Annabeth siedziala u siebie w pokoju...
-Annabeth ktos do ciebie- zawołał jej ojciec Friderick (jak cos pomylilam to poprawcie)
-Ciekawe kto to....
Gdy zeszla na dol okazalo, sie ze to jej znienawidzony sąsiad Mike ktory caly czas prubuje ja poderwac... Eh.
-Annabeth moze przejdziesz sie gdzies z Mikiem?
-Jak musze... Chodz.-Otwiera drzwi, i czeka az Mike przejdzie po chwili zamkyka je.-Chodzmy do parku.
Po krotkim spacerze, siadaja na ławce.
Nagle Mike zaczal niebezpiecznie, zblizac sie do Annabeth wiec dziewczyna kopneła fo w piszczel i uciekla do domu.
-Już jestem!
-Tak szybko? A gdzie Mike?
-Eeem musial wrocic do domu.
-No dobrze siadaj do stolu.
×10 min. Pozniej×
-Musisz znalezc sobie przyjaciol.-mowi ojcic Annabeth.
-Ja mam przyjaciol!
-Na przyklad? Thalia?
-Nie tylko jest jeszcze Percy, Piper,Hazel,Nico,Fran,Leo,Will.
Friderick byl zszokowany ze wiekszosc przyjaciol, jego corki to chlopacy.
×dzień pózniej×
*ding dong* *ding dong*
-Pewnie Annabeth wrocila.
Priderick otwiera drzwi, a tam jego corka obok jakiegos zbira. Byl wysoki, mial ciemne rozwiane wlosy i ironiczny blysk w oku.
-Czesc... To jest Percy.
-Dzien dobry. Jestem Percy Jackson.
-Jestes polbogiem?
-Tak. Synem Posejdona.
Friderick momentalnie zbladł.
-Annabeth cxemu przyjaznisz sie z synem rywala swojej matki?
-Atena o tym wie.
Friderick zbladł jeszce bardziej.
-Spotkals sie z nia?
-Tak nawet kilka razy...
×wieczorem×
Fridericka obudzily wrzaski Annabeth. Wszedł do pokoju a tam zobaczyl, Annabeth jtora przytula ten chlopaka...
-Spokojnie... Nic ci nie grozi, Leo wrocil...
-CO TO MA ZNACZYC???!!!
Annabeth spojrzala na niego zaplakanymi oczami.
-Co to ma znaczyc? Percy to moj chlopak i najlepszy przyjaciel.Wlasnie mialam koszmar o Tartarze, zyje tylko temu ze Percy dobrowolnie wskoczyl za mna do Tartaru!!!
Annabeth i Percy jeszcze w ten sam dzien, wrocili do obozu...
295 słów, nie jest źle, jak na pierwszy raz 💓
