Obietnica, miłość, zdrada

509 15 1
                                    

Tyrion stał przed komnatą Daenerys. Nadsłuchiwał namiętnych odgłosów z jej sypialni. Wiedział, że nie jest tam sama, wiedział że jest tam z białym wilkiem. Po chwili oddalił się od drzwi, które były ocechowane herbem Targaryenów. Wszedł po schodach na górę kadłuby i patrzył się, jak Królewska Przystań skrywa się zza mgłą. Po dłuższej chwili wyszeptał z siebie.
- Moja siostrzyczko, podzielisz los swoich dzieci. -
Zaraz po tym zszedł do swojej komnaty, i zatracił swoje smutki w winie.

W tym samym czasie w królewskiej komnacie, lód i ogień wypełnili swoje przeznaczenie. Jon przesunął swoją szorstką rękę po platynowo białych włosach Daenerys. Spojrzeli sobie głęboko w oczy, bez słowa, wymieniali spojrzenia.
- Moi przodkowie żenili się i kochali tylko z własnymi krewnymi, a ja zakochałam się w kolejnej osobie, która nie ma w sobie krwi Starej Vallyrii. -
Wyszeptała namiętnie smocza matka.
- A ja jestem bękartem, który nigdy by nie myślał że zakocha się w Królowej.-
Mówiąc to dalej nie zabrał ręki z jej włosów.

Jaimie podróżował szlakiem do Winterfell. Wiedział że nie ma tam przyjaciół, lecz myśl o zagrożeniu sprawiała że odsunął na bok stare zażyłoścjW końcu przez to odwrócił się od swojej ukochanej siostry. Która ma w sobie jego dziecko, oraz jest sprawczynią śmierci jego trzech poprzedni dzieci. Z myślą o niej pojawiały się w nim wszystkie emocje; ból, żal, miłość, smutek, szczęście. Ale to już bez znaczenia, wie że jakby się wrócił, to by mu wybaczyła, lecz on by nie mógł wybaczyć sobie. Nie mógłby sobie wybaczyć tego że osiągnie kolejny zdradziecki przydomek, że znowu zdradzi Targaryenów. Tych samych którym ślubował. Jedyne co teraz chciał zrobić to uklęknąć przed córką tego którego zabił i błagać o przebaczenie. Wiedział że ten wyczyn może kosztować go życie, ale i tak nie ma nic do stracenia.
Przekraczając Harrenhal przypominał sobie jak ojciec wysyłał tam zdrajców. Pamiętał jak mówił mu że on też kiedyś zdobędzie zamek, tytuł szlachecki, majątek i szczęście. Niestety go zawiódł.
Trzymając w ręku pieczęć swojego ojca wyrzekł.
„Kazałeś być mi szczęśliwym, sprzeciwiłem się. Kazałeś mi posiadać zamek, rodzine i bogactwo, sprzeciwiłem się."
Zamachnął rękę i wyrzucił ostatnią pamiątkę po ojcu w głąb ognia Harrenhal. Po tym dosiadł konia, zarzucił kaptur i jechał dalej.

W Witerfell dalej dyskutowana na temat śmierci Littlefingera.
- Był inteligentny, to mu trzeba przyznać.- powiedziała Arya
- Raczej głupi, tylko głupiec sprzyja się ze wszystkimi, a później ich zdradza.-
Odparła Sansa
- Udawał przyjaciela Starków, Lannisterów, Tullych, Arrynów. Udawał przyjaciela naszej matki.-
- Władze w Dolinie musimy podać głosowaniu.- powiedziała Arya
- Dolina ma Lorda, naszego kuzyna Roberta.-
-On nie zasługuje na miecz, a chcesz mu dać Doline?-
- Nie ja chcę mu ją dać, lecz prawo sukcesji.-
- Wiem, podajmy władze w Dolinie pod głosowanie Lordów Północy.- wpadła na ten pomysł Arya.
- Co za niedorzeczny pomysł.- odparła Sansa i poszła na plac Winterfell doglądać zbrojeń.-

Na Smoczą Skałe przybył kruk z wiadomościami z Winterfell. List był podpisany przez Brana Starka i Sammyego Tarly...

Lód i Ogień (Gra o tron fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz