pracy.

713 55 36
                                    

Pov. Reader
Stałam przed lodówką zastanawiając się co tu zjeść...Mamy do wyboru, stary ser, stare parówki albo suchy chleb. [T.I] przyznaj że nie masz nic do żarcia i trzeba zrobić zakupy ojj tak. Heh ciekawe skąd wezmę na to kasę. Zamknęłam lodówkę i skierowałam się do wyjścia, ubrałam buty i wyszłam z domu przy okazji zakluczając go. Podczas drogi do wyznaczonego celu czyli sklepu zaczął mi dzwonić telefon, ktoś do mnie dzwonił. Zatrzymałam się i okazało się że dzwoni do mnie numer mi nieznajomy. Ale i tak odebrałam.
-halo?
-[T.I] gdzie jesteś? Powinnaś już być w barze dwadzieścia minut temu.
-Po pierwsze. TO JUŻ DZISIAJ?? A po drugie. Musisz poczekać bo muszę iść zrobić zakupy. A po trzecie. Skąd masz mój numer?
-Luke mi dał twój numer.
-Aha.
Rozłączyłam się i dalej szłam do sklepu. Kiedy byłam na miejscu kupiłam tylko ser, masło majonez, jakieś tanie parówki i chleb. Kiedy wyszłam ze sklepu pokierowałam się do domu. Zjadłam śniadanie i poszłam do baru.
Przed wejściem zastałam Toma.
-Sieem-
-Widać że ci na tym nie zależy.
-Eghh Tom. Odpuść zapomniałam i tyle...
-Jeśli chcesz tu pracować i dostawać jakąkolwiek kasę to nie powinnaś się spóźniać.
-Sory... Co będziemy robić?
-Sprawdzimy czy się sprawdzisz w roli kelnerki.
Weszliśmy do środka.
-Pójdziesz przymierzyć ten oto strój. Wyciągnął z jakiegoś kartonu strój kelnerki. Czyli typowa spódniczka z fartuszkiem i coś w stylu balerin.
-A gdzie mam się przebrać..?
-Na pewno nie tu. Idź do łazienki
Wzięłam strój i skierowałam się do łazienki. Po chwili jak byłam gotowa wyszłam.
-Całkiem dobrze na tobie leży
Uśmiechnął się lekko tak samo jak ty.
-To od czego zaczynamy?
-Za trzy godziny otwieramy a więc chciałabym abyś trochę tutaj pozamiatała wymyła podłogi i umyła stoliki.
Podał mi miotłę która wygląda jakby miała jakieś kilka lat, wiadro z wodą która wygląda jakby nie została zmieniana od wieków, mop który nie wyglądał AŻ TAK źle, i małą ściereczkę która miała w niektórych miejscach dziury.
-I tym mam sprzątać cały bar?
-Tak. W czym problem?
Wydaje mi się że nie ma oczu bo chyba nie widzi w jakim stanie są te rzeczy.
-Kurwa widzisz jak to wygląda? Woda wygląda jak by ktoś do niej nasrał, miotła nawet nie wygląda jak miotła a ścierka jest tak dziurawa że pewnie nie da się nią nic umyć.
-...
-Okejj to ja lepiej zacznę tym czymś sprzątać.

Prędzej się zajebie niż posprzątam.

~TIME SKIP~

Skończyłam! Sprzątanie tego baru tym badziewiem zajęło mi dwie godziny ale opłacało się! Wszystko lśni czystością. Nie wiem jakim cudem.
-Tom! Możesz być ze mnie dumny!
Niestety odpowiedziała mi tylko cisza. Odwróciłam się i zastałam Toma śpiącego na krześle. Podszedłam do niego i go szturnełam.
-Hej. Tom. Psst Tom. Tom.
Po chwili szturchania go w końcu go uderzyłam.
-WSTAWAJ NO
-Auć. Za co to?-powiedział zaspanym głosem.
Zignorowałam to i się odsunełam aby zobaczył jak tu lśni czystością.
-Tadaam! Skończyłaaam!
-Postarałaś się.
-Dzięk-
-Ale...
-''Ale'' co?! Przecież wszystko jest posprzątane!
-No
-No i co ''ale''?
-W sumie, nie mam się do czego przyczepić. Po prostu się postarałaś.
-Hehe. -uśmiechnęłam się szeroko- i co teraz?
-W sumie, za godzinę otwieramy więc przez ten czas masz przerwę. Ja się zajmę swoją robotą.
-Może ci pomogę? Nie chcę się nudzić przez godzinę.
-Nie musisz, idź się gdzieś przejść czy coś... Jak już Luke mi pomoże.
-Spoko. Ja idę się przebrać i się przejść.
Weszłam do łazienki i się przebrałam w moje wcześniejsze ubrania. Wyszłam i pokierowałam się do parku. Idąc do parku zahaczyłam o sklep i kupiłam sobie smirnoff. Pierdolić to że nie mam kasy. Wyszłam z sklepu i otworzyłam smirnoff. Spokojnie sobie szłam do parku popijając sobie smirnoff. Spojrzałam na godzinę w telefonie, 12:30. Heh mam jeszcze czas. Usiadłam sobie na pobliską ławkę i piłam spokojnie smirnoff.

~TIME SKIP because why not? XD~

Prawie trzynasta... Czas się zbierać. Wstałam wzięłam butelkę po wódce i ją wyrzuciłam do śmietnika który był obok.
Szłam do baru i nuciłam moją ulubioną piosenkę. Kiedy byłam na miejscu podszedłam do Toma.
-I co mam robić?
-Jak przyjdą klienci to...
Podszedł do mnie bliżej uchylił się nad mną (załóżmy że Tom ma 180 cm wzrostu a ty 160 cm XD dop.aut) i zaczął wpatrywać się w me oczy.
-[T.I]... Czy ty piłaś alkohol?
-Nooo tak trochę....
-Trochę czyli ile?
-Całą butelkę smirnoffa....
Wyprostował się i podszedł do blatu. Spod niej wyjął portfel i dał mi pięćdziesiąt złotych.
-Idź już do domu. Jutro przyjdź o tej samej godzinie co dzisiaj, tylko się nie spóźnij. Zrozumiano?
Wzięłam pieniądze i schowałam je do kieszeni.
-Spoko... Nara?
-Do jutra.

Chyba muszę przestać pić ten alkohol.


Mam nadzieję że rozdział się spodobał c: Będzie to chyba mój jedyny x reader który w miarę mi się podoba xD
~785 słów~

Barman / Tom x Reader / Zawieszone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz