Jooheon
Idąc odetchnąłem rześkim powietrzem. Lubiłem burze. Ciężarówka przejechała obok ochlapując mnie brudną wodą. Koło wleciało do dziury w asfalcie od miesięcy czekającej na naprawę, a kierowca zbyt zajęty sobą nawet nie pofatygował się, żeby zwolnić. Z rękami w kieszeni brązowego płaszcza i twarzą schowaną w wełnianym szaliku szedłem przed siebie, czasem dla zabawy depcząc w płytkich kałużach, przez co mijani ludzie, ostrożnie stawiający kroki, by nie zamoczyć ani skrawka ubrań, rzucali mi spojrzenia pełne dezaprobaty.
Przecież to tylko woda, wyschnie.
Otworzyłem rzeźbioną furtkę i wbiegłem betonowymi schodkami do miejskiej biblioteki. Od miejsca, z którego przyszedłem różniła się wieloma rzeczami, na przykład tym, że było w niej ciepło. Nie gorąco, ale wystarczająco, by rozgrzać się po kontakcie z chłodną, jesienną pogodą. Cisza pozwalająca skupić myśli, ale przerywana szumem drzew i padającego deszczu dzięki czemu nie wpadało się w wewnętrzny chaos. Wszystko utrzymane w ciemnych, ciepłych barwach, przywodzące na myśl stare domy i muzea, które oboje lubiliśmy odwiedzać. Najważniejszy jednak był zapach starego papieru, to on kojarzył się z tym miejscem najbardziej i sprawiał, że Minhyuk czuł się bezpiecznie i swobodnie siedząc na podłodze pomiędzy środkowymi regałami, opierając plecy o kaloryfer i skrzętnie notując informacje znalezione w porozrzucanych wokół siebie książkach.
Skupiony na pracy zauważył mnie dopiero, gdy usiadłem naprzeciwko i wyciągnąłem z torby termos z gorącą kawą.
- Tu nie wolno pić - powiedział cicho, ale nie mógł oderwać wzroku od napełniającego się kubka. Zmęczenie wygrało z zasadami.
- Dużo ci zostało? Zaraz zamykają - powiedziałem i sprawdziłem godzinę na ekranie telefonu. Za dwadzieścia minut oboje będziemy musieli stamtąd wyjść.
- Jeszcze tylko kilka stron - odparł machając długopisem, nagle podniósł wzrok - podaj mi tę książkę - wskazał na półkę po mojej lewej - ta niebieska - dodał, co nie było zbyt pomocne, bo pół regału zajmowały książki w niebieskich okładkach.
- Ta? - zapytałem wyciągając jedną.
- Nie, bardziej w lewo.
- Ta?
- Za daleko, druga po twojej prawej.
Podałem mu wielki tom encyklopedii. Po tym jak napisał kilkustronowe wypracowanie o drugiej wojnie światowej korzystając z nieprawdziwych informacji, przestał ufać internetowym źródłom. Tym bardziej, że zależało mu na dobrych wynikach w ostatnim roku szkoły, w końcu decydowały o całym jego przyszłym życiu.
Minhyuk
Odwróciłem się, gdy dwójka dzieci przykryta prześcieradłami wpadła na mnie biegnąc przez zatłoczoną ulicę i nie zatrzymując się, pognała przed siebie z pustymi koszykami w rękach. Patrząc na nich wracały przyjemne wspomnienia.
Wiele bym dał, żeby znowu stać się dzieckiem.
- Ta czy ta? - zapytał Jooheon i dźgnął mnie palcem w ramię, pomagając wrócić do rzeczywistości. Pokazywał mi dynie na wystawie. Dziś Halloween, a ja nie miałem żadnych ozdób, nic, co można by postawić na półce, czy powiesić na ścianie.
- Sam wybierz, ja się nie znam na dyniach - odpowiedziałem i wszedłem do sklepu, który pachniał dziwną mieszanką pomarańczy i cynamonu. Potrzebowałem chwili, by zdecydować czy lubię ten zapach, ale ostatecznie doszedłem do wniosku, że w niczym mi on nie przeszkadza. Spokojnym krokiem przechadzałem się między regałami, nigdzie mi się nie spieszyło.