- Mam - uśmiechnął się cwaniacko. - ale nie ma nic za darmo - spojrzałam się na niego jak na idiotę, przecież chciałam tylko głupia szklankę cukru co to za problem mi ją po prostu dać...
- Dobra skoro to tak niesamowita sprawa, że musisz coś za to ode mnie dostać to chyba pójdę do kogoś innego. Dzięki - uśmiechnęłam się krzywo i odwróciłam do niego tyłem, ale nie zdążyłam zrobić nawet kroku, bo poczułam uścisk na moim nadgarstku.
- Chciałem tylko twój numer i już idę po ten głupi cukier. Już się tak nie denerwuj, złość piękności szkodzi skarbie, a tobie to się ona przyda. - puścił mi oczko i zniknął za drewnianą framugą. Wiem, że nie jestem jakąś super modelka ani miss piękności, ale ten ostatni komentarz mógł sobie oszczędzić. Cham.
Po chwili w drzwiach znowu pojawił się Zayn i podał mi szklankę. Podziękowałam mu z grzeczności i wróciłam do swojego mieszkania, by skończyć ciasto. Kiedy wszystkie składniki już się zgadzały wstawiłam je do piekarnika i po ustawieniu odpowiedniego czasu zalałam sobie herbatę wcześniej zagotowaną wodą i poszłam do salonu gdzie zaczęłam szukać jakiegoś w miarę ciekawego programu.***
Ze snu wyrwał mnie irytujący dźwięk budzika. Ósma to zdecydowanie za wczesna godzina na wstawanie przynajmniej jak dla mnie, ale miałam dziś wiele do zrobienia, a biorąc pod uwagę moje tempo wykonywania większości czynności to zaspałam. Zwlekłam się z łóżka i poszłam do mojej jeszcze nie skończonej garderoby, w której wybrałam sobie bieliznę i czarny crop top, a z walizki wyciągnęłam krótkie, dżinsowe spodenki i tak przygotowana ruszyłam do łazienki żeby się ogarnąć.Po szybkim, orzeźwiającym prysznicu postanowiłam coś zjeść więc poszłam do kuchni gdzie zrobiłam sobie trzy kanapki i z serem i pomidorem, a do tego herbatę. Zabrałam moje śniadanie i usiadłam przy wyspie kuchennej uprzednio łapiąc gazetę z ofertami pracy, które przeglądałam jedząc. Większość z nich była dla mnie dość uwłaczająca. Nie po to spędziłam 5 lat na studiach, żeby teraz sprzedawać bułki w miejscowym markecie czy bilety i gumy w kiosku. Coś jednak musiałam robić. Miałam trochę odłożonych pieniędzy, ale one w końcu się skończą, a z czegoś musze żyć dlatego zaznaczyłam kilka pozycji fioletowym długopisem i postanowiłam się tam dzisiaj wybrać, by umówić się na rozmowę i zanieść cv. Kiedy skończyłam jeść wstawiłam naczynia do zmywarki i postanowiłam rozpakować chociaż część rzeczy. Zaczęłam od ubrań, których nie było wcale tak dużo. Po dwóch godzinach moja szafa była cała skompletowana, brakowało tylko kilku par butów, które dalej stały w pudle w przedpokoju. Wstałam z podłogi, z której od początku dzisiejszego rozpakowywania się nie ruszyłam co można było poznać po głośnym chrupnięciu mojego kręgosłupa, kolan i karku. Jeknęłam z bólu. Jedyne na co miałam teraz ochotę to masaż, relaks i ciepłe łóżko, ale musiałam jeszcze sprawdzić ogłoszenia dlatego z niechęcią wyszłam z pokoju i po zabraniu gazety z kuchni ubrałam buty oraz lekki sweterek i wyszłam z domu wcześniej zakluczając drzwi. Po chwili byłam już na parterze. Przywitałam się ze starszym panem, który pracował tu jakoś ochroniarz i wsiadłam do mojej toyoty. Była już cała brudna, choć myłam ją przed wczoraj. Pieprzony, biały samochód. Następnym razem kupie czarny. Westchnęłam i wyjechałam z podjazdu.
***
Byłam już w trzech miejscach i żadne jakoś mi nie pasowało. Nie chciałam wybrzydzać, ale napewno nie miałam chęci pracować w warunkach, której mi nie odpowiadały. Chwilę później zaparkowalam pod moim następnym celem, którym okazała się niewielka kawiarnia niedaleko mojego bloku. Gdybym tu pracowała nie musiałabym nawet jeździć samochodem, bo na pieszo było by to maksymalnie pięć minut drogi. Weszłam do pomieszczenia, które bardziej przypominało piękna biblioteczkę mojej cioci gdzie często przesiadywalam i czytałam najrozmaitsze dzieła kiedy byłam młodsza. Wiedziałam że to to. Miałam tylko nadzieję że mnie przyjmą. Podeszłam do lady, za którą stała mile wyglądająca dziewczyna o ślicznej urodzie. Jej włosy były kasztanowe a oczy świeciły się jak dwa szmaragdy. Było jej czego pozazdrościć. Nie czekając dłużej podeszłam do niej.- Hej, widziałam że szukacie kogoś do pracy za ladą. -uśmiechnęłam się do niej co odwzajemniła.
- Tak, sama już nie wyrabiam, twoja poprzedniczka postanowiła przedłużyć sobie urlop macierzyński na czas bliżej nieokreślony. - zaśmiałyśmy się, a ja już wiedziałam że ją polubię.
- Tak w ogóle to jestem Gemma.
- Gigi. - wyciągnęłam do niej rękę, jednak dziewczyna miała najwyraźniej inne plany, bo wyszła zza lady i się do mnie przytuliła.
- Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy - wyszczerzyła się, a ja przypomniałam sobie po co właściwe tu przyszłam.- Ja też, ale najpierw może pokaż mi gdzie jest gabinet szefowej.
- Tam - wskazała palcem na białe, postarzane drzwi - Leć i mam nadzieję że Cię przyjmie. Trzymam kciuki.- pokazała wymienione wcześniej palce i lekko popchnela mnie w stronę drzwi.
Zapukałam, a kiedy usłyszałam ciche proszę weszłam do środka. Przywitała mnie starsza, siwa pani. Wyglądała jak prawdziwa babcia z bajek w swoich lekko kręconych biało szarych włosach, okularach do czytania i długiej sukience w kwiaty.- Dzień dobry. Ja w sprawie pracy. - powiedziałam na co staruszka znacznie się ożywiła.
- Och to świetnie. Już myślałam, że nikogo nie znajdę. Usiądź proszę. - wskazała ręką na szary fotel, który okazał się bardzo wygodny.
- Dobrze więc najpierw opowiedz o sobie.
***
Po załatwieniu wszystkich formalności i podpisaniu umowy wreszcie wróciłam do domu. Nawet nie czułam tego jaka byłam zmęczona, więc od razu po wejściu do domu zgarnęłam piżamę i po szybkim prysznicu i kolacji wskoczyłam do łóżka gdzie po nastawieniu budzika na tym razem późniejszą godzinę, zgasiłam światło, okryłam się kołdrą i zasnęłam.
