Clarke POV
Siedziałam w pokoju lekarskim pijąc kawę kiedy napisała do mnie Lexa. Dziewczyna zawsze była pacjentką Jacksona ale wiele razy widziałam ją w szpitalu. Nigdy nie widziałam tak pięknej osoby jak ona. Nigdy nie spotkałam się też z przypadkiem tak młodej dziewczyny która tyle razy lądowała na oddziale chirurgii w szpitalu albo z powodu prób samobójczych albo z powodu pobić a czasem nawet postrzałów lub ran ciętych ewidentnie zadanych przez silnego napastnika.
Czytając wiadomości od zielonookiej piękności zaczynałam się coraz bardziej denerwować i o nią bać. To wyglądało jakby się ze mną żegnała.
Kiedy przeczytałam ostatnią wiadomość czekałam na coś więcej gapiąc się ślepo w ekran telefonu. Żadna nowa wiadomość nie przychodziła.Z transu wyrwał mnie wbiegający do pomieszczenia Jackson.
"Clarke! Wiozą do nas twoją przyszłą dziewczynę. Przygotuj się bo będziesz mi asystować przy operacji." Jeszcze nigdy w takim tempie nie rzuciłam wszystkiego co robiłam podnosząc się na nogi i biegnąc w stronę sali operacyjej. Przyjaciel mojej matki biegł tuż za mną, a kiedy byliśmy już na bloku operacyjnym oboje zaczęliśmy przygotowywać się do operacji. W moich oczach pojawiły się łzy i nie mogłam powstrzymać ich od płynięcia."Co sobie zrobiła?"
"Strzeliła z pistoletu sobie w brzuch. Ale skąd wiesz że coś sobie zrobiła a nie została przez kogoś postrzelona albo pobita?"
"Napisała do mnie. To wyglądało na pożegnanie."
"Nie pozwolisz jej żeby to było pożegnanie." Wskazał palcem na salę operacyjną na której pielęgniarki już wszystko przygotowywały. "Uratujemy ją. Na tej sali pokażesz co potrafi pani doktor Griffin. Nie pozwolisz jej się zostawić zanim nawet powiesz jej co do niej czujesz. Słyszysz mnie Clarke? Ty to zrobisz i nie pozwolę ci się poddać."
"Dziękuję Jackson. Dzięki że jesteś takim dobrym przyjacielem." Powiedziałam przytulając się do niego. Ze swoich ramion wyrwała nas dopiero grupa pielęgniarek z jednym lekarzem dyżurnym wiozący łóżko z nieprzytomną dziewczyną. Oboje weszliśmy na salę operacyjną zaraz za nimi. Anestezjolog jak najszybciej się dało przygotował pacjentkę do operacji.
Po dwóch godzinach zmagań, udało nam się zatamować krwotok i ustabilizować stan Lexy. Po kolejnym pół godziny dziewczyna leżała już na sali pooperacyjnej, podłączona do kroplówki i z maską tlenową na twarzy. Ja odpoczywałam w tym samym pomieszczeniu przy biórku lekarza obserwując spokojne oblicze szatynki. Wyglądała tak delikatnie i niewinnie kiedy spała, że moje serce się rozpływało. Byłam jak w transie, zapatrzona w dziewczynę w której zakochałam się już jakiś czas temu. Dziewczynę o którą martwiłam się bardziej niż kiedykolwiek o kogokolwiek innego.
Siedziałam w jednej pozycji, przez co nawet nie zauważyłam kiedy pacjentka się obudziła i zdjęła maskę z twarzy.
"Gdzie jestem?"
Wstałam z krzesła i podeszłam do jej łóżka od boku."Cześć Lexa. Jesteś w szpitalu. Wiem że próbowałaś się zabić, ale do tego nie dopuściłam."
"Ale ja nie mogę. Ja nie mogę już żyć. Kim pani jest?" Poczułam w piersi lekki ból. Ona nie wiedziała jeszcze kim jestem. Ona nie chciała żyć. Ja wyznaczyłam sobie za cel sprawienie żeby chciała żyć i planowałam powodzenie.
"Nazywam się Clarke Griffin i jestem twoją lekarką." Jej twarz wyrażała mieszane emocje które z każdą chwilą się zmieniały. Na początku zauważyłam zdziwienie, które przerodziło się w zakłopotanie. Ostatecznie na jej ustach pojawił się ciepły uśmiech.
"Clarke! Jesteś lekarzem? To stąd wiedziałaś o wszystkim co mi się działo i zdobyłaś mój numer?" Lexa wyglądała jakby wszystko w jej głowie zaczęło się układać w jedną sensowną całość. "Ale nigdy cię tu nie widziałam. Jak to się stało?"
"Byłaś pacjentką mojego przyjaciela, Jacksona. Zawsze obserwowałam cię z boku i przerażał mnie fakt twoich zatrważająco częstych nowych urazów. Jackson złamał dla mnie tajemnicę lekarską, żebym mogła ci pomóc. Dzisiaj, kiedy ponownie postanowiłaś skończyć swoje życie, Jackson oddał mi ciebie jako pacjentkę, abym zgodnie ze swoim postanowieniem nie dopuściła do twojej śmierci i polepszyła twoje życie. Może to nie najlepszy moment, ale pamiętasz kiedy mówiłam ci że zakochałam się w pewnej dziewczynie, a ty radziłaś mi powiedzieć jej to wprost?" Dziewczyna kiwnęła tylko głową informując mnie, że pamięta. "Ja zawsze słucham mądrych rad od mądrych ludzi." Spojrzałam we wpatrujące się we mnie zielone oczy i z całych sił starałam się w nich nie utonąć. Nie wiedziałam jak skonstruować kolejne zdanie i jak nie doprowadzić jej do zawału. Po chwili ciszy i wyczekiwania, wreszcie się odezwałam. "To ty jesteś tą dziewczyną Lexa. To na twój widok moje nogi miękną. To na myśl o tobie odpływam do innego świata. To myśl o możliwości straty właśnie ciebie doprowadza mnie do depresji. To o ciebie troszczę się najbardziej."
Lexa wytrzeszczyła oczy z szoku, ale na jej twarzy wciąż widniał najpiękniejszy uśmiech jaki w życiu widziałam. "J-ja jestem tą dziewczyną na której utknęła strzałka twojego kompasu?"
"Ja wiem, że ty tego nie czujesz. Ja wiem. Postaram się powstrzymać te uczucia, ale potrzebuję na to chwilę czasu. Zachowójmy się jakbyś tego nie słyszała."
"Nie. Clarke. Ja też lubię cię w ten sposób i chciałabym żebyśmy chociaż spróbowały być razem." Próbowała się podnieść do pozycji siedzącej ale odrazu upadła na łóżko z sykiem bólu.
"Masz nie wstawać. Udało nam się zatamować krwawienie i poukładać co trzeba było, ale przez następne dwa tygodnie pozostajesz w szpitalu." Powiedziałam stanowczo kładąc rękę na jej ramieniu i pochylając się nad nią. "Pod moim czujnym okiem. Do jutra masz leżeć i się nie ruszać." Zetknęłam nasze usta na chwilę delikatnie ze sobą, po czym wyprostowałam się i odeszłam do pokoju lekarskiego.

CZYTASZ
Save me // Clexa AU
FanfictionWanheda: Nie rób tego nigdy więcej Lexaracoon: Nie robić czego? Lexaracoon: I kim ty jesteś? Wanheda: Nie próbuj się zabić. Wanheda: Jestem twoją tajemniczą wielbicielką i chcę ci pomóc. Lexaracoon: Nie możesz mi pomóc. Lexaracoon jest offline Prze...