3

54 6 2
                                    

Narzuciłam szybko na siebie swój płaszczyk i wyszłam na zewnątrz. Po drugiej stronie placu stał czarny pick-up. Po chwili, wysiadł z niego chłopak, nie wiele starszy ode mnie. Nie wiele myśląc, ruszyłam w jego stronę. Kiedy stanęłam kilka kroków od niego, odwrócił się i na mój widok wystawił ramiona, w które chwilę później wpadłam.
— Dobrze cię znowu widzieć Alex.
— Ciebie też Mi — odparł chłopak — Co u ciebie? Opowiadaj! — spytał, odrywając się ode mnie.
—Jakoś leci...w sumie, nic nowego — stwierdziłam, wkładając ręce do kieszeni.
O tej porze zdecydowanie się ochłodziło...
— Twój chłopak? — spytał, patrząc gdzieś za mnie.
Odwróciłam się lekko, żeby zobaczyć obiekt zainteresowania chłopaka. Harry opierał się o ścianę budynku. Jego ręce tak samo, jak moje były schowane pomiędzy materiałem płaszcza, a jego wzrok był wbity w naszą dwójkę. Odwróciłam się w stronę Alexa.
— Nie... — stwierdziłam od razu — To nasz klient — odparłam.
— Szkoda... A myślałem, że w końcu ten 'ktoś'...cię znalazł — zrobił smutną minkę.
Uderzyłam go w ramię.
— Dziękuje. Lepiej dawaj, co tam masz... — klasnęłam w dłonie
— Już, powoli... — zaśmiał się, wyciągając z samochodu cztery smycze.
— Powoli? — ugięłam się lekko na kolanach — Ja Ci dam powoli! Człowieku, ja za pół godziny kończę, a muszę jeszcze je wyporządzić — zabrałam blondynowi dwie smycze i obeszłam samochód od drugiej strony.
Chłopak tylko się zaśmiał, ale zaraz podszedł do tylnych drzwi z drugiej strony. Wzięłam dwa szczeniaki i ówcześnie zamykając drzwi, obeszłam z powrotem samochód. Ku mojemu zdziwieniu, szczeniaki nie były, aż takie małe. Na oko miały już cztery miesiące, co wiązało się również z ich sporą siłą. Ciągnęły lekko, ale na razie dawałam radę. Blondyn wyciągnął z samochodu pozostałą dwójkę i podał mi smycze.
— Nie pomożesz mi? — zrobiłam proszącą minkę.
Blondyn któryś raz tego dnia się zaśmiał i poczochrał mnie po włosach. Zrobiłam zdegustowaną minę i zdmuchnęłam grzywkę ze swojej twarzy.
— Przepraszam młoda nie tym razem — stwierdził, wsiadając do samochodu — Kate chce mnie dzisiaj wcześniej widzieć w domu — stwierdził i odpalił samochód.
Kiwnęłam głową na zgodę
— No dobra...Ale jeszcze zagonię cię do pracy — pokiwałam palcem w jego stronę.
— Jeszcze zobaczymy! — zaśmiał sie i zamknął drzwi.
Pomachał mi przez szybę i ruszył w stronę bramy.
Przewróciłam oczami na jego słowa, ale oddałam gest. Kiedy samochód chłopaka zniknął z mojego horyzontu, wróciłam do rzeczywistości. A raczej coś mnie przywróciło do rzeczywistości. Poczułam, jak coś zaciska się ciasno wokół mojej nogi. Spojrzałam w dół. Moja noga w czterech miejscach została owinięta smyczą jednego ze szczeniąt. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam walczyć ze sznurkiem, jednocześnie pilnując, aby reszta się nie plątała...
— Pomóc damie? — usłyszałam głos chłopaka.
Podniosłam głowę i spojrzałam na bruneta. Stał teraz kilka kroków ode mnie, ręce dalej trzymając w kieszeni.
— Jakbyś mógł? — uśmiechnęłam się lekko.
— Dobra, to daj tę trójkę — stwierdził z uśmiechem i odebrał ode mnie trzy smycze.
Ja natomiast wzięłam się za rozplątywanie.
— Hej, spokojnie — słyszałam głos chłopaka
Uśmiechnęłam się pod nosem, ale nie zwracałam na niego większej uwagi.
— Nie, nie! Auu... — w tym momencie rozplątałam smycz i mogłam spojrzeć na bruneta.
Siedział teraz na ziemi, a szczeniaki lizały go i skakały po nim.
— Nie za wygodnie? — zaczęłam się śmiać.
— Haha, boki zrywać — stwierdził i przyjął pomocną dłoń, którą wyciągnęłam w jego stronę.
Chwyciłam jeszcze jedną smycz, która walała się po ziemi i zwróciłam się w stronę Harry'ego.
— A żebyś wiedział — wystawiłam w jego stronę język i skierowałam się w stronę budynku.

Adoptuj mnie...[Harry Styles]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz