Y.M.C.A.

236 24 1
                                    

Nie znałeś mnie, ale bałam się, że odkryłeś moją słabość, jaką była uległość i wykorzystasz tę wiedzę przeciwko mnie. W głowie tworzyłam czarne scenariusze; miałeś wybrać dla mnie sukienkę, która więcej odkrywała niż zasłaniała. Co prawda, kilka tego typu leżało na dnie mojej szafy, przykryte stertą basicowych ubrań. Odkąd moim partnerem był Fredrik, nie przyznawałam się do zachowań z czasów licealnych; wstydziłam się dziecinności i beztroski, które do dziś skrywam w głębi duszy.

Mimo uprzedzeń, zaakceptowałam twoją propozycję. Sięgnąłeś po pierwsze z brzegu, moje ulubione jeansy, t-shirt w kolorze czerwonym, z dekoltem w serek. W kwestii obuwia nie udzieliłeś żadnych rad, dlatego słuchałam intuicji; ceniłam wygodę, więc padło na trampki. Dziwiłam się, dlaczego bezdyskusyjnie zgodziłam się pójść na imprezę, jednak nie zaliczałam tego wieczoru do spisanych na straty. Łączyła nas pewna nić porozumienia; z góry założyłeś, nawet nie proponując seksownych ciuszków, że najlepiej będę czuć się w codziennym outficie; dzięki temu mogłam swobodnie siedzieć przy barze, nie bojąc się czyhających na okazję zboczeńców; dzięki temu mogłeś mnie mieć tylko dla siebie, bowiem tej nocy jedynie tobie ufałam.

Nie pamiętam nazwy klubu, do którego mnie przyprowadziłeś, choć zapewne o niej wspominałeś. Pewnie był to jeden z popularniejszych w okolicy wśród młodzieży. Nie zamierzam zgadywać, bo nie znałam imprezowych miejscówek w Oslo. Najbardziej w pamięci zapadł mi jeden szczegół. Znałeś to miejsce doskonale; rozmawiałeś z barmanem, jak z kumplem z ławki; otoczył cię wianuszek dziewczyn, które podrywały ciebie, jak dawny obiekt westchnień. Tej nocy postanowiłeś prowadzić mnie za rękę. Obawiałam się, jakie konsekwencje będzie mieć moja ufność.

Do baru podeszła brunetka z chęcią zamówienia drinka. Nas dzieliła pewna odległość, a kobiecie nie brakowało odwagi, aby wejść między nas. Wzrok twoich kolegów od razu powędrował na jej krągłe pośladki, natomiast ty cały czas patrzyłeś na mnie, jakby bojąc się stracić mnie z oczu. Nie określiłeś charakteru naszego spotkania - czy poszliśmy bawić się razem, czy zginąć w tłumie i znaleźć sobie towarzysza - dlatego wzruszyłam ramionami, po czym usiadłam na wysokim krześle, dostawionym do baru i ruchem ręki przywołałam barmana. Kątem oka widziałam poklepujących cię po ramieniu, zachęcających do poderwania brunetki, kumpli. Od tej chwili zachowywaliśmy się, jakbyśmy przyszli osobno; mnie zadowalała samotność i monotonne sączenia jednego drinka, a ciebie - siedzenie w loży w towarzystwie wygłodniałych facetów. Miałeś pełną swobodę i pewność, że twoja - wydaje mi się - dziewczyna nie dowie się o wybrykach swojego chłopaka, ponieważ zorientowałeś się, że zaczęłam pragnąć od ciebie czegoś więcej.

Niespodziewane włączenie Y.M.C.A. i krążący w żyłach alkohol ośmieliły mnie; kołysząc się w rytm muzyki, zginęłam w tłumie. Przeciskając się na roztańczonym parkiecie, szukałam ciebie; potrzebowałam natychmiastowego szaleństwa, a dzięki wtedy granemu repertuaru poczułam powiew wolności, którą sama sobie odebrałam, wyprowadzając się z Trondheim. Kiedy nie mieszkałam z Fredrikiem, wiedział o mnie mniej niż więcej; nie informowałam go o imprezach, na które często chodziłam z koleżankami z liceum. Pragnął nie tego, czego ja oczekiwałam; uważał, że naszym priorytetem powinny być szybkie usamodzielnienie się oraz ustatkowanie. Nie kochaliśmy się, ale trudno nam było się rozstać, dlatego dusiliśmy się w tym związku; na nim spoczywała dodatkowa presja; jego rodzice niecierpliwie czekali na oświadczyny, do których usilnie nie chciałam dopuścić. Czy to właśnie z tego powodu brałam pod uwagę zdradę, aby on sam mógł udowodnić, że nie byłam tą właściwą połówką?

-There's no need to be unhappy.

Usłyszałam wyśpiewany wprost do ucha, mający w tamtym momencie największe znaczenie wers. Nie wahałam się długo, aby odwrócić się i zmierzyć się z tobą twarzą w twarz. Strach przed utratą kontroli nad emocjami zniknął. Przy tobie zapomniałam o jakichkolwiek obawach; wpływałeś na mnie kojąco, dlatego pozwoliłam ci wykonać pierwszy krok.

Pocałowałeś mnie.

Teraz już wiem, że Y.M.C.A. nieprzypadkowo leciało z głośników.

ignorance | m.lindvikOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz