4. K0szmar pierwszy

132 25 7
                                    

Kiedy tylko Piter wrócił do swojego pokoju, od razu padł na łóżko. Wcześniej nie czuł zmęczenia, ale gdy tylko przekroczył próg pomieszczenia, poczuł, że ze zmęczenia ledwie trzyma się na nogach. Wydobył z kieszeni Rdzeń i położył go obok swojej głowy, leniwie go obserwując. Ziewnął, dotykając jego powierzchni i lekko się uśmiechnął, czując przyjemne ciepło, które przeszło przez jego ciało. Czy naprawdę tak zwykły kamyk mógł być zagrożeniem? Demon szczerze w to wątpił, choć miłe ciepło, które dawał mu Rdzeń, było bezsprzecznie przyciągające... Zacisnął dłoń na kamyku i już po chwili zasnął.
W śnie Piter pojawił się w salonie ich domu. Siedział po jednej stronie sofy, zaś po drugiej stronie, odwrócony do niego tyłem, znajdował się Judi. Cicho mruczał coś pod nosem, nerwowo owijając swój bicz wokół palców. Wyglądał na zdenerwowanego.
- Hej... - szepnął chłopak, delikatnie się zbliżając do niego. Gdy tylko dotknął jego ramienia, Mistrz Ducha odwrócił się z warknięciem. Miał bardzo bladą skórę, rana na jego policzku była otwarta i brudna od zaschniętej krwi. Bandaż, którym był obwiązany kikut jego amputowanej nogi również był zabrudzony szkarłatną cieczą. Jego twarz była wykrzywiona w grymasie gniewu i niechęci.
- Czego chcesz? - warknął.
- Ee... Wszystko gra?
- Teraz cię to nagle interesuje, demonie? - prychnął, odwracając się. - To wszystko twoja wina. Przez ciebie jestem teraz kaleką.
- Nie chciałem by to tak wyszło... - Mistrz Mroku cofnął się nieco, spuszczając wzrok - Przepraszam...
- I po co mnie w ogóle wskrzeszałeś? Wolałbym być martwy niż niepełnosprawny - fuknął, po czym ciężko podniósł się z kanapy. Chwycił oparte o nią kule, po czym odszedł. Po ujściu zaledwie kilku kroków Judi rozpadł się jednak w pył i zniknął.
Piter rozejrzał się w zaskoczeniu i ujrzał, że w chwilę kanapa zniknęła, podobnie jak wszystko inne. Ze zdziwieniem ujrzał, że znajduje się w pustce. Otaczały go dziesiątki migających gwiazd, lecz nie widać było niczego innego, chociażby stałego gruntu. Dopiero po chwili dostrzegł coś w oddali. Znieruchomiał w zaskoczeniu.
Zamek Trzynastego Wymiaru znał tylko z opowieści Grabka, jednak nigdy nie widział go na własne oczy - aż do teraz. Pomimo odległości był wręcz gigantyczny, zbudowany z białej cegły lub innego, wręcz lśniącego budulca. Miał kształt pionowego walca, zaostrzonego na końcach. W wielu miejscach był popękany i porośnięty mchem. Wokół niego unosiły się dwa wielkie pierścienie, mogące utrzymać na sobie całe wielkie miasta. Pierwszy z nich, mniejszy i znajdujący się wyżej, wyglądał jakby olbrzymie szczęki pożarły jego ćwierć. Drugi, większy i położony nieco niżej był cały, lecz liczne domy znajdujące się na jego powierzchni były wręcz starte w pył. Piter chciał się zbliżyć, lecz dopiero wtedy zauważył, że nie jest tu sam.
Parę metrów dalej, na ziemi klęczał Grabek, wpatrując się w ten widok. Po jego policzkach spływały gorzkie łzy. Gdy Piter podszedł bliżej, chłopak ukrył twarz w dłoniach. Miał podarte ubranie, na którym widniała krew. Białe plamki na jego włosach migotały w dziwny sposób.
- Grabek...? - zapytał demon, kucając obok niego. - Co tu się stało?
- To nie miało tak być... - jego szept brzmiał, jakby był w amoku. Zacisnął dłonie na swoich włosach. - Miałem tu być... A teraz nie ma nawet czego ratować... Wiesz, dlaczego? - nagle spojrzał na niego. W jego wzroku było widać zawiść, którą bardzo rzadko okazywał. - Przez pewnego małego, wścibskiego demona, przez którego zostałem na wyspie...
Piter szybko się wycofał, nim Mistrz Stali się podniósł. W jego dłoni pojawiła się tarcza.
- To przez ciebie nie byłem w domu, gdy został zaatakowany... - warknął, zbliżając się do niego - Gdybym tam był, nic złego by się nie stało!
- N-nie wiedziałem... - zająknął się Piter - Nigdy nic mi o tym nie mówiłeś...
- Milcz! - Grabek rzucił się na demona, jednak nim zdążył go dotknąć, podobnie jak Judi zamienił się w pył, który rozsypał się na ziemię, po czym zniknął.
Piter rozejrzał się z lękiem. Ponownie spojrzał na zamek, cofając się jeszcze trochę. Dopiero teraz ujrzał, że o wyższy pierścień opiera się olbrzymia łapa o długich, srebrnych pazurach, porośnięta brązowym futrem. Zza budowli wysunął się jakiś gigantyczny, częściowo skryty w cieniu kształt. Pomimo mroku, było widać jego błyszczące oczy.
Nie przypomniały one ludzkich oczu. Były większe i o nieco innym, bardziej rombowym kształcie. Ich białka były błękitne, a źrenice wąskie niczym u kota i jaskraworóżowe. Najbardziej niecodzienne były jednak znajdujące się wokół nich strzępy miętowego dymu, przypominającego płomienie. Wydawało się, że nieznajoma postać zbliża się, lecz w tym samym momencie Piter obudził się.
Chłopak zerwał się z łóżka z krzykiem. Dookoła niego panowała ciemność, jakby był środek nocy. Skulił się, głęboko oddychając i próbując uspokoić serce szalejące w jego piersi. Zacisnął powieki, powoli się uspokajając. "Rdzeń" - ta myśl pojawiła się w jego głowie nagle i niewiadomo skąd. Zerwał się, odrzucił poduszkę i złapał leżący pod nią kamyk. Odetchnął z ulgą, czując jego przyjemne ciepło w środku, jednak jednocześnie poczuł się winny, choć nie był do końca pewien dlaczego.
Mistrz Mroku uniósł Rdzeń na wysokość oczu. W jego wolnej dłoni pojawiły się srebrne kastety, którymi zaczął skrobać w czarną powierzchnię. Zmrużył oczy.
- Czym ty jesteś... - szepnął.
Nagle czarna powłoka ustąpiła i jej kawałek odpadł, zamieniając się w nieco dymu. Piter poczuł się nagle niczym pęknięty balonik, z którego gwałtownie uszło powietrze. Kastet zniknął z jego dłoni, sam zaś padł bez energii na łóżko. Cicho jęknął, spoglądając na Rdzeń.
Jego wewnętrzna część migotała jaskrawozielonym światłem, nieco go rażąc. Gdy demon z wysiłkiem jej dotknął, okazała się być ona zimna i twarda jak lód. Zacisnął dłoń na kamyku. Ciepło, które rozlało się po jego ciele wydawało się być jeszcze bardziej intensywne. Uśmiechnął się lekko i już po chwili zasnął.

Heee~
Sorry że wczoraj nie było rozdziału, ale nie miałam siły go kończyć. Aha, i nie piszcie mi że tam jest w tytule rozdziału 0 zamiast o. Wiem 0 tym.
Poza tym zapraszam na moją grupę Spryskiwacze Larisy gdzie możecie wyrzucać arty, czasem dostać jakieś spojlery... No i dzięki za wszystko, narka i cześć!

QOTD: Co może znaczyć ten sen?

[TOM 6] TeamPrzyjaźń i Inni - Minecraft. Rdzeń Ciemności.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz