Nawiązuje do poprzedniej częsci.
Tony - Twoja przyjaciółka zmusiła cię żebyś poszła z nią na jakiś bankiet. Mnóstwo gości,alkoholu drętwej atmosfery. Stałaś sobie spokojnie przy barze pijąc już czwartego mocnego drinka, a że miałaś mocną głowe mogłaś sobie na to pozwolić. Chwilę później w zbroi Iron Mana na bankiet raczył przybyć Tony Stark. Jak to on robił dużo zamieszania w okół siebie. Nie wiesz od kiedy to robił ale patrzył się w twoje stronę.Gdy przedarł się przez tłum podszedł do Ciebie i wręczył malutką karteczkę z numerem. Jego numerem rzecz jasna.
Steve - Pracowałaś jako kelnerka w małej, ale bardzo popularnej kawiarni w centrum NYC. Ten dzień zaczął sie bardzo źle. Lał deszcz, spóźniłaś się do pracy i do tego zmokłaś a na dodatek wylałaś kawę na jakiegoś klienta. Gdy zrezygnowana dzisiejszym dniem stałaś za barem i wypatrywałaś klientów do środka wszedł młody , dobrze zbudowany blondyn. Podeszłaś do niego by przyjąć zamówienie. - Dzień dobry , co dla Pana? - Jakiego tam Pana, mam na oko tyle samo lat co ty. (Powiedzmy ze Steve ma ok. 25 lat) Tak w ogóle to jestem Steve. A ty? - (Twoje Imię) , miło mi. - No dobrze hmm poproszę sernik czekoladowy i kawę z cukrem. - Już przynoszę
Gdy przyniosłaś zamówienie Steve wręczył ci napiwek. Od tamtego czasu przychodzil do kawiarni prawie codziennie i po krótkim czasie stwierdził że chce cię bliżej poznać.
Bucky - Każdy wie że Bucky jest Zimowym Żołnierzem i to naprawde bardzo sprawnym,ale żeby wywalić się na prostej drodze? Wszystko zaczęło sie od tego ze wyszlaś na spacer. Szłaś sobie spokojnie i po chwili zauważyłaś dobrze zbudowanego ciemno włosego mężczyznę , który patrzył się prosto na ciebie. Tak sie zapatrzył że sie wywalił. Na prostej drodze. Ty chciałaś mu pomóc, więc podbiegłaś do niego. - Nic się panu nie stało? - Co? Aaa, nie nic tylko zwichnąłem kostkę. - CO! idziemy do szpitala. -Nie, naprawde nie trzeba... - Ależ trzeba trzeba idziemy. I tak ot co zaczęła sie wasza znajomość.
Sam - Jak co weekend chodziłaś na siłownie. Uwielbiałaś bieżnie, a że dzięki niej miałaś świetną kondycje to zawsze ustawiałaś szybkość dość dużą. Nagle obok ciebie zaczął biegac ciemno skóry meżczyzna. Kątem oka spojrzał na twoje ustawienie. - Załozymy się że ja dotrwam do 20? -Chyba śnisz, ja do 25. (pół godziny później) I co ? miałam prawie 30! Uhuh - A weź ty cziterko. Jutro.Ty.Ja.Park.6:30.Wyścig. - Zgoda. Tak wam sie to spodobało ze zaczęliście się spotykac tak codziennie.