Jak co dzień ćwiczę swoje moce żywiołów. Nie jest to takie łatwe, a zwłaszcza jak masz dwa przeciwne do siebie, jak ogień i woda. No właśnie, ciekawy jestem z kont mam te moce. Ogień po tacie, ale wodę? Pewnie po mamie, o której nie chce wspominać tata.
-No i jak trening?-przyszedł Julek.
-Dobrze. A tato mam takie pytanie. Co się stało z mamą?-zaprzestałem treningu.
-Mówiłem ci tyle razy, że nie chce wspominać przeszłości. Liczy się tylko tu i teraz.-poczochrał mi włosy.
Widzicie! Wymiguje się. Eh, nie będzie łatwo poznać prawdę.
-A kim jest ten skrzydlaty pan, obok ciebie i wujków, na zdjęciu?-zapytałem.
-To jest ktoś ważny, ale ty go nie znasz. W końcu tyle lat minęło od tej straszliwej tragedi.-spuścił głowę.
-A, czy mogę pójść do wujka Wiktora?-spytałem.
-W końcu zadałeś jakieś normalne pytanie. Pewnie, że możesz. Tylko go nie zadręcz.-uśmiechnął się.
Ja tylko kiwnąłem głową na znak, że zrozumiałem i poszedłem do wujka. Może on coś mi powie. Jestem na miejscu. Pukam.
-Witaj wujku Wiktorze.-grzecznie się przywitałem.
-Och, Stefan! Jak się cieszę. Śmiało wchodź.-otworzył szerzej drzwi.
-A wujku, mam pytanie. Znasz tego pana na zdjęciu?-pokazałem na zdjęcie w telefonie.
-Karol.-szepnął sam do siebie.
-Karol? Kim on jest i dla czego mój tata nie chce o nim wspominać!?-dałem się ponieść emocjom.
-Nie wiem, czy powinienem ci o tym mówić, ale sądzę, że powinieneś znać prawdę. Karol jest, to znaczy był najlepszym przyjacielem twojego ojca, ale pewnego dnia przywódca szkarłatnej armii, Lucyfer zaatakował was i... I Karol w tedy poświęcił swoje życie, aby was ocalić.-zaczął lekko szlochać.
-Czyli, że to na jego cześć został postawiony pomnik "Fallen Angel". A wiesz może kim była moja mama?-spytałem z nadzieją na odpowiedź, która rozmyje moje cienie wątpliwości.
-Ten temat powinieneś przedyskutować z tatą, a nie ze mną. I tak za dużo już powiedziałem.-zaczął patrzeć w ziemię.
-Bardzo ci dziękuje, że chociaż tyle mi powiedziałeś i przepraszam za kłopot.-nie czekając na odpowiedź wybiegłem z jego domu i pobiegłem w stronę swojego. Po paru minutach byłem już na miejscu. Wchodzę i zastaje płaczącego tatę.
-Tato,coś się stało?-podszedłem do niego.
-N... Nie. Wszystko jest w... W porządku. Ja tylko.-zaczął bardziej płakać i ściskać w dłoniach jakiś naszyjnik.
Przytuliłem go. A jeśli to przeze mnie? I przez moje głupie pytania?
-Chce, żebyś to wziął i nosił z dumą.-zakłada mi naszyjnik.
-Co to?-zacząłem go oglądać.
-To naszyjnik bardzo bliskiej mi i tobie osoby. Naszyjnik żywiołu wody. Nie zgub go.-otarł łzy.
Ja kiwnąłem głową i przytuliłem go mocniej. A niech poczuje, jak bardzo go kocham za to co dla mnie robi.
Po wspólnie spędzonym czasie na przytulaniu miałem iść spać, ale jakoś nie mogłem zasnąć, więc wyszedłem, a raczej wyleciałem, przez okno. Chodzę sobie po lesie. Chyba zawsze jak nie wiem co ze sobą zrobić to łażę tutaj. Cisza i spokój. Tego mi potrzeba, aby uporządkować myśli. Po chwili chodzenia po lesie zdałem sobie sprawę, że zabłądziłem. Świetnie!
-Dobra, gdzie jest jakaś mapa.-zacząłem szukać w telefonie apki.
Usłyszałem jak szurają krzaki. Teraz już nie jestem sam. Nie dobrze. Patrze w szurające krzaki. Wyszły z nich trzy wilki. Musiałem wejść na ich teren. Zacząłem powoli się wycofywać, co pewnie by dobrze wyszło, gdybym nie nadepnął na patyk, który pękł i wytworzył spory hałas.
-Ups.-szepnąłem sam do siebie.
Wilki rzuciły się na mnie, a ja zacząłem biec. Chciałem odlecieć ale przez te emocje nie mogłem nawet skrzydeł otworzyć. Ta gonitwa była dojść krótka, ale dla mnie ciągnęła się w nieskończoność. Biegłem przed siebie i w pewnym momencie postanowiłem odwrócić się i zobaczyć, czy są strasznie blisko. Były cholernie blisko, a ja po odwróceniu głowy walnąłem prosto w drzewo. To może być mój koniec. Usłyszałem jak jakiś wilk wyje, ale to nie był jeden z tych nade mną. Dźwięk dochodził z innej strony. Wilki zaczęły uciekać.
-Wszystko dobrze? Nic ci nie zrobiły?-nade mną stał jakiś nieznajomy.
-Chyba wszystko jest dobrze, proszę pana.-odpowiedziałem dojść niepewnie.
Nieznajomy pomógł się mi ogarnąć.
-Co ty tu robisz i to jeszcze sam?-patrzył na mnie swoimi srebrzystymi oczami.
One są takie jakieś znajome, ale z kont?
-Można powiedzieć, że trochę zabłądziłem.-odparłem spuszczając głowę w dół.
-No dobrze. Teraz jest zbyt późno na wędrówki po lesie, ale rano wracasz do domu. Teraz chodź ze mną.-zaczął iść.
-Ale...ale ja pana nie znam.-odparłem nieśmiało.
-Jestem Karol. Jeśli chcesz wiedzieć więcej to chodź.-szedł dalej.
Ja zacząłem iść za nim. Dotarliśmy do małej chatki, blisko wodospadu. Weszliśmy do środka.
-Usiądź sobie. Ja przyrządzę nam herbatkę.-poszedł do innego pomieszczenia.
Całkiem tu przytulnie. Prawie jak w moim domu. Ten starodawny klimat. Ah, aż takie milutkie ciepełko mnie ogarnia.
-Proszę.-Karol podał mi herbatkę.
-Dziękuję. Czy ty jesteś tym, który uratował wioskę nadnaturalnych?-walnąłem prosto z mostu, a co będę z nim w kulki lecieć?
-Heh, czyli jednak słyszałeś o mnie.-popijał napój.
-Tak, ale nie od taty. On nie lubi o tym rozmawiać.-również se popijam.
-Jaką klasą jesteś?-spojrzał na mnie.
-Słucham? A, chodzi o alfy i omegi. Nie wiem. Jeszcze nie miałem okazji poznać tego jakiej klasy jestem.-skończyłem pić.
Karol wziął ode mnie szklankę i poszedł odnieść do kuchni.
-Dobra. Teraz pójdź lepiej spać. Wole, żebyś nie wyglądał jak po jakimś porwaniu.-podał mi ubrania.
Całkiem to śmieszne. On jest ode mnie starszy, ale mniejszy. Ja wzrostem już jestem bliski tacie, brakuje mi raptem kilku centymetrów. Ubrałem się w ciuchy i poszedłem za Karolem do jakiegoś pokoju.
-Śpisz dzisiaj u mnie w pokoju.-zapalił światło.
Teraz mogłem w pełni zobaczyć jego wręcz poharatane ciało. Masa blizn parę postrzępionych piór na skrzydłach. Jedno oko przykrył teraz opaską. Ciekaw jestem czemu. Położyłem się na łóżku i przykryłem kołdrą.
-Słodkich snów, młody.-szepnął Karol prawie, że niesłyszalnie.
Czemu on tak się o mnie troszczy? A no tak, jest bliskim przyjacielem mojego taty. Hm, muszę ich znowu ze sobą zapoznać! Tak, to jest idealny plan! Ale teraz lepiej się wyśpię.
~Timeskip~
Nie wiem która jest godzina. Sprawdzę na telefonie. Chwila, nie mogę się ruszyć! Mogę tylko patrzeć. Nie, nie, nie! Znowu to samo!
-Witaj.-powiedział tajemniczy głos.
Znowu on. Serce zaczęło mi szybciej bić, a właściwie to waliło jak jakiś napalony gościu w babkę z burdelu. Sory za to porównanie, ale taka prawda. Boje się jak jeszcze nigdy wcześniej. Po chwili poczułem jak ktoś mnie dusi. Ja w dalszym ciągu nic nie mogę zrobić.
-Wszystko w porządku?-wszedł do pokoju Karol.
Ja się w tym momencie obudziłem.
-Wybacz że ci nie powiedziałem, ale ja choruje na paraliż senny.-zacząłem płakać.
-No już, wszystko jest w porządku. Nie musisz przepraszać za coś, co nie jest twoją winą Stefanku.-zaczął mnie przytulać.
To było takie miłe i przyjemne. Czułem jak bym znał go już od dawna.
-Jeśli chcesz, to mogę tu zostać. Wiem, że ta choroba jest niezwykle uciążliwa.-tulił mnie dalej.
Ja tylko pokiwałem głową na znal zgody. Po paru minutach przyszedł z poduszką i kołdrą. Ułożył to na ziemi i poszedł zgasić światło. Potem wrócił i ułożył się na podłodze i przykrył kołdrą.
-Dobranoc.-powiedział.
-Dobranoc.-nieśmiało odrzekłem.
Ciekaw jestem, co się stało, że unikają siebie. Muszę odnowić ich przyjaźń, a w tedy może w końcu tata mi powie coś o mamie. Z tą myślą poszedłem spać.~CDN~
CZYTASZ
Fallen Wings 2
FantasyUwaga! Opowieść od 18 roku życia. Polecam przeczytać pierwszą część, a w tedy będziecie wiedzieć czego się spodziewać. To moja dróga książka i w sumie to tyle. Życzę miłego czytania <3 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Po zniknięciu Lucyfera i bohate...