Rozdział II

12 1 0
                                    

                                  
Ashley POV:

Dzisiaj poniedziałek, więc to znaczy, że niestety muszę iść dzisiaj do szkoły. Wstałam o 6.30 i poszłam wziąć szybki prysznic. Ubrałam długie czarne spodnie i dużą szarą bluzę bez zamka.
Spojrzałam na zegarek, była 7.05 więc do autobusu zostało mi ponad pół godziny. Nałożyłam na siebie lekki makijaż. Mówiąc lekki mam na myśli tusz do rzęs, korektor i puder. Patrząc się w lustro stwierdziłam, że wyglądam w miarę dobrze, więc zeszłam na dół zrobić płatki. Na moje szczęście taty nie było w domu. Chwilę potem zamknęłam dom na dwa spusty przy czym sprawdziłam milion razy czy są zamknięte i poszłam w stronę przystanku.

Kończyła się właśnie 5 lekcja co oznacza, że teraz będzie przerwa obiadowa. Nie miałam ochoty nic jeść ale mus to mus. Pamiętam jak kiedyś się uparłam, że nie pójdę na obiad i siedziałam pod klasą, gdy nagle przyszedł dyrektor i powiedział mi, że albo idę na stołówkę albo dzwoni po mojego ojca.

Wzięłam na tace jakiś sok i sałatkę owocową. Usiadłam gdzieś styłu, żeby za bardzo nie rzucać się w oczy. Zaczęłam powoli jeść moją sałatkę. Rozumiecie to, że musiałam za nią zapłacić z 3 dolary?! Toż to zdzierstwo.

Kiedy już jej trochę ubyło, usłyszałam dźwięk otwieranych się drzwi jadalni i zobaczyłam, że właśnie wszedł tutaj największy bad boy w szkole czyli Christopher Grayson. Na szczęście chyba mnie nie zobaczył. Otworzyłam swój sok i gdy już miałam wsadzić gwint do ust i się napić podszedł tutaj ten dupek, który chciał zabrać moją butelkę. Podkreślam MOJĄ. Na moje kochane nieszczęście butelka wypadła mu z rąk i mnie oblała.
-Chciałem mieć tylko darmowy napój ale to mi daje większy ubaw. Uśmiech!- krzyknął, a ja że łzami w oczach zobaczyłam, że wyciągnął telefon i zaczął robić mi zdjęcia. Pewnie wstawi je na swojego Instagrama albo prywatną grupę na Facebooku gdzie jest elita szkoły i jakieś tanie szkolne dziwki. Nie wytrzymując dłużej wybieglam ze stołówki. Czułam na sobie wzrok innych uczniów i słyszałam ich śmiechy. Dlaczego mnie to spotyka? Poszłam do łazienki szybko się ogarnąć i powoli z niej wyszłam. Miałam ciągle wzrok wlepiony w podłogę.

Ostatnie lekcje minęły mi w miarę spokojnie nie licząc tylko tego, że co chwilę jacyś uczniowie wytykali mnie palcami. Nie mogłam im teraz pokazać, że jestem słaba zrobię to dopiero w domu. Najlepiej w nocy.

Późnym wieczorem, taty dalej nie było ale postanowiłam, że nie będę na niego czekać więc już mogłam zamknąć się w pokoju. W razie 'W' gdyby nagle przyjechał i wszedł bez pukania do mnie. I właśnie zaczęła się powtórka z rozrywki. Nie mogłam przestać. To wszystko mnie przerastało, było silniejsze ode mnie.
Jeszcze nie ten moment, jeszcze nie teraz- powtarzałam do siebie ciągle w myślach. Czułam, że po moim policzku spłynęła samotna łza ale za bardzo się tym nie przejęłam. Po krótkiej chwili już same z siebie leciały bez przerwy.

Jakoś przed 4 się w końcu ogarnęłam i chwilę później zasnęłam w objęciach Morfeusza.

I Don't Need HelpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz