1. Powrót do korzeni

326 33 19
                                    

Wyspa Demonów się nie zmieniała. Od czasu śmierci króla Hyrule i upadku tego miejsca, była ona ruiną, smutnym obrazem ówczesnej rzeczywistości. Po jakimś czasie nawet demony stamtąd zniknęły, i nie było to dziwne - mogły emigrować przez brak pożywienia, wszędobylski dym unoszący się z wulkanu... Lub też za sprawą dziwnej aury otaczającej to miejsce od jakiegoś czasu.
- Już niedługo będziemy na miejscu, prawda? - zapytał Judi, robiąc kolejną w ciągu kilku minut pętle w powietrzu. Piter cicho się zaśmiał, obserwując go. - Dawno tu nie byłem... Ty chyba też, co?
- Ta... Stary, dobry dom...
Niedawno dowiedzieli się, że na Wyspie Demonów dzieje się coś dziwnego. Tajemnicza aura odstraszała wszystkie istoty, które dawniej tam żyły, i wydawało się, że to nie koniec. W trakcie poszukiwań w postaci pytania Grabka o możliwe szczegóły, we dwójkę postanowili dostać się na wyspę i zbadać coś, wobec czego znali tylko nazwę - Rdzeń Ciemności. Nikt z nich nie wiedział, co to właściwie jest, jak wygląda i tego typu szczegóły, ale to tworzyło z tego dobrą "niespodziankę".
- Nasza pierwsza wspólna misja! - zawołał radośnie Mistrz Ducha. Był pełen optymizmu pomimo ostatnich traumatycznych dla niego wydarzeniach w Endzie, ranach po bitwie i powadze sytuacji. - Cieszę się... A ty się cieszysz?
- Jasne... Tylko patrz, gdzie lecisz - zaśmiał się demon. Srebrny smok szybko minął wystającą z wody skałę, po czym głupio się uśmiechnął i wyrównał lot.
Piter uniósł głowę, spoglądając na majaczącą przed nimi Wyspę Demonów. To tutaj spędził znaczną część życia, a ta wyglądała, jakby opuścił ją zaledwie wczoraj. Znał tu każdy kamyk, każdą szczelinę w skałach i każde uschnięte drzewo. Westchnął, po czym zanurkował w stronę brzegu. Lekko się skrzywił, czując pod szponamk lepki od krwi, czarny piasek. Spojrzał w stronę Judiego, który ostrożnie próbował wylądować. Jak zawsze ten widok rozbawiał Pitera.
Odkąd wrócili z Endu, jego kumpel otrzymał dwie rany po bitwie. Pierwszą, ta mniej uporczywą, była blizna na lewej stronie twarzy sięgająca od ucha prawie do ust. Dodawała jego obliczu grozy, lecz zbytnio mu nie przeszkadzała. Druga, znacznie gorsza, uszkodziła jego lewą nogę do tego stopnia, że konieczna była amputacja do połowy uda. Od jakiegoś czasu próbował się przystosować do życia z metalową protezą, jednak kiepsko mu to szło.
- Możesz lądować - prychnął Mistrz Mroku. Srebrny smok ostrożnie oparł o ziemię przednie łapy, a dopiero potem tylne. Lekko się zachwiał, jednak udało mu się nie upaść. Rozejrzał się.
- To... Gdzie teraz?
- Tam - demon uniósł łapę i wskazał na wznoszący się przed nimi wulkan. Przemienił się w człowieka, po czym ruszył we wskazanym przez siebie kierunku. Judi przez chwilę patrzył w jego stronę, po czym ruszył za nim, wciąż pod postacią smoka.
Wulkan w centrum wyspy był Piterowi doskonale znany. Czasem, gdy chciał ukryć się przed wzrokiem innych, leciał właśnie tam i chował się na jednej ze skalnych półek na ścianach. Poziom lawy był zazwyczaj dość niski, więc było to prawie bezpieczne. Idąc w stronę szczytu, dokładnie się rozglądał. Sam obraz wyspy nie zmienił się zanadto, ale panujący tu klimat... Dawniej, nawet jeżeli to miejsce było ponure, to było słychać wrzawę młodych demonów, lub dało się zauważyć kogokolwiek pośród skał. Teraz natomiast nie było dookoła ani śladu kogokolwiek. Wydawało się, że wszelkie życie zniknęło nagle, jakby coś w chwilę je zniszczyło i usunęło z historii.
Chłopak cicho się śmiał, rozpoznając znane mu punkty, jak chociażby uschnięte drzewo, które kiedyś się pod nim złamało w czasie ucieczki przed Shadowem, czy szczelina z ziemi, z której nie umiał wyjść i dopiero Grabek musiał go wyciągać. Nawet jeżeli wśród demonów zyskał łatkę frajera, łamagi i tchórza, w rzeczywistości oddałby wiele, by móc przeżyć niektóre rzeczy jeszcze raz.
Zatrzymał się dopiero na samym szczycie. Przed nim rozciągał się olbrzymi krater, sięgający w ziemię i wypełniony częściowo magmą. Część wnętrza zajmowała jaskinia, jednak nie dało się do niej dostać z tego miejsca. W duchu dziękował w sumie niewiadomo komu, że jego Akuri ma skrzydła, bo próba dostania się do środka, a tym bardziej wyjścia bez nich była samobójstwem. Przemienił się w smoka, po czym spojrzał w stronę Judiego. Ten dopiero wchodził na szczyt, ciężko oddychąc. Co jakiś czas zatrzymał się, by uwolnić protezę, która zaklinowała się między skałami. Spojrzał błagalnym wzrokiem na Pitera. Ten przewrócił oczami i stwierdził:
- W drodze powrotnej mogę Cię nieść, ale załatwmy to szybko. Ok?
- Dam radę sam... - Mistrz Ducha ciasno złożył skrzydła i stanął obok niego. Niewiele się zastanawiając, czarny smok rozłożył skrzydła i wleciał do środka wulkanu, a Judi już chwilę później ruszył za nim.

Proszę państwa
MINECRAFT RDZEŃ CIEMNOŚCI
Jest nareszcie z nami...
Zadowoleni? Mam nadzieję.
Mam wrażenie że będzie mi się to pisać lżej niż MSDiN... Zresztą, zobaczycie tu niektóre postacie od nowej stronie. Doznacie Judiego który ma depresję ale się stara, Pitera który tylko chce by ktoś go kochał, Grabka który jest... Inny, niż go widzieliście, i Blacky'ego, który jest z nich chyba najbardziej ogarnięty. Too... Dzięki za wszystko, narka i cześć!

QOTD: Jakie masz oczekiwania co do tej części?

[TOM 6] TeamPrzyjaźń i Inni - Minecraft. Rdzeń Ciemności.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz