Set #4

425 36 21
                                    

-Czyli rozumiem, że nie byłoby problemu, żeby na jeden dzień zabrać Tosię?

-Oczywiście, że nie. Dla Tosi będzie to coś nowego, pewnego rodzaju wycieczka. Ucieszy się, że będzie mogła gdzieś pojechać. Szczególnie w takiej sprawie. Będzie wniebowzięta!- odpowiada mi opiekunka Domu Dziecka. 

-To będę za jakieś pół godziny. Jeszcze raz dziękuję!- odpowiadam, i kończę połączenie. Do plecaka pakuję portfel, wodę i pudełeczko. Wybiegam z mieszkania zakluczając je na szybko. Idę do auta, układając w swojej głowie plan, którędy pojechać po Tosię, by ominąć jak najszybciej korki.

_***_

-No wsiadaj maluchu!- mówię otwierając drzwi samochodu. Tosia wsiada z szerokim uśmiechem i zapina ekspresowo pasy. 

Siadam za kierownice i ruszam spod bladoniebieskiego budynku. 

-I co? Wiesz gdzie jedziemy?- pytam nie odrywając wzroku z drogi. 

-Nie! Powiedz mi no proszę, proszę, proszę!

-Nie ma mowy. Dowiesz się jak dojedziemy. I koniec kropka.- uśmiecham się szeroko, a dziewczynka obok mnie przewraca oczami. 

-Dobra zgoda.- mówi wzdychając.- A daleko jeszcze? 

-Dopiero wyjechaliśmy Tosia.

-No ale daleko jeszcze? 

-No niedaleko. A szkoda, bo przydałaby ci się lekcja cierpliwości. 

-Kuba!

-No co?- powiedziałem, lekko się podśmiewając. 

Po niedługim czasie dojeżdżamy na oczekiwany adres. Wychodzimy z auta i idziemy w stronę wejścia. Już od początku witają nas malutkie szczeniaczki, podskakujące zabawnie w naszą stronę.

-Jakie one są słodkie!- mówi Tosia siadając na ziemię i tuląc delikatnie tłum szczeniaczków.

-Cudowne, nie sądzisz? A który według ciebie jest najsłodszy?- spytałem, a mała blondynka wpadła w nagłe zamyślenie. Rozejrzała się wokół siebie. Siedziała na podłodze, a do jej ciała tuliło się kilka ślicznych szczeniaczków. Jednak zastanawiając się nad świadomym wyborem nie patrzała na nie. 

Wzrok dziewczynki skierował się pod beżową ścianę. Stał tam mały piesek rasy beagle. Tosia jak w transie zostawiła za sobą wszystkie szczeniaczki i skierowała krok w jego stronę. Podsunęła delikatnie dłoń pod jego malutki pyszczek, a gdy zaczął obwąchiwać jej malutką rączkę zobaczyłem jak macha ogonem. Polizał jej delikatną skórę. Z uśmiechem wzięła go na ręce. Usiadła na podłodze, wtuliła w siebie malutkie stworzonko, przyglądając mu się uważnie. Razem z kobietą obok staliśmy w ciszy.

-On. Zdecydowanie. Jest cudowny, idealny. Jest jak piesek którego sobie tak wymarzyłam! Ma słodkie łatki, i to uszko! A w dodatku.. jego oczko jest jak moje. Też ma inny kolor!- powiedziała, przybliżając twarzyczkę do pieska, by dostać od niego buziaka.- Jestem pewna, że to on jest idealny.

-To co? Bierzemy go?- spytałem, a blondynka z oczami niczym pięciozłotówki spojrzała się na mnie.

-Coo?

-To. Przygarniasz psiaka?- spytałem ponownie, a dziewczynka delikatnie odłożyła pieska na podłogę i rzuciła się w moją stronę. 

-Tak!- krzyknęła i wtuliła się do mnie mocno. 

_***_

-Jak go nazwiemy maluchu?- spytałem szczerząc zęby z szczęścia dzielonego wraz z dziewięciolatką.

Searching for you •K. Kochanowski•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz