8 lat później
Od 6 lat nie jestem z Wiktorem. On okazał się dupkiem i babiarzem. Od tego czasu wszystko jest inaczej. Może dlatego, że się przeprowadziliśmy? Kurcze, nie wiem. Przeprowadziliśmy się na Bielany. Mieszkamy w domu piętrowym. Mama 2 tygodnie po moich 13 urodzinach dostała pracę, jako sekretarka.
Moje marzenie się spełniło. Chodzę do szkoły policyjnej.Jest 15 grudnia i przyszłam do galerii kupić jakieś prezenty. Mama postanowiła zrobić wigilię. Zaprosiła mnie, Olka, Elizę i małą. Zapomniałam... Eliza zaszła w ciąże w 1 klasie liceum. Urodziła w grudniu 2 klasy. Julka ma teraz 5 latek. Miała urodziny 9 grudnia. Teraz wchodzę do smyku i poszukuje jakiegoś ciuszka, czy coś... Ale słodkie mają rzeczy. Nagle słyszę za plecami głos podobny do Julki. Obracam się. Kurcze... To one: Eliza i Julka. Wzięłam pierwszą lepszą rzecz i pognałam do przymierzalni. Na moje szczęście była blisko. Spojrzałam na moją zdobycz. Zaśmiałam się pod nosem. Stanik do karmienia... Prawie mój rozmiar. Nie chciałam mierzyć. Po chwili siedzenia na krzesełku wyszłam. Może uda mi się zobaczyć co by chciała mała. Prócz wszystkiego. Szukałam ich wzrokiem i zobaczyłam... Wielki jednorożec i mała, która, jak widać się do niego przykleiła.
-Nie kochanie. Nie kupimy go...-mówiła Eliza.
-Mamo...-płakała Julka.
-Nie! Może gwiazdor Ci przyniesie.
Mała rozpłakała się na dobre. Eliza wzięła ją na ręce i wyszły ze sklepu.
Wyciągnęłam z kieszeni IPhone'a, który momentalnie znalazł się na ziemi. Chwyciłam go i przyjrzałam się kilkukrotnie zbitej już szybce.
-Chyba pora na zmianę, nie sądzisz?-zapytałam telefonu. Temu jak na znak odpadł kawałek rogu.
-Uuu...
Włączył się. Kontakty... Eliza... Wow, skąd ja mam jej numer? Dobra dzwonię.
Podeszłam do konika.
Rozmowa telefoniczna:
Eliza:Halo?
Ja:Cześć Eliza, słuchaj jest sprawa, bo widziałam Ciebie w galerii z małą. I ten konik co jej się podobał... On kosztuje 300 zł. I to jest trochę za dużo ja nie mogę jej kupić.
Eliza:Dla mnie też. To co? Po połowę?
Ja:Pewnie. To ja go kupie i paragon Ci przyniosę.
Eliza:Dzięki Ci bardzo.
Ja:Narazie.
Eliza:No to pa.
I załatwione. Mam prezent dla małej.
Teraz mama. Co mogłaby chcieć mama? Narzekała ostatnio na torebkę, która jej się rozwaliła... Ale torebka to dla mnie za dużo.
Może... Zawsze chciała pod choinkę jakieś ciuchy, czy buty? Może jej kupię buty? Dobra rozejrzę się. Olek... Niech pomyślę... Może jakieś skarpety śmieszne... Ma ich już dużo, ale kiedy dostaje nowe to szczerze się cieszy. Tak. Skarpety. I może... Jakieś śmieszne gaciochy? Haha. Eliza... Hmm... Zawsze chciała jakieś ciuchy. Może? Dzwoni telefon.
Rozmowa telefoniczna:
Ja:Halo?
Eliza:Yyy... Słuchaj zmiana planów. Kupujemy małej coś innego.
Ja:Spoko. To narazie.
To może kupię z mamą. Ona chyba jeszcze nic nie ma. Dobra, dzwonię.
Rozmowa telefoniczna:
Mama:Tak?
Ja:Posłuchaj mamuś, mam sprawę...
Mama:No?
Ja:Masz prezent dla Julki?
Mama:No jeszcze nie.
Ja:To teraz masz.
Mama:Jaki?
Ja:Jestem w galerii i widziałam jak Julcia chce takiego jednorożca. On kosztuje 300 zł i może kupimy go po połowie?
Mama:W sumie 150 złotych to nie jest tak dużo...
Ja:Okey. To ja go kupie i oddasz mi resztę. Wezmę paragon. Yyy... Pa mamuś, muszę kończyć.
Mama:Pa.
Kupię tego konika na końcu. Przecież nie będę chodziła po galerii z metrowym kucykiem.24 grudnia. Piątek.
-Asiu!-zawołała mama.-Chodź mi pomóż ten sernik z piekarnika wyciągnij.
-Dobrze mamo-powiedziałam zapinając sukienkę.
-Wyglądasz pięknie-powiedziała mama patrząc na mnie. Może i miała rację? Miałam luźną, czerwoną sukienkę do kolan z białą koronką. Moje długie brązowe warkocze sięgające prawie do pasa, zakończone były śnieżnobiałymi wstążeczkami. Miałam też na sobie czarne korki.
-Dzięki-odparłam.-Kiedy przyjadą Eliza z Olkiem i Julką?
-Powinni być za godzinę.
-Dobra, to... Wyciągnę ten sernik, a potem poukładam prezenty.
Sernik wyglądał pysznie. Zjadłabym całą blachę.Po zjedzeniu kolacji i długich prośbach Julki zaczęliśmy otwierać prezenty.
-Dobrze Julcia-powiedziałam do siedzącej obok mnie dziewczynki.-Zaczynamy otwieranie prezentów! Julcia usiądź sobie tu, a ja będę podawać prezenty.
Wzięłam mały pakunek.
-Asia-powiedziałam.
-To dla Ciebie-powiedziała mama.
-Odpakuje za chwilę-powiedziałam, patrząc na Julkę, która zaczęła ciągnąć mnie za sukienkę.
-Julcia-powiedziałam patrząc na pakunek z dziurkami. Włożyłam w nie palce, aby podnieść prezent. Dość ciążki.
-Pomozes mi cocu?
-Dobrze.
Odpakowałam prezent z użyciem nożyczek👍
-Ty otwórz-zwróciłam się do małej.
Dziewczynka otworzyła pokrywkę i z pudełeczka wyskoczył szczeniak.
-Hula!-krzyknęła mała.
-Hmm... York-mruknęłam tak, żeby Olek usłyszał.
-To był pomysł Elizy-wyszeptał.
Roześmiałam się.
-A to jeś oń ci ońa?-zapytała Julka.
Podniosłam szczeniaka.
-To chyba on. Jak go nazwiesz?
-Ne wem jece.
-Może Miki?-zaproponował Olek zanim Julka powiedziałaby coś w stylu Pimpek, albo Puszek.
-Tat, Miti.
-Dobrze, następny prezent...-zadzwonił dzwonek.-Ja otworzę.
Otworzyłam. Moim oczom ukazał się Święty Mikołaj. Powitałam go pocałunkiem. Roześmiał się.
-Ho, ho, ho!-krzyknął. Julka od razu podbiegła, a Miki za nią.
-Mitołaj-powiedziała dziewczynka. Olek, Eliza i mama wytrzeszczyli oczy.
-Kto to...-zaczęła mama.
-Mamo, to jest mój chłopak-Karol. Karol, to jest moja mama.
-Łucja Mazur.
-Karol Górski.
-Jesteś spokrewniony z Krystianem?-zapytała mama.
-No tak... To mój wuja-szturchnęłam Karola w ramię.-A! Właśnie, to dla pani-wręczył mamie pudełko.
-Mamo to dla ciebie-powiedziałam.-No otwórz.
Mama otworzyła.Perspektywa Łucji.
