1. Ostatni dzień wolności

141 9 7
                                    

31 sierpnia 1939 r.

Był to ciepły i słoneczny poranek mimo, że z tyłu głowy miałam myśl, że już jutro zaczyna się szkoła, nie zamierzałam jednak tracić ostatnich ciepłych dni wakacji. Po śniadaniu poszłam do łazienki by ułożyć swoje blond włosy i zrobić lekki makijaż. Założyłam niebieską sukienkę w kwiaty i czarne botki na małym słupku. Gdy już miałam wychodzić usłyszałam głos z kuchni:

- Gdzie idziesz?

Był to Stefan mój starszy brat. Wysoki, przystojny brunet z brązowymi oczami. Był bardzo nad opiekuńczy. Po śmierci ojca to on przejął opiekę nad mieszkaniem.

- Idę z Anką i Ewką do kawiarni i nad Wisłę, przyjdę na kolacje.

Zabrałam torebkę i gdy zamykałam drzwi usłyszałam:

- Baw się dobrze.

Wolnym krokiem zamierzałam na ulicę Długą gdzie mieszkała Anka. Podczas piętnasto minutowego spaceru nie mogłam się nadziwić jakie piękne jest nasze miasto. Bardzo lubiłam słuchać opowieści moich rodziców i dziadków, ponieważ interesuje się historią.

Gdy podeszłam pod blok Anki zauważyłam Witka kolegę z naszej klasy. Wchodził do bloku więc weszłam chwilę po nim i zapukałam do drzwi. Otworzył Witek, gdy Anka usłyszała mój głos zaprosiła mnie do środka. Opowiedziała mi jak zostali parą. Wypilismy herbatę i wyszliśmy.

Po wyjściu z bloku poszliśmy w stronę kawiarni ,,Adria" spojrzałam na zegarek i powiedziałam:

- Już piętnaście po pierwszej jesteśmy spóźnieni Ewa pewnie się nie cierpliwi.

- Pewnie tak. - odpowiedziała

Przyśpieszyliśmy kroku i po dziesięciu minutach byliśmy pod kawiarnią. Ewka czekała na nas w środku. Była zaskoczona widokiem Witka, ale nie pytała o szczegóły.

Gdy mieliśmy wychodzić z kawiarni nagle orkiestra zagrała,, Umówiłem się z nią na dziewiątą" Ełgeniusza Bodo. Anka bardzo chciała zatańczyć z Witkiem więc zaczekałyśmy chwilę. Ich taniec był magiczny i pomyślałam, że są naprawdę szczęśliwi.

Po wyjściu z kawiarni udaliśmy się nad Wisłę. Rozłożyliśmy koc i prowiant który przyniosła Ewa. Przebrałyśmy się w stroje i w skoczyłyśmy do wody. Tylko Anka została na brzegu, ponieważ nie umiała pływać. Na zachętę by weszła do wody powiedziałam:
- Anka chodź jest tak gorąco a woda jest chłodna, a poza tym jutro szkoła.

- Nie, dzięki wiesz, że nie umiem pływać. - odpowiedziała

- To Cię nauczę. - wtrącił się Witek

- Nie Witek! Boję się. - odpowiedziała

Stwierdziłam, że tylko Witek jest wstanie namówić Ankę na kąpiel więc wycofałam się z rozmowy. Niestety Anka była nie ugięta. Więc Witek wpadł na pomysł, że wrzucimy Ankę do wody byłam steptycznie nastawiona na pomysł, ale się zgodziłam. Ja i Ewka wziełyśmy ją za nogi a Witek za ręce. Anka wpadła do wody i przez dłuższą chwilę z niej nie wypływała poszliśmy jej szukać. Witek był przerażony. Wyłowiliśmy ją z wody i położyliśmy na brzegu. Witek zaczoł krzyczeć i płakać:

- Aniu obudź się, Aniu -mówił szeptem

Ania otworzyła oczy i powiedziała:

- Jesteś głupkiem mówiłam, że nie umiem pływać - krzyczała

Spędziliśmy jeszcze trochę czasu nad Wisłą wieczorem stwierdziliśmy, że czas wracać. Pożegnaliśmy się i każdy poszedł z swoją stronę.

Wróciłam do domu i zaraz po przekroczeniu progu drzwi czekał na mnie Stefan i powiedział:

- Kolacja czeka w kuchni, a poza tym co tak późno wróciłaś?

- Przecież dopiero dwudziesta, a i tak nie jestem głodna.

Poszłam do swojego pokoju i zamknełam się na klucz. Siadłam przy oknie i spoglądałam na miasto. Otworzyłam drzwi od pokoju i poszłam do łazienki by naszykować się do snu. Weszłam spowrotem do pokoju podeszłam do okna i powiedzialam do siebie JAK CUDOWNIE BYĆ WOLNYM. Położyłam się do łóżka i zasnęłam.

To nie był czas na miłość a jednak... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz