Prolog

38 1 0
                                    

 

  Lekko niebieski księżyc oświetlał swą srebrną poświatą górną część dachów w Darnassus. Życie tu po zmroku jakby gasło, było wręcz niedostrzegalne, gdyby nie subtelny wiatr powiewający pomiędzy dzwonkami. Wprawiał on je w ruch, wydobywając z nich niesamowicie piękne dźwięki. Dzwonki robione własnoręcznie przez Kaldorei były znane w całym Azeroth, jednak ich piękny dźwięk usłyszeć było można tylko gdy Teldrassil'ski wiatr muśnie ich drewna. Zdawałoby się, że tutejsze elfy już zapomniały o ich wyjątkowości. Lecz tej nocy jedna z rodu, wsłuchiwała się w tę niezwykłość najuważniej na świecie. Siedziała na dachu jednego z drewnianych domów, opierając się na rękach. Przyjemnie chłodnawy wiatr delikatnie muskał końce jej długich, szmaragdowych włosów. Sukienka falowała nieco z każdym podmuchem, marszcząc jej gwieździsto niebieski materiał. Odsłonione lekko, fioletowe ramiona elficy zachodziły gęsią skórką. Wiedziała, że jeśli nie chce się przeziębić, powinna wracać do pokoju. Lecz Shandre nic nie mogła poradzić na to, że tak lubiła to miejsce.

 Za dawnych czasów, gdy była jeszcze małym elfem, tata zawsze ją tu zabierał. Był marzycielem, zawsze chciał doświadczyć niesamowitej przygody. Często zdarzało się, że jego fantazje zamieniały się w bajki, których Shandre chętnie słuchała, wieczorem, na dachu, z błyszczącymi od zachwytu ślepiami wbitymi dumnie w ojca. Od kiedy ojciec nie wrócił z wyprawy, która miała być jego pierwszą wielką przygodą, uznano go za poległego. Zginął w bitwie z hordą, co później potwierdziło się w liście od Dowódcy Szóstej Brygady. Do listu informacyjnego był również dołączony list od ojca, który już w momencie gdy go pisał wiedział lub przypuszczał, że nie przeżyje.

 Dużo czasu minęło od tych dawno zapomnianych zdarzeń, lecz elfica nadal czuła obowiązek zastępowania go. Była zdecydowanie zdolną rogue, odziedziczyła po Nyltharze zwinność i bystrość z jakiej słynął klan Felsong. Można powiedzieć, że była wyjątkiem, gdyż wymieszana z ojcem : Nyltharem Felsong'iem i matką : Feriel Starseeker'ą, tworzyła idealną postać wojowniczej przedstawicielki Elune, którą zresztą była. Jeszcze za bardzo młodych lat, Tyrande wybrała ją jako małą dziewczynkę, aby odbyła szkolenie kapłanki Elune. W między czasie jej potencjał w walce nie został niezauważony przez Strażniczki Cienia, które zechciały ją w swych szeregach. Od tamtych czasów Shandre miała wiele zajęć, zaczynając od pomocy, już wcale nie młodej mamie, odbywanie modlitw w Świątyni Księżyca, aż po służbę Strażniczki. Mimo wszystko radziła sobie, w końcu obiecała sobie dotrzymać obietnicy ojcu...

„Moje dziecko, gdy me dni dobiegną końca, opiekuj się matką i siostrą. Godnie reprezentuj klan mamy jako Kapłanka, wiesz, że to dla niej ważne. Nie zapominaj o służbie wojownika, niewiele osób ma taką okazję stania w ich szeregach. I pamiętaj o najważniejszym: Nigdy ale to nigdy nie poddawaj sie, dąż do celu według swoich racji, nie słuchaj innych zwykle nas nie rozumieją..i nie rezygnuj z marzeń, a gdy szczęście przyjdzie, tak, na pewno będziesz czuła, że to ono..nie wypuszczaj go i pielęgnuj. W życiu kieruj się sprawiedliwością, honorem. Bądź odważna, bo nie jeden strach umocni Cię gdy go pokonasz. Jesteś Shandre z klanu Felsong i nigdy się nie poddajesz. Obiecaj mi że zawsze będą Cię prowadzić moje słowa."

- Nythiel

 Chowając list do kieszeni sukni, Shandre zsunęła się po dachówce domu. Wchodząc do skromnego, ozdobionego roślinnie pokoju, weszła do łóżka i okryła ramiona aksamitną kołdrą i ostatni raz spoglądając na niebieskawy księżyc świecący nad Darnassus, zasnęła.


Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


Mapa Darnassus :

* Shandre Felsong wraz z rodziną mieszkała pomiędzy częścią Craftmen's, a Warrior's Terrace.

* Temple of The Moon była jej miejscem modłów do Elune.

* W Cenarion Enclave, w podziemiach trenowała jako Shadow Warden.

*Howling Oak - było to miejsce zamieszkane przez niedawno przybyłe Worgeny, o których będzie jeszcze wzmianka w książce.

*Temple of Gardens czyli samo centrum miasta było miejscem widokowym. Rosło tam niesamowicie duże drzewo, wystrugane w kształt niedźwiedzia.

*Tradesmen's Terrace było zamieszkane w większości takie klany jak Feathermoon czy Bearmantle zajmujące się sprzedażą podstawowych przedmiotów codziennego użytku. Mówiąc krócej, głównym celem tego miejsca był handel.

All Rogues Must Hiding in The DarkWhere stories live. Discover now