Otworzyłam pudełko. W środku było USG i czekoladki w kształcie serduszek. Podbiegłam do Asi i ją przytuliłam.
-Dziecko... Ale kiedy się dowiedziałaś?
-2 miesiące temu. To 18 tydzień.
Nie mogłam powstrzymać łez. Widziałam po oczach Asi, że również ledwo się powstrzymuje.
-Nie płacz Asiu. Dziecko to czuję. Będzie smutne.
-A to coca bendzie miec dzidzusa?
-Tak kochanie.
-A to bendzie tłopiec cy dzewcynta?
-Yy... Jeszcze nie wiem. Tak się składa, że w poniedziałek się dowiemy.Następnego dnia rano.
Perspektywa Asi.
Obudziłam się bardzo wcześnie rano. Nie wiedziałam, która jest dokładnie godzina. Usłyszałam, że ktoś kręci się po kuchni więc postanowiłam tam iść. Wstałam leniwie z łóżka i skierowałam się do kuchni.
-O, cześć mamo-powiedziałam cicho, bo wiedziałam, że Olek z Elizą i Julką też zostali na noc.
-Cześć córuś. Jak tam?
-Trochę mnie mdli, ale już się w sumie przyzwyczaiłam.
-Pokaż mi ten brzuszek, bo wczoraj to już nie było czasu.
Podciągnęłam piżamę.
-Jak na 4 miesiąc to masz już duży brzuszek.
-Troszkę...
-A na kiedy Ty masz wogóle termin?
-Na 16 maja.
-Właśnie, a odpakowałaś prezenty?
-Nie. Byłam strasznie zmęczona.
-To otwórz teraz.
-Dobra-poszłam do mojego pokoju. Śpiący Karol przewrócił się na drugi bok. Wzięłam prezenty w ręce i poszłam spowrotem do kuchni.
-Dobra, to... Otworzę najpierw ten od Ciebie. Otwarłam pudełko, a w środku zobaczyłam nowiutki telefon.
-Wow! Mamo dziękuję. To jest Huawei Y6 2018? (@Zuzxa_107)
-Tak. Widziałam ten stary i jest w strasznym stanie.
-Dzięki mamo.
-Oh... Nie ma za co.
Od Olka i Elizy dostałam kosmetyki, a od Karola kilka książek.Wieczór.
Postanowiłam, że poczytam sobie te książki od Karola. Hmm... Dziewczyna w stalowym gorsecie? Ja nie wytrzymałabym w zwykłym, a co dopiero w stalowym. Jednak moje czytanie nie trwało długo, bo Julka wyciągnęła mnie na spacer z Mikim. Wzięłam też Lunę. Poszłyśmy do końca ulicy.
-Cocu, a pojedziemy jutlo na flytki?
-Jutro to nie, ale jutro możemy zrobić na obiad, co?
-Dobze.
Po chwili namysłu dodała:
-A dzidzus jeś ciensti?
-Yyy... Narazie nie, bo jest jeszcze malutki, ale jak będzie większy to pewnie tak.
-Aha.~~~~~~~~~~
Hey Kochani!
Przepraszam Was za brak rozdziałów, ale ten rozdział (dzięki mojemu telefonowi) pisałam (hmm...) 12 dni.No cóż... Moja wena (i telefon) mnie nie lubi. A pomysł miałam już dawno.
Mam nadzieję (a pomysły są bardzo ciekawe), że wena mnie nie zdradzi...~KORnix300
~~~~~~~~~~~~
Yay!
Mój telefon postanowił się naprawić!
Może jednak nie jestem taka zła?
CZYTASZ
Princess for you
RomanceOpowieść o dorastaniu i życiu córki Łucji Wilk z książki mojej kuzynki Zuzi. Zuzka się na tą książkę zgodziła. Podałam jej tylko bardzo ogólną fabułę Asia to piękna i przeurocza córka Łucji Wilk. Na komendzie pozna nowych przyjaciół i... nową miłość?