Rozdział 12 W deszczu

703 49 25
                                    

Kiedy dziewczyny wyszły z kafejki, siedzieliśmy razem w ciszy przez kilka minut przy białym stoliku. Nie do końca wiedzieliśmy co powinniśmy w tym dziwnym wypadku zrobić. Niby takie sytuacje były dla nas normalne, ale zastanawiał mnie powód tej nagłej ucieczki. Oraz jak to możliwe, że bez słowa udało się nastolatkom porozumieć? Razem z przyjacielem spojrzeliśmy na siebie zdezorientowani. Widziałem, że chciało mu się śmiać z tej sytuacji.

-Wiesz może, gdzie poszły?- zaprzeczyłem smętnie głową. Nadal byłem przygnębiony słowami brunetki, co nie uszło uwadze mulata. - Ech.. Przepraszam cię za Alyę. Jestem pewien, że nie to miała na myśli...

-Nie, Nino... Ona miała rację. Jestem tchórzem- stwierdziłem i położyłem głowę na zimnym blacie, przykrywając się ze wstydu ramionami.- Nie zasługuję na nią...

-CO?! Nie pleć głupot! Oczywiście, że zasługujesz! Jak nie ty, to kto?! Jesteś najlepszym gościem jakiego znam!- oburzył się brunet, gestykulując żywo rękoma.

Nie byłem przekonany do jego słów. Gdybym bym jej godny, nie zrobiłbym takiej głupoty. Mogłem lepiej przemyśleć swoje kroki, zanim je wykonałem. To nie był pierwszy raz, gdy odwaliłem coś takiego... Mimo tego, ta dziewczyna nadal nie zrezygnowała z naszej przyjaźni... Ciekawe, kto tu jest z nas bardziej głupi?

Chłopak widząc, że nie zdołał mnie podnieść na duchu, westchnął, przymykając przy tym oczy.

-Ech... co ja mam ci powiedzieć, stary?- chwycił się za głowę.

-Jakiś problem?

Ni stąd, ni zowąd obok mnie pojawił się Alex. Ze strachu, aż podskoczyłem z miejsca, wywalając się na twardą podłogę. Białowłosy nachylił się nade mną z czarnym parasolem w ręce. Jak zwykle beznamiętnym wzrokiem chciał upewnić się, że nic mi się nie stało.

-Wszystko dobrze?- podniósł jedną brew, zmieniając wyraz twarzy na bardziej rozbawioną, gdy zobaczył moją żałosną pozycję.

-Taa.. Żyję...

Podał mi dłoń, którą od razu chwyciłem i posadził mnie z powrotem na miejscu. Złożył swój czarny, matowy parasol i siadając obok mnie oparł go o ramę kanapy. Gdy dostojnie zdejmował swoją kurtkę, grzecznie na niego wyczekiwaliśmy. Było to ze względu na Nino, który przy czerwonookim lekko się krępował. Ogółem potrafili się dogadać. Oboje mieli wspólne tematy i nie byli przeciwko spędzaniu ze sobą czasu, lub dzielenia tej samej przestrzeni. Jednak Nino, czuł się zawsze w jego obecności delikatnie spięty i obdarzał go trochę większym szacunkiem, niż mnie i resztę naszych kumpli z klasy. Wydawało mi się, że to przez różnice wieku między nimi. Nie była ona wielka. Nawet mogę powiedzieć, że praktycznie nie powinna się rzucać w oczy. Mi ona absolutnie nie przeszkadzała, ale to chyba normalne, jak się z kimś wychowujesz. Nie zwracając jednak uwagi na moje spostrzeżenia, nie krytykowałem tych Nina.

-Czemu masz parasol?- zauważył mulat.

-Pada. Nie widzieliście?

Zajrzałem za wielką szybę po mojej lewej stronie. Rzeczywiście zaczęło obficie padać, a wielkie krople uderzały o długą markizę przed kafejką, czego nie dało się nie usłyszeć. Śmieszne, że tego nie zauważyłem.

-Dopiero przed chwilą zaczęło, ale od rana się zapowiadało, więc wziąłem go na wszelki wypadek- oznajmił.- Dobrze, a więc powtórzę moje pytanie: "Jest jakiś problem"?- spojrzał na nas wyczekująco.

-TAK! Jest i to duży! Alya powiedziała parę niemiłych słów w stronę Adriena i chłopak się załamał!

-Bez przesady Nino...

Pamiętnik Przeszłości - MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz