II

329 22 6
                                    

- Bo... Ja...

...

- Ja jestem zła... - wyszeptała spuszczając głowę w dół. Nie podoba mi się jej wido w takim stanie... Nie lubię patrzeć, gdy jest smutna - Jestem przestępcą... - powiedziała troszkę głośniej - Mordercą... Psychopatką rozumiesz?! - wrzasnęła. Ja nadal spoglądałem w jej oczy. Dostrzegłem w nich smutek, rozmiarzenie... I też radość? Coś podobnego do radości - A wiesz co jest w tym wszystkim najlepsze? - zapytała, a ja pokręciłem przecząco głową. Po części rozumiałem o co jej chodzi, ale ta druga część nic nie ogarniała. Prubowałem ją zrozumieć, sprubowac patrzeć jej oczami, ale nie udawało mi się to - Że nie żałuję tego... - szepnęła z uśmiechem na twarzy - I nadal z chęcią bym to robiła - ja odruchowo odsunęłem się. Skarciłem się za to w myślach. Dziewczynie na ten widok, z twarzy zniknął uśmiech. Patrzyła na mnie przez chwilę, aż w końcu się odezwała - Nie martw się ciebie bym nigdy nie zraniła - na te słowa zrobiło mi się, jakoś tak ciepło w środku. Przysunąłem się do niej. - Trochę za tym tęsknię... - zrobiło jej się jeszcze bardziej smutno. Zauważyłem, że chyba myślała, o tych najlepszych momentach swoich akcji i życia po za Krainą Czarów. - Za tymi ucieczkami przed policją... - szepnęła. Teraz, gdy tak na nią patrzę, zauważyłem, że jest jeszcze piękniejsza niż mi się wydawało. - Kluby i inne takie - muwiła, a ja się jej przysłuciwałem zaciekawiony - Hazard i ćpanie! - krzyknęła, na co ja lekko podskoczyłem - przepraszam... Poniosło mnie...

- Nie przejmuj się... Każdy ma swoją przeszłość - odpowiedziałem wzruszając ramionami. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła.

- A co jeśli ktoś, nie chce, niczego zmieniać? - Nie odpowiedziałem... Bo jak? - Kapeluszniku, co jeśli? - powruciła wzrokiem do mnie.

- Większość osób nie chciała by niczego zmieniać, bo jest szczęśliwa, gdy wszystko jest takie jakie jest. Ale nie da się zapobiec zmianom. Prędzej czy później, wszystko samo się zmieni, czy tego chcesz, czy nie... Ale wiesz co się nie zmieni? - zapytałem. Ona chwilę się zastanawiała, a po chwili powiedziała:

- my?

- Nie... Szaleństwo! - uśmiechnąłem się, a ona zaczęła się śmiać. - jeśli ktoś jest szalony, to już nigdy tego nie zmieni. Dziewczyna przestała się śmiać i znowu spojrzała mi w oczy... Zrobiło mi się jakoś tak...ciepło w środku, ale nie jak u Alicji... Przy niej to aż duszno mi się robi...

- Wiesz co Szalony Kapeluszniku...? - zapytała, a ja czekałem... Sam nie wiem na co. - Jesteś wyjątkowy... Wariat. - dwa pierwsze słowa powiedziała prawie, że szeptem, a to ostatnie już głośniej.

- Skoro ja wariat, to ty wariatka - zaczęliśmy się śmiać. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się, aż w końcu, nie wiem jak to się stało, ale leżeliśmy na trawie i przytulaliśmy się, ona powoli zasypiała, ale ja nie potrafiłem zmrurzyć oka... A co jeśli Ajicia, to tylko zauroczenie? Nie to nie możliwe, Alicja to, była moja prawdziwa miłość.

- Ha i co teraz powiesz? - wymamrotała, coś Alex przez sen.

- Sam nie wiem - powiedziałem, nie ruszając się, by nie obudzić dziewczyny leżącej na mnie - I co ja mam zrobić Alicjo? - zapytałem - Czy ja naprawdę cie kochałem? - dalej ciagnąłem swój uczuciowy monolog - A czy ta dziewczyna tym razem zostanie, ze mną w Krainie Czarów? Czy, też ucieknie, tak jak ty?

- Kocham cię J...- Usłyszałem od strony dziewczyny... Kim jest J? Myślałem, że może kiedyś... Się w niej zakocham... Ale jak widać ma innego... - J co ty robisz? - wysapała cała zestresowana - J proszę... Ja już nie będę... - muwiła coraz głośniej - J przestań... Schowaj to proszę... - muwiła dalej - A więc tak skończe? - o co tu chodzi? Nie rozumiem jej - J... Kocham cie... - wyszeptała... - JOKER!!! - Krzyknęła, po czym przepudziła się gwałtownie i pierwsze co zrobiła, to złapała się za brzuch, jakby czegoś szukała. Gdy już odkryła, że "tego" nie ma, to odetchnęła z ulgą.

- Co się stało? - zapytałem się jej, ale ona nie odpowiedziała... - Muwiłaś coś przez sen...

- Obiecaj mi, że nigdy mnie, nie skrzywdzisz - powiedziała twardo, ale jednak głos jej się załamywał. Nie rozumiałem o co jej chodzi.

- Obiecuję - odparłam, a na jej twarzy zagościł smutny uśmiech... - Coś sie tam stało? - zapytałem.

- To był sen... A raczej koszmar... - wysapała, a po jej twarzy spływały łzy. - Który już się wydarzył - odparła, tak abym jej nie usłyszał, ale jednak usłyszałem. Ciekawe co się tam stało... I ciekawe kim jest ten "J", czy tam "Joker". Ale przynajmniej wiem jedno... Ten ktoś ją bardzo, bardzo skrzywdził... - Następnym razem, gdy takie coś się wydarzy... Obudź mnie proszę... Nie chcę tego przeżywać jeszcze raz... - muwiła już całkiem załamana

- Obudzę cie - odpowiedziałem - chcesz się czegoś może napić? - uśmiechnąłem się. A ta od razu się rozpromieniła. Wstała i otrzepała się teatralnie. Skłoniła się.

- A czy, mój drogi Szalony Kapelusznik, by coś chciał? - powiedziała, a ja uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.

- Naturalnie, że tak, droga pani - przystawiłem do niej ramię, a ona je chwyciła.

- A więc ruszajmy! - po wypowiedzeniu tego rozesmialiśmy się. Uwielbiam, gdy jest szczęśliwa, bo wtedy i ja jestem szczęśliwy.

(...)

Doszliśmy do zamku białej, królowej, gdzie wszyscy, na nas, chyba czekali. Gdy nas ujrzeli, beki wkurzeni. Po krutkie ciszy odezwała się Mniemała... :

- Gdzie wyście do cholery byli?!

A no tak... Zapomniałem, że nikt nie wiedział, o tym miejscu oporucz mnie i niej.

- Wyszliśmy porozmawiać... - odparłem jak najszybciej...

- Rozmawiać cztery godziny?! - znów krzyknęła Mniemała. To my tam byliśmy, tam aż cztery godziny?

- Upsss... - szepnęła Alex. - Sądzę iż, nie powinniście się martwić - zrobiła aktorsko przemądrzałą minę - JA i Tarant jesteśmy już pełnoletni - powiedziała pewnie - i nie powinniście nam prawi kazań, za to, że nie, było nas tylko cztery godziny. Prawda Tarant? - zapytała i spojrzała na mnie. Nie wiedziałem co powiedzieć... Z jednej strony mogli się martwić, bo są moimi przyjaciółmi, ale z drugiej strony, Alex ma rację. Jesteśmy już pełnoletni, a nie było nas, tylko cztery godziny.

- Nie chce nic muwić kochani... Ale Alex ma rację... Nie jesteśmy dziećmi i możemy robić co chcemy. - powiedziałem trochę szeptem, a Alex się roześmiała... Czekaj co?! Roześmiała się... Dlaczego? Wszyscy na nią krzywo popatrzyli.

- Dobra przepraszam was, następnym razem, jeśli będę wiedziała, ile będziemy tam rozmawiać, powiem wam, że nie przyjdziemy prędko - oznajmiła z uśmiechem na twarzy, nie rozumiem jej. Raz milutka i wesoła, a raz oziebła i ostra. I jak tu zrozumieć kobiety... - Halo, przecież wszystko już wyjaśnione... Ziemia do szaleńców! - właśnie, w tym momencie, jakby każdy się przepudził.

- Może... Tarant pokaże ci, gdzie dzisiaj będziesz spać? - zapytała królowa, a ja jakby się rozpromieniłem. Królowa widząc to uśmiechnęła się i pokiwała na mnie głową.

- To dobry pomysł! - krzyknąłem i pociągnąłęm ją za rękę. Biegiem ruszyliśmy do wyjścia z zamku...

☺️☺️☺️

Hej kociaki!!
Długo czekaliście na ten rozdział, ale mam proźbę...
Nie zabijajcie mnie od razu!!!
Mam wytłumaczenie...
Iż ( nie ma to jak zacząć zdania od "iż") musiałam pojechać kogoś odwiedzić i mu pomuc, nie miałam czasu zbytnio pisać, ale pisałam po trochę fragmenty tego rozdziału, tak aby później tylko go wykończyć.
Mam nadzieję, że już trochę ostudziłam waszą złość.
A poza tym, chciałam też dodać, że iż z powodu zbliżającego się roku szkolnego rozdziały, będą pojawiały się w weekendy, przez co też, będą się pojawiać wcześniej. Udanego roku szkolnego życzę uczniom, a miłej pracy, tym co już skończyli szkołę

😁😁😁

Obserwujcie gwiazdkujcie

🔍🔍🔍🔍🔍 🌟 🌟 🌟🌟🌟

Komentyjcie

📝📝📝📝📝

Pa kociaki!!!!

Let's Stay Crazy  ||   Kapelusznik ❣️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz