Ruszyliśmy razem do ruin. Flowey pokazał mi jak przejść zagadki. Po drodze spotkaliśmy kozicę. Była ubrana w czarną poszarpaną sukienkę z czerwonymi detalami.
Nie była ona źle nastawiona chociaż że flowey ostrzegał mnie przed takimi jak ona. Ja jednak nie sądziłam że może być zła.
-witaj zgubiłaś się moje dziecię?-spytała z troską.
-umm... Nie po prostu...
-Frisk nie ufaj jej, ona nie jest taka, za jaką się uważa !
-Uh, zamknij się nie znasz mnie, . . . Wybacz mi. Jestem Toriel opiekunka ruin. Od wielu lat nie widziałam żadnego ludzkiego człowieka. Powiedz, jak tu trafiłaś? I czy jesteś ranna? Mogę ci pomóc.
-Cóż...Nie pamiętam za dużo. Wiem, że szłam obok tej góry, potknęłam się i wpadłam do jakiejś dużej dziury. Pamiętam też światło i... to w sumie tyle.
-Nie martw się moje dziecko. Wszystko będzie w porządku. Chodź ze mną, zaopiekuje się tobą.Poszliśmy z Flowym do jej domu. Nadal patrzył na nią, jak na jakiegoś potwora, ale nie sprawiała wrażenia jakby miała chęć mnie skrzywdzić.
(W domu Toriel)
-Oto mój dom. Mam też dla ciebie niespodziankę. Właśnie piekę ciasto karmelowo-cynamonowe. I jeszcze jedno. Chodź za mną.
Zaprowadziła mnie do pomieszczenia, w którym stało łóżko, na podłodze leżało kilka porozrzucanych zabawek, a w kącie stało biórko.
-Proszę, oto pokój dla ciebie. Jest już twój. I jak? Podobają ci się niespodzianki?...Oh ,czy tam się coś pali? Eh, zaraz przyjdę.
Wtedy kozica poszła.
-Nadal bym jej nie ufał Frisk. Jest straszna...
-Nie ocenia się książki po okładce, a człowieka... potwora po wyglądzie. Chodź już flowey. Zobacz, dała nam nasz własny pokój i opiekuje się nami. Czy to nie jest miłe z jej strony?
-Dała pokój tobie i opiekuje się tobą. To nie wskazuje na to,że jest miła.
-Daj spokój Flowey.Wtedy Toriel znowu do nas przyszła
-Ehh, już jestem, moje dziecko. Przepraszam musiałam zająć się ciastem. Co powiesz na małą drzemkę zanim ciasto ostygnie?
-Em... to dobry pomysł. Cały ten upadek i zagadki mnie zmęczyły. A więc dobranoc mamo
-(Powiedziała do mnie mamo?!) Ah, tak śpij dobrze moje dziecko.Przez resztę dnia spałam w łóżku. Co chwilę Toriel przychodziła do mojego pokoju i spoglądała na mnie szepcząc "powiedziała do mnie mamo". Czułam mały niepokój, wiedząc że ona ciągle się w mnie wpatruje. Po kilku godzinach wstałam. Na podłodze zauważyłam ciasto. Podniosłam je i ruszyłam do salonu, gdzie czekała za mną Toriel:
-Witaj moje dziecko. Widzę że wstałaś. To dobrze, bo akurat zaczynałam czytać tą książkę. Chciałabyś się dołączyć?
-Um... mamo, jak mogę wrócić do domu?
-Moje dziecko, co ty opowiadasz! To jest twój nowy dom!
-Nie mamo... Chodzi mi o wyjście z ruin...
-Eh, powinnambyła zrobić to już dawno. Zaczekaj tu...
-M-mamo?Mimo prośby Toriel, poszłam za nią aż do długiego korytarza. Na jego końcu stała Tori. Podeszłam do niej, chciałam zapytać co się dzieje ale ona tylko powiedziała:
-Proszę moje dziecko, nie idź za mną i wróć do swojego pokoju jak dobre dziecko. Pozwól zająć się obowiązkami. Obiecuję że zaraz wrócę.
Mimo że nie chciałam, posłuchałam jej i wróciłam do pokoju, gdzie czekał na mnie Flowey. Kompletnie o nim zapomniałam! Wyglądał na zdenerwowanego, ale w jego oczach widać było łzy:
-Flowey! Przepraszam, kompletnie o tobie zapomniałam. Wybacz mi, pewnie się martwiłeś.
-Nie! Ja po prostu myślałem, że cię zabiła Frisk! Nie mogłaś zostawić chociaż jakiegoś listu?! Nie musiał bym się denerwować!
-Aww martwiłeś się :3
-Wcale nie!
-Hehe. Dobrze, chodźmy już.Wzięłam wtedy Fowey'ego i poszłam na przód. Zauważyłam wtedy, że na ogródku Toriel są złociste kwiaty. Wyglądały jak złoto. Wzięłam kilka i zrobiłam sobie wianek, po czym założyłam go na głowę. Flowey patrzył na mnie jak na idiotkę, a ja się porostu śmiałam. Potem opowiedziałam kwiatkowi co się stało. Kazał mi zejść na dół pod pretekstem, że Toriel chce uwięzić mnie w podziemiach na zawsze. Szybko pobiegłam na dół do Kozy. Rzekła:
-Muszę zniszczyć wyjście. Idź do swojego pokoju .
-Nie mamo, ja... nie mogę.
-Moje dziecko... Asgore... on cię zabije jeśli tu nie zostaniesz.
-Mamo...
-Dobrze moje dziecko. Jeśli tak to ja cię zabije! Tutaj i teraz!
-Mamo ja nie chce walczyć
-Dobrze, nie będę miała problemu by cię zabić
-... Mamo-Giń!
-Przepraszam!
-Frisk uciekaj!
-Nie, mamo... Posłuchaj mnie. Nie musimy walczyć!
-Frisk ona dalej atakuje!Wtedy wpadłam na pomysł. Zdjęłam z głowy wianek i położyłam na głowie Toriel. Coś w niej pękło i przestała atakować. Przeprosiła mnie i odłożyła wianek na moją głowę. Potem mnie przytuliła.
I pozwoliła odejść...