Prawdziwa Moc

6 1 0
                                    

-Wypuść mnie!
-Cicho kurwa suko albo Kamil jutro trafi do szpitala nawet dziś jak tak bardzo chcesz.
Spojrzal na mnie swoimi szarymi oczami gdzie przenikały czerwone kolory. Bałam się, ale musiałam być grzeczna dla niego, bo inaczej by zrobił coś Kamilowi, a nie daroeqla bym sobie tego. Próbowałam go jeszcze przekonać żeby przestał ale to na nic, a moi rodzice co? Byli niedaleko w pokoju obok, krzyczałam, a oni nic nawet nie zajrzali czemu krzyczę. Zawsze tak było udali bardziej jemu niż mi.
  Po paru minutach wszystko się skończyło, ta meczarnia, której z dnia na dzień miałam coraz bardziej dość. Kiedyś Patryk był inny nie pozwoliłby mnie skrzywdzić a teraz sam mnie krzywdzi co się z nim dzieje?!
-No a teraz buzi suko na do widzenia.
-N-nie
-A Kamilowi ma się coś stać?
Dałam mu buzi, przez co mi przyszły łzy do oczu. Musiałam codziennie mu dawać się szmacić, żeby mógł robić co chciał bo inaczej Kamil miałby zły stan zdrowia.
-No dobra suczka z Ciebie i pamiętaj jak komuś to powiesz Kamil trafi do szpitala a ty będziesz gwałcona codziennie. Nawet jak trafię za kratki to zdążę wyjść i będziesz znowu gwałcona przeze mnie i moich znajomych rozumiesz szmato?!
-T-tak.
-No i dobrze cześć
-Cześć
Odrazu gdy wyszedł zajrzałam do mojej szkatułki gdzie leżała.... Żyletka... Zaczęłam płakać wzięłam ją do ręki i zaczęłam się ciąć już byłam przyzwyczajona już i tak to robię prawie codziennie więc i tak się zrośnie. Ciełam jedną kreskę po kresce łzy spływały po krwi. Krew była na całej ręce może sobie zrobiłam z 20-25 kresek, ale mocnych. Ta niby taka grzeczna, ale jednak nie odkąd Patryk to robi ciągle to robię, ale były to małe kreski na rzebrach których i tak chyba nie zauważał, a że dziś był wielki ból i robił to długo to sporo kresek i mocne.
  Następnego dnia wstałam bardzo rano przed rodzicami Chcociaż zaraz mama przyszła nnie obudzić.
-Wstawaj....
-Tak już nie śpię wiem jesteś zdziwiona.
-Zaraz złaś na śniadanie.
Wyszła, a ja zaczęłam się ubierać. Założyłam dżinsów spodenki,długą czarną bluzę, zakolanówki i czarne trampki był upał a ja w czarnej bluzie.
-Dzień... - nie dali mi dokończyć
-W coś ty się ubrała?! Marsz na górę ubierz się jak Bogacz, a nie jak szmata!!
-Nie... Będę się ubierać jak mogę i tak dla was Patryk jest najważniejszy a nie ja! - byłam pierwszy raz tak wkurzona, więc uciekłam szybko z domu i pobiegła do szkoły.
Gdy dobiegłam do szkoły wpadłam na Kamila.
-Ja... Ja przepraszam nie chciałam!
Zaczął się ze mnie śmiać jak tylko usłyszałam jego słodki śmiech wstałam i go przytuliłam.
-Cześć księżniczko ^^
-Cześć księciu ^^
-Chwila chwila czemu ty ejstes w bluzie jak tak ciepło? I chwila co Ci jest z oczami?
-W bluzie jestem bo.... Emm... Jest mi zimno... Heh... Chwila co jest mi z oczami?
-Ta zimno Ci tak tak a tak serio? No wiesz one są  żółte...
-Naprawdę jest mi zimno! Pokaż mi lusterko napewno mnie wkrecasz!
Kamil wyjął lusterko zobaczyłam tam siebie z żółtymi oczami...
-J-jak to?! Nie to nie możliwe to tylko zły sen O.O!
Kamil lekko dotknął mnie w rękę lekko nad nadgarstkiem to bardzo zabolało bo jednak wielkie były rany. Że było wcześnie nikogo nie było aby byłam ja Kamil i parę uczniów. Lekkim kątem oka zobaczyłam Patryka przez co nie zdążyłam zobaczyć, że Kamil mi podwinął rękaw bo widział mój ból jak mnie dotknął.
-Co to kurwa jest Zuzia. Kurwa.
-K-Kamil ja przepraszam proszę wybacz.-zaczęłam płakać nie chciałam żeby Kamil się o tym dowiedział w taki sposób. Myślałam że wybuchnie złością, ale on mnie lekko przytulił po czym wyjął z plecaka wodę i bandaż zaczął przemywać rany i zawijać bandażem, a ja patrzyłam na Patryka, który uciekł z płaczem.
-Proszę już nigdy tego nie rób jesteś za cudną na rany proszę.
-D-dobrze spróbuję księciu obiecuję.
-dziękuję a teraz chodź na nasz murek. - uśmiechnął się do mnie i splątał nasze łapki i zabrał mnie na murek.
  Szybko minęło wszyskro w szkole Patryk się nie pojawiał prawie cały dzień. Gdy wróciłam do domu też jego nie było byłam zdziwiona, aby rodziców dziwne spojrzenia. Zaczęłam się lekko martwić chcoaiz mnie codziennie krzywdził, ale jednak dorbze go znam i coś mi nie pasowało to wszystko.
   Przez jakiś czas nie widziałam Patryka. Nie siedizlaa co się dzieje i coraz bardziej się bałam że coś mu się stało. Któregoś dnia po szkole i po odrobienia lekcji wyszłam na spacer lubiłam jakoś chodzić ciemnymi uliczkami, ale moim oczom co się bardzo zdziwiłam ujrzałam Patryka... Ktoś go trzymał widać że to go bolało pierwszy raz widziałam iskry w jego oczach. Nie wiedziałam co zrobić ale słyszałam ich głosy.
-Wiesz, że jak się szef dowie, że jej nie zgwałciłeś znowu, ani że jej nie krzywdzisz to on Ci to zrobi?
  Chwila, że co chcą coś zrobić Patrykowi?!
-N-nic j-ju-już jej nie zrobię... Za d-dużo wy-wycierpiała... N-nie zrobię jej T-tego...
-Tato chodź on się nie słucha więc chyba musisz mu cos zrobić...
-Oj mój wredny synu Patryczku chcesz się wyprowadzić z domu?
Nie wytrzymałam już nie pozwolę skrzywdzić Patryka nawet po tym co mi zrobił. Wybieglam szybko i uderzyłam osobę trzymającą Patryka . - Macie się od niego odsunąć wszyscy!
-Z-Z-Zuzia proszę uciekaj proszę.
Wtedy stało się coś dziwnego tak byłam wkurzona że czułam jak moje oczy zmieniły barwę i pojawiły mi się uszy.Pare z nich próbowało coś zrobić Patrykowi, ale im nie pozwoliłam przez co niektóre ciosy ja obrywałam, ale po chwili dali sobie spokój i uciekli.
-Czmeu to zrobiłaś?
-Nie zostawia się przyjaciół w opałach:3 - uśmiechnęłam się do niego i po chwili upadłam na Ziemię, ale podnilsam się już nie miałam oczu wilka ani uszu było już wszytko w normie.
-Zuzia wszystko okej?!
-T-tak a teraz chodź do mnie i trzeba Ci opatezec te rany.
  Zanim dotarliśmy do mnie chwilę zajęło przez co Patryk mi wszytko wyjaśnił czemu to robił. Sporo się też śmialiśmy Patryk też się pytał o moje rany. Po paru minutach dotarliśmy do odmu byłam mega zmęczona tymi przemianami. A w domu co oczywiście rodzice, którzy się wydzierali co zrobiłam Patrykowi, gdy już miałam krzyczeć Patryk się odezwał.
-Niech pani się uspokoi ona mi uratowała życie, gdyby nie ona leżał bym już w szpitalu albo nie żył...
-Nie obchodzi mnie to ona nie powinna się bić!
Kłócili się chwilę i nie wytdyzmałam moja wilcza strona dała swoje znaki.
-Przestań!  Dla Ciebie nawet jakbym poświęciła dla Ciebie życie miała byś mnie gdzieś i nie obchodziło by Icbeie co się ze mną dzieje! Macia oboje na mnie wywalone macie mnie kurwa w dupie!! Nigdy mnie nie kocha liście tylko moje oceny i to że mogliście się zajmować rodzeństwem i pracą, a nie mną!
Złapałam Patryka za rękę i zabrałam go syzbko do pokoju. Próbowałam się uspokoić ale wilcza strona nie dała wygrać uszy i oczy nie zchodziły... Oateyzlam Patryka i poszłam spać bo nie miałam sił że wiedziałam jaką Patryk miał sytuację dałam mu spać u siebie ja poszłam na kanapę w pokoju, a jemu dałam spać na moim łóżku. Dobrze, że jutro był weekend.
  W nocy słyszałam sporo rzeczy bo w końcu byłam wilkołakiem to słyszałam głośniej chociaż słyszałam coś niepokojącego na piętrze coś się tłukło i usłyszałam wraz z Patrykiem coś co było  straszne co nas postawiło jak słupy soli. Słychać było najpierw wrzaski później tłuczące się rzeczy a pózniej... Parę strzałów z pistoletu...

Piekielna Zmiana Where stories live. Discover now