Próba Nr. 1

2 0 0
                                    

Trochę ich tu dużo. Czekajcie... 1... 2... 3... W CHUJ...! Mam trochę do pokonania, a przy wrotach jest dwóch typów z automatami. Jakieś 60 naboi w madazynku (jak się jebłem to sory. Nie znam się na tym), a ja mam... Moment... Fajnie... Dwa naboje. Kurwa... Ciekawe jak mam sobie z nimi poradzić? Chuj... Idę... I tak nie mama nic do stracenia.

No bo co innego mogę stracić jak tylko moje nędzne życie? Wiecie... Taki cyrk który ciągnie się od narodzin aż po grób.

Mam pomysł. W lekkim przykucu idę do sterty skrzyń będących między mną, a wolnością... To tylko tak na jaja powiedziane. Tam nie ma wolności ale okej... Chowam się za pierwszą z nich. Po chwili idę dalej... JEB! Kurwa... Zwalilem pudło. Oho... Patrzą się tu. Mam przejebane. Ej... Co jest? Nie idą tu? Co za matoły. Już paczka gwizdzi nie jest tak przydupcona jak oni. Nie żebym narzekał ale... No... Idioci i tyle.

Patrzę na pudło. Co to? O kurwa... Zioło... To kurwa wpadłem... Staram się nie myśleć co ci idioci mają w łbach (bo to co się nazywa MÓZG już dawno się spaliło razem z ziołem). Dobra... Jebać... Podchodzę do wyjścia. Ja pierdolę... Ale skopceni... Patrzę na nich gdy nagle...
- Co on tu kurwa robi? Łapać chuja!
I mam przestane... Pobiegłem w miejsce gdzie mnie trzymali i schowałem broń.
- Dobra... Poddaje się...
I już się uśmiechałem gdy przyszła służąca... - To za to krzesło - I? Zzz...

Zagadka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz