Nienazwana część 1

28 5 2
                                    

Ten na górze to Raphille :)


Raphillie


Nowy rok szkolny jest kojarzony z nowym początkiem zwłaszcza jeśli idzie się do nowej szkoły ... Wszystko wydaje się teraz być nowe,do tego Rada Naczelnych Nadludzi zarządziła przeprowadzkę bliżej terenu będącego pod moim nadzorem, bo choć żem jeszcze młody to niestety przez wzmożone ostatnio aktywności istot poza skalą takich jak anioły czy demony jest większe zapotrzebowanie na Obrońców broniących przed nimi. Za sobą na szczęście mam już początkowe szkolenia i teraz tylko od czasu do czasu będę chodzić na treningi po lekcjach wraz z nowymi partnerami... właśnie zostałem przydzielony do wilkołaczego rodzeństwa, młodszy ma na imię chyba Matthew, a starszy Micheal. Przyznaję bez bicia jak większość elfów szczerzę nie lubię wilkołaków, są głośni, cały czas muszą  coś robić, cały czas szczekają znaczy się gadają i są strasznie bezpośredni oraz na okrągło wyrażają swoje zdanie inie mają ani krzty szacunku i pohamowania. Są całkiem różni od nas elfów, ludu spokoju, harmonii i wyrafinowania... Te dwa lata  będą niezwykle trudne. Będę z nimi chodził do Niepublicznej Szkoły Średniej Heretyków w Sosnowcu im. Marka Luthera na ul.Komunistów 91.

Wysiadam z samochodu pod umówione miejsce zbiórki uczniów, poprawiam moje okulary z granatowymi oprawkami szukając znajomej twarzy, a w ostateczności tych wilkołaków. Nagle zauważam mojego kolegę z  poprzedniej szkoły, z którym byłem umówiony , trudno go nie  zauważyć metr 90 robi swoje, ale nie jest on jakoś bardzo wyższy  ode mnie, Stefano ,bo tak na imię ma wysoki brunet, różni się ode mnie, może około  pięcioma centymetrami wzrostu. Po chwili Stef mnie zauważa i machana mnie ręką abym podszedł do niego i osób go otaczających.

-Cześć Raphille! - woła do mnie – To o nim właśnie wam mówiłem,będzie chodził z nami do klasy

Witam się sztucznie uśmiechając i wymieniam grzeczności. Męczą mnie  obcy ludzie, a szczególnie śmiertelnicy, z innymi istotami da się o pracy porozmawiać lub się zaprzyjaźnić, a ludzie są... są nudni. Marzę teraz o jak najszybszym ulotnieniu się stąd i relaksie przed komputerem. Większość słysząc słowo elf myślą o kimś kto siedzi w chatce w lesie i rozmawia ze zwierzętami, cóż nie zgodzę się z tym. Gdybym mógł nie wstawałbym od komputera, a zwierzęta mnie nie lubią z wzajemnością, też dlatego nie lubię wilkołaków oraz innych hybryd (ble...fuj)

O wilku mowa ( hehe ), w tłumie dostrzegam młodszego z braci, odwraca  się on w moja stronę, nigdy nie widziałem ich z bliska, ale nawet stąd widzę jego brązową czuprynę i roześmiane zielone oczy,nasze spojrzenia się krzyżują. Radosne iskierki w jego oczach dodają mi otuchy, może ten czas nie będzie taki zły?... chyba jednak nie...


Matthew

Kurde zaczyna się kolejny rok szkolny. Znów trzeba będzie kurde zapierniczać dzień i noc. Szczerze tego kurde nienawidzę.Szczególnie kiedy kurde nie mam czasu na rower. Potem kurde zarywam noce żeby se pojeździć, dlatego kurde praktycznie każdego ranka nie umiem zwlec się z łóżka. Pomaga mi jedynie świadomość, że kurde im szybciej wstanę tym kurde szybciej wyjdę z domu, w którym kurde niekoniecznie lubię przebywać. Głównie przez tego debila Michaela.

W tym roku jednak dostałem kurde dodatkową motywację, a mianowicie mam kurde zostać obrońcą szkoły! Czy to nie zarąbista działka?Bycie kurde super ważnym i rozchwytywanym przez laski...wkurza mnie kurde jedynie fakt, że mój „cudowny" braciszek też dostąpił tego zaszczytu. Jestem kurde ciekaw jak wszystko pogodzę czasowo, no bo wiadomo kurde: szkoła, żarcie, laski, rower...

Kobaltowa Nadzieja Spętana Zieloną NiciąWhere stories live. Discover now