Obudziłam się wyspana, z lekkim uśmiechem na twarzy. Słońce już świeciło, ale było jeszcze bardzo wcześnie. Rozciągnęłam się i podniosłam do siadu. Spojrzałam w prawo, na jeszcze śpiącego, wpół przykrytego kołdrą białowłosego. Przypominając sobie o tym, co zrobił w nocy, wyszczerzyłam się od ucha do ucha.
-Wiedziałam!- wskoczyłam na niego, z czego cicho zawył z bólu.- Wiedziałam, że jednak jesteś dobry!
-Matko, Marinette, daj mi spać- mruknął, z twarzą wciśniętą w poduszkę.
-Zaraz i tak musimy wstawać.
-W takim razie...- obrócił się na drugi bok, dzięki czemu zrzucił mnie ze swoich pleców a także z łóżka.-... Nie zmarnuję żadnej z tych pozostałych sekund.
-Nie lubimy wcześnie wstawać, co?
-Dziwi mnie, że ty jesteś taka żywa.
-Ja też nie jestem rannym ptaszkiem, ale dziś jest dzień pełen zwiedzania, a pogoda chyba będzie dziś idealna do długich spacerów!... Poza tym nie chcę, żebyśmy znowu przeze mnie byli spóźnieni.
-A, no tak. Twój wieczny pech. Czy raczej wrodzona niezdarność.
-Jak chciałeś spać, to śpij, a nie dogaduj mi!- mówiąc to przycisnęłam poduszkę do jego twarzy, żeby go uciszyć.
Żebyście nie myśleli sobie, że cały nasz pobyt na tej wycieczce obejmował przesiadywanie w hotelu i znoszenie ciągłych zakładów Kima i Alix. Nawet dziś na śniadaniu założyli się kto będzie miał więcej jedzenia na talerzu (bo ogólnie to się okazało, że mamy szwedzki stół). Są naprawdę męczący, a myślałam, że bez Chloe będzie to przyjemny tydzień. Alix niby obiecała nam nie robić już niczego, co zagraża czyjemuś zdrowiu, ale widząc jakie porcje pochłaniała dzisiaj rano, zastanawiałam się, co dokładnie uwzględniała w naszej umowie?
Wracając. Mieliśmy dzisiaj pójść zwiedzić grotę, a także zobaczyć Grand Canyon. A jeśli by nam się udało, to pójdziemy jeszcze nad przepiękny wodospad, który wiele osób zachwalało, a ich opowieści o nim, sprawiły, że jeszcze bardziej zechciałam go zobaczyć. Chociaż parę razy byłam już w górach, to jeszcze nigdy nie widziałam wodospadu na własne oczy. To jedna z tych rzeczy, którą chociaż raz w życiu musisz samodzielnie przeżyć.
Ubrałam się w łazience i spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy do plecaka. Alex wciąż spał i nie wyglądało na to, że ma zamiar zaraz wstać.
Gdy zastanawiałam się czy go znowu obudzić, do naszych drzwi ktoś zapukał. Gdy je otworzyłam przede mną ukazała się Alya, której na mój widok pojawił się wyraz ulgi na twarzy.
-Uf, jak dobrze! W końcu cię znalazłam- złapała oddech.
-Szukałaś mnie we wszystkich pokojach?! A nie lepiej było zadzwonić?- zdziwiłam się.
-Nie, nie, nie! Kazano mi obudzić wszystkich z trzeciego piętra, ale okropnie mnie to zmęczyło. Nawet nie wiesz, na jakich ja ludzi wpadłam! Ty w ogóle wiedziałaś, że mamy w szkole zespół haevy metalowy? No, ja też nie. Okropnie głośno krzyczą. Nie zazdroszczę pokojom obok nich- gdy mówiła ostatnie zdanie, wpuściłam ją do środka.- Właściwie byłam ciekawa z kim ty masz pooo...- zatrzymała się w półkroku, gdy zobaczyła kto śpi w drugim łóżku.
Odwróciła się do mnie i zaczęła mi się przyglądać, jakby chciała przeskanować moje ciało.
-Nic się tutaj nie wydarzyło?- z dziwną miną pochyliła się nad moim uchem.
-C-co masz na myśli?- niepewnie na nią spojrzałam.l
-No wiesz. Chłopak, dziewczyna... Hormony... Nic się nie wydarzyło?
![](https://img.wattpad.com/cover/128181588-288-k829219.jpg)
CZYTASZ
Pamiętnik Przeszłości - Miraculous
Fanfiction"-Skoro jesteś nieszczęśliwa, to dlaczego z nim jesteś? (...) Milczałam przez dłuższą chwilę. Zadawałam sobie to pytanie nieustannie, (...) aż serce kazało powiedzieć: -Bo go kocham... (...)" Marinette dorasta. Oznacza to wiele zmian, których sama s...