To bolało. Bardzo. Nie potrafiłem swobodnie oddychać, płuca kuły mnie naprawdę mocno. Nawiedziła mnie myśl, że nie mogę odejść, przecież mieliśmy jutro razem rysować okładki na album naszego zespołu aby następnie wybrać tę idealną...
Pisk maszyny, przeciągły i wbijający się bezdusznie w moje uszy. Miałem drgawki, jednak nie czułem swojego ciała, mimo że ból pozostawał. Nie wiedziałem co się dzieje, czy właśnie tak wygląda umieranie? Nadciągało nagle, bezczelnie?
Krzyki pielęgniarek i lekarza, moje ciało podrzuciło się do góry, gdy elektrowstrząsami próbowali pobudzić moje je do życia. Moje powieki rozwarły się, jednak serce dalej było milczące.
Poczułem czyjeś dłonie na swojej twarzy. To byłeś ty. Wpatrywałeś się we mnie swoimi pięknymi, bursztynowymi oczami. Miałem ochotę zapłakać cicho, bo były dla mnie sztuką. Sztuka ma wywoływać emocje, a ja kochałem twoje oczy.
- Gee... - wyszeptałeś. - Zaśpiewać ci do snu?
Chciałem odpowiedzieć, jednak nie mogłem nawet otworzyć ust.
- Utrzymajcie go przy życiu!
- Gerard... co się dzieje? Przyjdziesz do mnie?
Przyjdę. Frankie, przyjdę. Już idę! Odsuń lekarza, zabierz im to cholerstwo. Chcę iść do ciebie!
Uśmiechnąłeś się do mnie delikatnie. Byłeś taki wspaniały, w twoich oczach było tyle światła. Wyglądałeś tak prawdziwie, że zapomniałem o tym, jak tydzień temu lekarze powiedzieli mi o twojej śmierci. Zapomniałem całkowicie, że przecież już cię ze mną nie ma, mój Frankie.
- Zaśpiewam ci do snu.
Tak, proszę...
If I could be with you tonight
I would sing you to sleep
Never let them take the light behind your eyes
I failed and lost this fight
Never fade in the dark
Just remember you will always burn as bright.
Wziąłeś mnie za rękę i pomogłeś mi wstać z łóżka, mimo że moje ciało dalej leżało bezwładnie na szpitalnym łóżku, okupowane przez pielęgniarki próbujące na nowo tchnąć we mnie życie. Nie patrzyłem na to, jedynie wtuliłem się w ciebie, dziękując z całego mojego martwego serca, że moje prośby zostały wysłuchane i to ty przyszedłeś do mnie na sam koniec mojej agonii. Na sam koniec mojej od początku już przegranej walki.
Frankie, teraz płoniemy razem razem. Dobrze wiesz, że bez ciebie nie zapłonąłbym. Może i obaj przegraliśmy tę walkę, ale i tak płoniemy razem.
- Doktorze, nie odzyskamy go...
- Czas zgonu - trzecia czterdzieści jeden...
we will always burn as bright...
***
napisalam, bo nie moge spac. tak, rycze do the light behind your eyes. koncept byl troche jak w the black parade. smierc przyszla do gerarda w takiej postaci, jaka pragnal ja zobaczyc. w postaci franka.nie wiem, czy wyszlo tak jak planowalam.
powinnam spac.