#2 Historia mego życia i dziwne sposoby

288 12 0
                                    

Ohayou! Dzisiaj wam powiem jak ja zaczęłam się uczyć języka japońskiego i postaram się wam pokazać parę moich sposobów.
Wszystko zaczęło się jak miałam 12 lat, wtedy koleżanki wciągnęły mnie w coś takiego jak anime. nie zwracałam wtedy zbytnio uwagi na język, nawet nie wiedziałam po jakiemu te postacie mówią. Dopiero później koleżanki mi wytłumaczyły to. Powiedziały mi też, że potrafią mówić po japońsku (Kilka słów, ale potrafiły). Też zapragnęłam mówić w tym języku. Stwierdziły, że każda zostanie moim Sensei. Miałam założyć zeszyt i przychodzić do jednej z nich codziennie. No i tak robiłam. No bo skoro sensei karze to trzeba to zrobić, nie? No i jedyne co mnie uczyły to słówka, które zapamiętały z anime albo nauczyły się z Google tłumacza. Robiły mi różne kartkówki, dawały zadania domowe... Pamiętam nawet raz, że dostałam uwagę za to, że narysowałam serduszko w zeszycie i moja mama miała to podpisać (Nigdy nie zapomnę jej śmiechu :C). Po jakimś czasie nasza paczka się rozpadła, ale ja nadal chciałam się uczyć japońskiego. Zaczęłam oglądać filmiki na YouTube i wszystko notować, ale po jakimś czasie większość filmików obejrzałam, a z anime trudno jest cokolwiek się nauczyć. Wpadłam na pomysł, aby poszukać jakichś aplikacji na telefon. Wtedy uczyłam się z nich, ale nadal nie pomyślałam, żeby uczyć się znaków. Myślałam, że sama mowa wystarczy. (Tak, w tamtym czasie znalazłam też aplikację Japoński pomocnik, którego używam do dzisiaj, ale wtedy jedynie używałam słownika i słuchania słów, bo nie miałam pojęcia jak używać innych opcji xD). W wieku czternastu lat na święta dostałam swoją pierwszą książkę do japońskiego, na święta. Byłam przeszczęśliwa, bo naprawdę chciałam się tego japońskiego uczyć, a nawet nie pomyślałam o kupnie książki (Wieeeem, głupia jestem). potem kupiłam jeszcze kolejną i kolejną... Do dzisiaj uczę się z książek, czasami zdarzy się obejrzeć jakiś filmik na YouTube. Zamierzam też zapisać się na jakiś kurs. Prócz tego w międzyczasie używałam aplikacji Speaky, aby pisać z Japończykami, niestety było ich tam bardzo mało, a oni sami rzadko wchodzili, więc ją usunęłam. Jeśli znacie jeszcze jakieś fajne aplikacje do nauki języków to pisajcie.

Gdy jeszcze nie miałam książek, a uczyłam się z samych filmów, to zaraz po zanotowaniu robiłam takie fiszki i poprzyklejałam je po caaaałym domu. Serio. Na lodówce, na laptopie, w łazience na ścianie i lustrze, na łóżku, na klatce świnki morskiej, lampie... No ogólnie wszędzie. I gdziekolwiek nie spojrzałam to musiałam to przeczytać i tak zapamiętywałam słówka. Do dzisiaj się dziwię czemu mama mi na to pozwoliła. Prócz tego używałam też swojego ciała. Gdy uczyłam się stron to na prawej ręce napisałam "Migi", a na lewej "Hidari". A na stopie napisałam "Ashi"... Gdy tak teraz to czytam to mogę śmiało stwierdzić, że byłam dziwnym dzieckiem. No ale czego się nie robi, aby nauczyć się języka.

W sumie to cała moja historia życia. Nie zniechęcajcie się do Japońskiego, bo myślę, że naprawdę warto. Taki prestiż wśród znajomych, jak im zaczniecie gadać po japońsku. Jak na razie to tyle. Do zobaczenia wszystkim, na razie!~

 Do zobaczenia wszystkim, na razie!~

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Sposoby na naukę JapońskiegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz