-Nie mogę się doczekać aż dojedziemy, morze jest takie piękne, będę spędzać każdy zachód na plaży.- powiedziała Sky
-jaszcze 3 godziny jazdy, nie ekscytuj się tak- tata Sky
- im bliżej tym bardziej nie mogę sie doczekać pierwszego zachodu na plaży.
-okej, uspokuj sie bo troche minie zanim dojedziemy- mama Sky
-bądźcie cicho chce spać- Mat,najmłodszy brat Sky
-to ty bądź cicho- Niko,średni brat z rodzeństwa
SKY
-dobra ja sobie poczytam i posłucham muzyki-mówiąc,zrobiłam to póściłam sobie muzyke na telefonie przez słuchawki i zaczełam czytać ksiąrzke kturą ze sobą wziełam
Tak mineła mi godzina, pomyślałam że sie napije, w tym celu musiałam sie odpiąć i tak terz zrobiłam, i właśnie w tej chwili poczułam mocny wstrząs a samochud zaczoł koziołkować, ja po krutkiej chwili wypadłam z auta przez robitą szybę, ostatnie co zobaczyłam to dalej wywracające sie auto, potem wszystko znikneło.
Obudziłam sie i zobaczyłam auto i ludzi, pomimo bólu podbiegłam tam wszyscy stali i patrzyli ja podbiagłam narpiew do Niko, był przytomny,
- Niko spujż na mnie, co cie boli?
- ręce i nogi- sprawdziłam były nieźle pocięte ale raczej nic nie jest złamane,
- pomoge ci wyjść ok??- pokiwał głową zgadzając sie więc ostrorznie pomogłam mu wyjść, w między czasie poprosiłam jednego z zgromadzonych ludzi rzeby przyniusł apteczke z auta a innego rzeby zadzwonił po pogotowie. gdy dostałam apteczke opatrzyłam ostrorznie brata,,jednak zajęcia z pierwszej pomocy sie opłaciły,, pobiegłam do Mtta, mojego ukochamego miśaczka, nie oddychał i nie reagował, prubowałam wszystkiego aż zobaczyłam przyczyne jego nie reagowania, miał podcięte gardło przez spory kawałe szyby tkwiący w jego szyji jak mogłam go nie zobaczyć, w tej chwili moje serce pękło na tysiąc części, ale musiełam sprawdzć co z rodzicami, mama miała przebitą klatke jakimś prętem i równiez nie oddychała i nie reagowała, tata miał kawał szkła w czaszce, poddałam sie i załamałam, jedyną nadzieją było pogotowie ale wiedziałam że okarze się to zgonem na miejscu, lecz nie dopuszczałam do siebie myśli że muj ukochany najmłodsz brat nie...nie...nie żyje.
Gdy przyjechała karetka wszystko działo sie tak szybko że niewiem kiedy znalazłam sie na szpitalym łużku, w tej chwili zauwarzyłam że ktoś trzyma moją ręke, spojrzałam kto to, była to Kat moja przyjacióka. W tej chwili przypomniałam sobie wszystko co słyszałam będąc nie przytona.Kat mówiła: jak sie obudzisz to cie zatłuke, prosze obudź sie zrobię wszystko tylko sie obudź. i tego typu. Gdy sie rozejrzałam było tu durzo osub. podniosłam sie wyrzej rzeby usiąści i wtedy wszyscy podnieśli głowy, okazało sie rze w pokoju nie były 2 osoby a cała grupa. byli tam Kat, I POŁOWA MOJEJ KLASY nie było mojego przyjaciela Coll'a co mnie zasmuciało, ale teraz wiem komu naprawde na mnie zalerzy.
-hej wszystkim-powiedziałam- jak długo tak śpie
- trzy dni- odpowiedziała Kat
-a co z...-zatrzymałam sie nie mogłam tego powiedzieć
-twoją rodziną-dokończyła Kat- o tym porozmawiamy puźniej, jak sie czujesz?
-mi nic nie jest, Co z Niko a co z...z Mattim?
-nie teraz i nie tutaj
-CO Z MATTIM,Moim Mattim!!!!!-wykrzyczałam
-ehhh...Matti i twoi rodzice nie żyją a Niko walczy na stole operacyjnym.
- ja...ja przepraszam że tak na ciebie nakrzyczałam-zwruciłam sie do Kat- pewnie wszyscy uwarzacie mnie za wariatke i histeryczke- nie wierze rze w takiej chwili martwiłam sie o coś takiego
- to normalne w takiej styułacji ,wszystko okej-zapytał Daniel przyjaciel Kat ja osobiście go jakoś bardzo nie lubiłam ale to miłe że tu przyszedł choć znając Kat to przywlokła go tu siłą
-ze mną okej ale musze z tąd wyjść bo zwariuje, i musze dowiedzieć sie co z Niko
-masz jurz wypis tylko musisz sie oszczędzać-powiedziała Kat
-to miłe że tu przyszliście, to wiele dla mnie znaczy-zwruciłam sie do wszystkich- szkoda tylko rze nie ma tu Coll'a- wymamrotałam ale Kat chyba usłyszała bo wyszeptała
-niemartw sie tym może nie wiedzieć, a teraz zawieść cie do domu??
-niechce tam iść
-musisz sie chociarz spakować rzeby u kogoś zamieszkać
-ale jedni dziadkowie są za granicą i pewnie nie wiedzą a drudzy terz są na wakacjach i pewie nie wiedzą bo gdyby wiedzieli to by przyjechali.
-a brat twojego taty?
-moge chyba do nigo pojechać ale nie moge tam mieszkać, no dobra pomartwie sie tym później
-ok to gdzie cie podwieźć-wszscy wyszli a my mogłyśmy jurz swobodnie rozmawiać
-będe nawigowć, napewno trzeba pojechać na zarabie, możecie mnie podrzucić do szkoły na zarabiu z tamtąd jest nie daleko a musze jeszcze wypisać ze szkoły chłopaków-wcześniej był u mnie lekarz i pwiedział że Niko umarł na stole operacyjnym więc nie musze czekać
-napewno?
-takzanim sie obejrzałam stałam przed szkołą chłopaków, pokierowałam sie do pokoju dyrektorki,weszłam i ją ujrzałam, ta pani była znajomą mamy.Zpukałam i weszłam
-dzień dobry-uśmiechnełam sie słabo
-witaj Sky co cie sprowadza?
-chce wypisać chłopaków ze szkoły-odparłam stanowczo
-a czemu, przecież nie jesteś upowarzniona do podejmowania takich decyzji
-w obecnej sytułacji jestem-powiedziałam i poczułam jak z oczu płyną mi strumienie łez
-wytłumacz mi bo nie rozumiem
-oni nie żyją, wszyscy-wykrzyczałam i wybiegłam nawet nie wiedziałam gdzie biegne, wybiegłam ze szkoły i biegłam uliczkami parku, oczywiście nikogo nie było bo już sie ściemniało i było prawie ciemno, biegłam i biegłam, zatrzymałam sie dopiero gdy na coś wpadłam i odbiłam sie rykoszetem, a raczej na kogoś. wytarłam oczy i ujrzałam powód mojego zderzenia i londowania na ziemi był to chłopak mniej więcej o 2 lata starszy, ale znałam go był to Niko, syn kolegi taty, znałam go z widzenia tata nas przedstawił ale nigdy nie rozmawialiśmy, ponieważ z był typowym "Bad Boy'em" i nie rozmawiał ze mną bo jak to stwierdził jestem "grzeczną dziewczynką a on z rakimi nie gada" oczywiście grzexzną tylko udawałam ale jak nie to jego strata
- patrz gdzie chodzisz-powiedział nawet na mnie nie patrząc ale gdy sie na mnie popatrzył poznał mnie- ty jesteś ta Sky córka kolegi taty-bardziej stwierdził niż zapytał
- tak-odpowiedziałam i wstałam
-co robisz sama po zmroku w parku
-mogłabym zapytać o to samo, ale domyślam sie że szukasz ofiar do mordu- zaśmiałam sie sztucznie
- po pierwsze poprostu wole spacerować w spokoju i ciszy a po drugie wytłumacz mi co tu robisz i czemu płakałaś
-nie musze ci sie tłumaczyć i wcale nie płakałam a wogule co cię to obchodzi -odparłam ale gdy przypomniałam sobie o moim Mattim kolejna łza spłyneła po moim policzku i najwidoczniej to zauważył bo przyłożył ręke do mojego policzka i starł łze kciukiem,potem wziął ręke z mojej twarzy i przeżucił mnie sobie przez ramie jak worek ziemniaków i powiedział
- powiedz co tu robisz i co jest powodem twojego płaczu to cie puszcze -zarządał
- a co cie to interesuje
-po pierwsze jestem starszy a po drugie jakby cie ktoś porwał jestem ostatnią osobą ktura cie widziała
-po pierwsze wiek to tylko liczba a po drugie ktoś musiał by najpierw złorzyć zawiadomienia o zaginięciu, ale niema kogoś kto by to zrobił.
-a rodzice, bracia, dziadkowie-poczułam kolejne łzy płynące mi z oczu- ej bo przemoczysz mi koszulke -postawił mnie na ziemi ale trzymał za ramiona-co sie dzieje?
-dziadkowie są na wyjazdach a rodzice i bracia-zatrzymaam sie nie mogłam tego przepuścić przez myśl-muj Matti-wykrzyczałam, i upadł am na kolana zanim zdążył mnie mocniej złapać.
-Matti to jest twuj najmłodszy brat.
-był-wykrzyczałam a on kucnoł koło mnie
-jurz rozumiem-wsunoł ręke pod moje kolana a drugą pod plecy-wezmę cie do siebie i porozmawiamy na spokojnie.-nie opierałam sie potrzebowałam z kimś o tym porozmawiać.MAM NADZIEJE ŻE SIĘ PODOBAŁAO, ZAPRASZAM DO NASRĘPNEGO ROZDZIAŁU
CZYTASZ
Co chwile nowy rozdział
Ficção AdolescenteGdyby ktoś powiedział mi że całe moje życie zmieni się między jednym uderzeniem serca a drugim, zaśmuałabym mu się w twarz. A jednak... To była podróż na wakacje jak każda inna. Ale wszystko się zmieniło. mogą pojawiać się wulgaryzmy. 14.09.-#4 smut...