3. Połączeni przypadkiem. (Stefan)

9 4 7
                                    

Mój tata i Karol ogarnęli się i wszyscy siedzimy razem na kanapie.
-Ehm, więc jak zauważyłeś, ja i Karol jesteśmy razem.-zaczął tłumaczyć Julian.
-Ta i z tego co zdołałem wywnioskować z waszej "rozmowy" to Karol jest tak jakby moją matką.-spokojnie odparłem.
-No, można tak powiedzieć.-Karol spuścił głowę.-Wiem, że pewnie teraz uznasz mnie za jakiegoś odmieńca, ale proszę, abyś dał mi szansę.-Karol zaczął lekko płakać.
Widać, że chciał ukryć ten fakt, ale nie najlepiej mu to szło.
Szkoda mi go, mimo tego, że nas zostawił na dość długi czas i, że unikał kontaktów z nami, ale w końcu, gdy najbardziej go potrzebowałem to mi pomógł.
-Teraz jesteśmy rodziną.-Przytuliłem go.
-UwU, jakie to słodkie.-Julian patrzył na nas, jak na plakat z zespołu BTS.
Pokazałem mu ręką, aby się dołączył do tulenia. Zrozumiał mój gest. Tkwiliśmy w tej pozycji przez parę minut.
-Dobra, starczy, bo jeszcze udusimy Karola.-zażartował tata1.
No co? Jakoś trzeba odróżnić ich od siebie.
-Hej, a może pójdziemy gdzieś razem?-zaproponował tata2.
-Wiecie co, może pójdziecie sami, tym razem, a ja pójdę i się trochę po mieście powłóczę. Trochę czasu ze sobą spędzicie.-zrobiłem minę typu lenny face, a żeby nudno nie było to jeszcze zacząłem ruszać brwiami w górę i w dół.
-Stefan! Czy ty sobie nie pozwalasz na zbyt wiele?-Julian się zaczerwienił.
-Tak mnie wychowałeś.-Obojętnie ruszyłem ramionami.
No i tatuś1 się załamał, a tatuś2 nie mógł powstrzymać się od śmiechu.
-Heh, nie wiedziałem, że jest aż tak podobny do ciebie Julku.-Karol zaczepnie szturchnął Juliana w lewą rękę.-Dobra, to jutro pójdziemy wszyscy razem, a dziś pójdziemy sami.
-Dobra,to bawcie się dobrze.-powiedziałem wychodząc z domu.
Idę sobie przez miasto i patrzę na przechodzących obok ludzi. Zawsze mnie intrygowało życie innych. Jestem hybrydą, więc posiadam dwa odrębne od siebie geny. Jestem w połowie zmiennokształtnym i upadłym aniołem. W sumie to całkiem fajnie jest być innym. Wiele osób lubi mnie właśnie takim. Julian nie wie, ale mam pracę. No, tak jakby. Wykorzystuję dary żywiołów na pokazach ulicznych. Zawsze przychodzą te same osoby. Trzy syreny, wilkołak, wróżka i tajemnicza postać w kapturze. Ciekawi mnie kim jest. Zawsze przychodzi i daje diament. Nie wiem w sumie, czy nie kradnie ich.
-Witaj.-powiedział tajemniczy głos za mną.
Odwróciłem się i spojrzałem na zakapturzoną postać.
-Em... Hej?-odparłem.
-To ty jesteś Skrzydlatym lisem?(pseudonim artystyczny Stefana)
-Tak? A ty kim jesteś?
-Chodź ze mną, a się dowiesz.-Wciągnęła w moją stronę dłoń.
-No nie wiem. Nie ufam ci.
-A powinieneś. Chodź.
-Nie!
-Eh.-Złapała mnie za rękę i zaczęła ciągnąć za sobą.
-Ej! Ja nie chce nigdzie iść!
-...
Ciągnęła mnie aż do tajemniczej dziury w skale.
-Może teraz powiesz mi o co chodzi?
Zaczęła mnie ciągnąć do środka jaskini.
-Przestań mnie ciągnąć!
-...
-O co ci chodzi?!
-Chce ci pomóc.
-W czym?!
-Zobaczysz.
W końcu dochodzimy do końca jaskini. Znajduje się tam duży kryształ zwisający z sufitu. Na środku znajduje się dość sporych rozmiarów jeziorko.
-Nazywam się Lena. Jestem w połowie demonem mara i anioł stróż. Muszę spełnić naszą przepowiednię.-Ściągnęła kaptur.
Ukazały mi się jej krótkie i postrzępione włosy o barwie przypominającej śnieg. Jej cera jest biała niczym płatki kwiatów wiśni, a oczy przypominają dwie małe czarne dziury. Jej tęczówki są ciemniejsze od najgłębszego mroku.
Jaką znowu przepowiednię? O co tu do cholery chodzi!?
-Musisz udać się ze mną do krainy hybryd i pomóc odzyskać coś bardzo ważnego. Od tego zależy przyszłość świata!
-A nie możesz sama się tym zająć? Nie chce opuszczać mojej rodziny bez słowa.
Dziewczyna wyjęła telefon Stefana i zaczęła coś na nim stukać.
-Co ty robisz?
Pokazała mu już wysłanego Sms'a.
" Tato! Poznałem fajną dziewczynę i zostanę u niej na parę nocy. Nie musisz się martwić.
Odpowiedź przyszła w dosyć szybkim tempie.
"Kk, tylko mi tam nie szalej(͡° ͜ʖ ͡°)"
-Eh, dobra. Niech będzie.
-Wspaniale!
Wepchnęła mnie do wody. To był portal. W sumie powinienem był się tego spodziewać, ale bywa. Przeleciałem przez niego i zacząłem spadać. Rozłożyłem skrzydła i zacząłem łapać równowagę. Widziałem jedynie białą smugę przelatującą obok mnie. Lena leciała jak strzała. Po chwili wróciła do mnie.
-Co tak wolno?-uśmiechnęła się
-Bo tak lubię.
-A ja lubię szybko.
-Gratuluję, nie chce mi się ciągnąć tej dyskusji.
Zaczęła lecieć na ziemię. Ja poleciałem za nią. Wylądowaliśmy.
-To teraz idziemy do miasta.-powiedziała.
Nie mam słów sprzeciwu. Idziemy przez miasto. Jest tu niesamowicie dużo hybryd. Są mieszankami wielu różnych istot. Ale jest coś, co przykuło moją uwagę.
-Czemu wszyscy mają skrzydła?
-Bo są potomkami z ciężkich czasów.
-Ciężkich czasów?
-Tak. Nie słyszałeś o Szkarłatnej Armii Lucyfera?
-Nie?
-To już ci tłumaczę. Ileś lat temu, władca upadłych aniołów, Lucyfer, zaatakował inne anioły i tak zaczął wielką anielską wojnę. Przegrał, więc zaczął obmyślać plan zemsty. Stracił wielu członków armii. Potrzebował na szybko żołnierzy. Ale nie chciał byle jakich. Pragnął istot niepowstrzymywalnych, szybkich, silnych i co najważniejsze Alfy. Jego naukowcy zdołali stworzyć gen nadnaturalnych, który można było dać aniołom. Swoich ocalałych żołnierzy przemienił w monstra, a inne anioły zaczął porywać. Każdy, kto tutaj mieszka jest potomkiem potworów i aniołów. Jak się okazało, DNA nadnaturalnych skrywa wiele sekretów. Na szczęście miejsce w którym przetrzymywano wszystkie te istoty zostało zniszczone. Teraz kryją się tu.
-Ło, ło, ło! Czy ty mówisz, że oni wszyscy są z gwałtu?!
-Tak.
-Ty chyba se jaja ze mnie robisz.
-Oj uwierz mi, że jest o wiele więcej pojebanych rzeczy, o których nie wiesz. Serio.
Zaczęła iść. Jak się potem okazało, dotarliśmy na jarmark. Jest tu tyle cudnych rzeczy. Aż chciał bym wszystko se kupić.
-Chodź ty sroko jedna.
Musimy skupić się na ważniejszej rzeczy nisz byle jakie zakupy. Szukaj czarnego łuku z czerwonymi fragmentami.
-To na nim co aż tak zależy?
-Po części jest bardzo ważny dla naszej misji, a teraz przestań gadać i zacznij szukać!
- Dobra. Jeju, co się tak poddenerwowałaś?
-Bo nie bierzesz tego na poważnie!
-Nawet nie wiem o co chodzi w "naszej" misji! I jak ja mam brać ją na poważnie?!
-... Dobra, masz trochę racji. Wybacz. A teraz zacznijmy lepiej szukać łuku.
-Okej, ale więcej tak na mnie nie naskakuj.
-Dobra.

~CDN~

Fallen Wings 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz