~10 września 2013 rok, Nowy York~
Około 3 w nocy wszyscy wrócili z patrolu, obwiniając się jednocześnie o nie powodzenie misji. Według każdego to wszyscy, ale nie on zawinił. Po dość długiej wymianie i kilku minutowej ciszy lider zawarł głos
-Nie jesteśmy już drużyną, bynajmniej nie tą samą co kiedyś. Nie umiemy już działać razem.
-Chociaż raz gadasz od rzeczy. - Powiedziała krótko Miwa. Wszyscy razem stwierdzili, że to już koniec, że to już czas rozwiązać drużynę. Taki o to sposób rozeszli się do swoich sypialni mrucząc po nosem, że oni nic nie zrobili.
~12 sierpnia 2014 rok, Nowy York~
April właśnie wracała do domu, ze swojej pracy w banku. Jej życie podczas tych 12 miesięcy zmieniło się o 180 stopni. Skończyła studia, znalazła pracę, kupiła mieszkanie i ma wybranka , swojego serca, który już za pięć miesięcy stanie się jej mężem. Nie utrzymywała kontakty ze starymi przyjaciółmi, no może oprócz Karai i Shiny. Od czasu do czasu spotykały się w kawiarence: Czekoladowy Dom, piły tam kawę i plotkowały. Od czasu do czasu w nocy widziała żółwie, które nadal broniły Nowy York bądź przychodziły w odwiedziny do którejś z nich. Przez pewien czas próbowały je oraz Jons'a na mówić do wrócenia do tego, ale oni odmawiali.
-Jestem! - Krzyknęła 25-latka do Erica kiedy weszła do ich wspólnego mieszkania. Ich przedpokój był w odcieniach jasnego fioletu, pod drzwiami stał puchaty dywan, który podobnie do ścian był fioletowy, tylko trochę mocniejszy, panele były z jasnego drewna, to samo można powiedzieć o szafie na kurtki, bluzy, buty i inne rzeczy. Po lewej stronie były drzwi do ich kuchni, która była połączona z jadalnią i salonem. Meble kuchni były ciemne, stół był za to biały z czarnymi skórzanymi krzesłami, a salon był połączeniem błękitu oraz fioletu. Półka na której stał telewizor była fioletowa, kanapa była połączeniem tych dwóch kolorów, a ława na kawę czy herbatę była wykonana ze szkła. Za to na wprost były drzwi do łazienki, gdzie była toaleta, umywalka oraz prysznic połączony z wanną. Nie zabrakło tam również pralki, kosza na pranie, apteczki oraz szafek na ręczniki czy też kosmetyki albo szampony. Po lewo były dwa pokoje. Jeden z nich był pusty, ale drugi był sypialnią Erica i April. Był on w odcieniach błękitu, panele tak samo jak w przedpokoju były jasne. Wielkie dwu osobowe łóżko wykonane z ciemnego drewna, po obu stronach nocne szafki a po prawej stronie łóżka była wielka szafa na ich ciuchy. Po drugiej stronie za to było biurko z laptopem.
-Hej skarbie, jak w pracy?
-Jeżeli dobrze pójdzie już jutro podpiszemy kredyt na 100 milionów. - Powiedziała rudowłosa, a zaraz po tym usiadła na kanapie. - Nie mogę się już doczekać wyjazdu do Paryża. - Po kilku sekundach do kobiety przyszedł ich mały szczeniak - Łapa. Był on białym kundelkiem, z brązowymi oczami. Dostała go od ojca w prezencie. - Co mały? - Spytała psa, on tylko pokiwał główką. April wzięła Łapę na ręce i zaczęła go głaskać. - Śliczny jesteś, wiesz?
-Ej! Też chce być miziany! I też chce abyś mówiła mi, że jestem śliczny i ładny i słodki! - Powiedział Eric, z poważną miną, ale już po kilku sekundach obydwoje się śmiali a piesek zaczął szczekać. April pomogła Łapie zejść z siebie a on pobiegł do Ericka i zrobił kupę tuż przy jego nogach, przez co April zaczęła jeszcze bardziej się śmiać.
-W łazience masz rzeczy do sprzątania po psie. - Powiedziała krótko rudowłosa i zaraz po tym wstała z kanapy i wyszła na balkon. Było już dość ciemno, słonce zaszło pół godziny temu, a księżyc z gwiazdami oświetlały niebo.
-Hej. - Usłyszała za sobą głos Donn'ego. 25-latka odwróciła się do niego, a raczej do nich.
-Co znowu chcecie. Powiedziałam, że nie wrócę. Po za tym zakładam rodzinę, za niedługo wychodzę za mąż. Nie możecie tak po prostu tu przychodzić. Co jeżeli Erick was tu zobaczy?
-April, tęsknie za tobą. Eric nas zna, widział nas już kiedyś, więc dlaczego chcesz abyśmy z tond poszli? - Powiedział znowu Donatello. Nadal kochał rudowłosą i był cholernie o nią zazdrosny.
-Okej, wchodzie. -Powiedziała po chwili namysłu April. -Erick! Mamy gości! - Krzyknęła gdy weszli do środka. Żółwie weszli za raz za nią.
-Ko...O Cześć chcecie coś do picia? - Spytał ich Erick gdy wrucił do pomieszczenia. Żółwie grzecznie odmówiły.
~Półtorej godziny później~
Rudowłosa wyszła właśnie spod prysznica ubrana już w piżamę. Kolację zjedli razem z żółwiami.
-Zmęczona? - Spytał brązowowłosy mężczyzna.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - Odpowiedziała przyszła pani Ross, już po kilku minutach zasnęła wtulona w narzeczonego.
CZYTASZ
Zapamiętaj
FanfictionCo się stanie jeżeli po jednej zwykłej misji coś się zapisuje w drużynie? Jeżeli wszyscy będę myśleli o sobie?