Prolog

7 1 0
                                    

Czasami człowiek żałuję swoich czynów. Ba, jest tak bardzo często. To naturalny proces naszego życia. Jednak niekiedy psują one nas do tego stopnia, że nie możemy się już podnieść. Tak było w moim nieszczęsnym przypadku.

         •••

Ashley!!- usłyszałam niski głos dochodzący z parteru.- Zejdz na dół, tylko szybko.
Taa... dzięki tato, zepsułeś mi moją małą zabawę.- Już idę! -odkrzyknęłam po czym schowałam ostrze do szuflady w biurku.
-Co jest, aż tak ważne żeby mnie tu sprowadzać o tak późnej porze? -wspominałam już, że za chwilę miała wybić północ, a o tej godzinie mój ojciec powinien dawno spać?
-Jak zawsze oschła. Chodź raz mogłabyś być dla mnie milsza.
-Jeżeli zawowałeś mnie żeby mi to wypominać, to podziękuje wracam do swojego pokoju. -obróciłam się na pięcie i juz miałam iść we wspomniane wczesniej miejsce kiedy złapał mnie za ramię i dość mocno za nie pociągnął. Ała
-Nie będziesz mi tu pyskować. Chciałem z tobą porozmawiać, usiądź. -wskazał palcem na kanapę, a ja nie chcąc go juz bardziej wkurzyć zrobiłam to o co mnie prosił.
-Więc... wkrótce muszę wyjechać do Londynu, a ty jedziesz ze mną. Nie chce żadnych sprzeciwów. W sumie to i tak wiele nie zmieni i tak nie masz tutaj żadnych znajomych. Możesz pomału sie żegnać z tym domem wyjeżdżamy wraz z początkiem nowego miesiąca, czyli za ok. 2 tygodnie, a teraz idź już do siebie.
-D-dobrze. -wstałam i szybkim krokiem poszłam w stronę mojej fortecy. Od razu zamknęłam za sobą drzwi i z placzem rzuciłam się na łóżko. Wspominałam już że nienawidze swojego ojca? Nie? W takim razie teraz to mówię. Po śmierci mamy coś w niego uderzyło. Zmienił sie.

Ciągle mam w głowie jego słowa 'Nie masz tutaj żadnych znajomych'. Niby słyszę to od niego na okrągło, a jednak za każdym razem boli tak samo mocno.

Leżę na łóżku, próbując wstrzymać płacz co niezbyt dobrze mi wychodzi. Podchodzę do biurka, wyciągam z niego mały, srebrny przedmiot i siadam ponownie na łożku. Przyciskam lekko ostrze do lewego nadgarstka i wypominam sobie wszytko co dzisiaj zrobiłam źle. I wtedy czuje to mocne pieczenie. Tak,tego dzisiaj było mi trzeba. Jedno cięcie, drugie, trzecie... Po 10 przestałam liczyć. Zawsze sobie wmawiam, że mi się to należy, że kiedyś stawie temu czoła ale nie teraz. Teraz najlepiej bedzie dla wszystkich zadając ból sobie, a nie innym i nikt na tym nie ucierpi. Tylko ja.




••••••••••~••••••••••~••••••••••~••••••••••~••••••••••
I jak wam się podoba? Zachęcam do kliknięcia gwiazdki⭐

I Don't Need HelpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz