Przed rozprawą

1.1K 69 2
                                    

Nadszedł czas na rozprawę, ale zanim się ona zacznie, Batman i Joker postanowili się na nią przygotować. Batman postanowił, że nie przychodzi na rozprawę jako Bruck. Poprosił o zamówienie specjalnej maski, która miała przedstawiać jego, ale starszego. Na szczęscie sklep, który ją wykonywała, podlegał pod firme z którą miał mieć fuzje. Więc poprosił ich o drobną przysługę. Fuzją z tak wielką firmą była im bardzo na rękę, więc nawet nie pytali się, po co mu taka maska. Wzięli go na odlew twarzy, a zaraz po zrobieniu jej zaczęto robić maskę. Poprosił Alfreda, żeby kupił mu garnitur w kratę i dopasował do tego krawat. Zaraz po powrocie z firmy w miescie obok postanowił sprawdzić swoje przebranie. Do maski była dołączona siwa perułka.
- Co myślisz, Alfredzie?
- Raczej nie dożyje czasów, gdy będzie pan tak wyglądał. Z jednej strony to lepiej. Ale jeśli chodzi o maskę to jest świetna, te włosy wyglądają jak prawdziwe.
- Włosy są prawdziwe, a maska naprawdę wygląda świetnie.
- Wygląda na to, że naprawdę dobrze będzie mieć fuzje z tą firmą.
- Na razie im nie idzie, więc zgodzili się na każde warunki. Po fuzji z moją firmą na pewno będą bardziej rozchwytywani. Przedstawię ich usługi kilku reżyserom i temu co prowadzi bale przebierańców, wiesz o kogo mi chodzi.
- Musi mieć Pan na myśli Pana Mathilde. To chyba był Francuz.
- Tak, to ten. On na pewno będzie miał parę większych zleceń.
- Na pewno inwestycja w tę firmę, z Pańskimi znajomościami, będzie się Panu opłacać.
- To na pewno. Dobrze jest zostało pół godziny muszę już iść, zadzwoniłes...
- Oczywiście. Taksówka już czeka.
- Alfred, liczę na twoje wsparcie.
- Niech się Panicz niczym nie martwi.
Bruce zszedł na dół, gdy wychodził przypomniał sobie o lewym dokumencie by mógł wejść na salę sądową. Poprosił taksówkarza, żeby poczekał chwilę, bo zapomniał portfela z domu. Taksówkarz widząc Bruck'a w masce starszego pana powiedział tylko, żeby Pan się pospieszył. Bruck bez zastanowienia pobiegł po dokumenty. Taksówkarz widząc jak starszy pan biegnie do domu myślał, że się przewidział. Biegł jak ci młodzi mężczyźni, którzy próbowali złapać taksówki. Alfred widział wszystko przez okno i zwrócił uwagę Bruck'owi, że nie może tak biegać. Bruck przyznał mu rację i w drodze powrotnej poruszał się znacznie wolniej.
- Mam nadzieję, że nie musiał pan długo czekać.
Powiedział Bruck lekko ochrypniętym głosem.
- Nie, prawdę mówiąc to żwawy z pana staruszek.
Taksówkarz wyglądał na nie wiele młodszego od Bruck'a w obecnym przebraniu.
- Chyba mi coś w biodrze strzykło, wie pan. To już nie te lata co kiedyś. Mógł by pan już jechać, bo się spóźnię.
- Oczywiście a gdzie chciał pan jechać?
- Niech mnie pan zawiezie pod budynek sądu.
Ruszyli. W czasie tych dwóch dni Joker też nie próżnował. Na stołówce, gdzie miał więcej luzu,  znalazł paru przemytników. Nie chcieli od niego nic wzamian poza jego słowem że nic im nie zrobi. Joker się zgodził, to nie był dla niego problem. Przeciez mógł kogoś wynająć do brudnej roboty. Dostał od jednego przemytnika namiar na cele w której może kupić dopalacze lub lepszy towar. Joker się do niego wybrał dzień przed rozprawą. Udało mu się wymknąć podczas obiadu, gdy zaczęła się walka gangów. Wszyscy strażnicy szybko zbiegli na dół i żaden z nich nie zauważył wymykającego się Jokera. Diler zawsze był w celi z dwoma ochroniarzami, którzy dostawali towar za ochronę. Joker dostał dziś pierwsze zamówienie żyletki. Więc bez obaw udał się do dilera.
- Dzień dobry, zastałem kogoś w domu.
Powiedział joker z śmiechem.
- Kto idzie!
Joker usłyszał niski ton głosu, który mówił jak by próbował go przestraszyć na samym wejściu
- To ja, Joker.
Joker nie pokazał twarzy, tylko kartę z jokerem. Zawsze pozwalano mu mieć talię kart. Z nimi był spokojniejszy, tak przynajmniej twierdzili strażnicy.
- Jeśli myślisz, że to jest śmieszne, to się mylisz.
Powiedział drugi z ochroniarzy.
Wtedy Joker się pokazał.
- Ja nigdy się nie mylę. Pokazać wam sztuczkę  z kartami?
Zanim którykolwiek zdążył odpowiedzieć, Joker rzucił kartą w której były żyletki. Trafił prosto w gardło. Ochroniarz wykrwawił się na ich oczach, diler nawet nie mrugnął, jakby to było dla niego normalne. Drugi ochroniarz był przerażony, próbował ratować kolegę. Ale to było bezcelowe, Joker trafił prosto w tętnice szyjną. Joker wyjął kartę z gardła martwego ochroniarza, drugi który był cały w jego krwi i patrzył z przerażeniem na śmiejącego się Jokera, który wyjmował kartę z szyjki jego martwego kolegi. Skierował się w stronę dilera z tym samym uśmiechem.
- Mam nadzieję, że to nie będzie dla ciebie problem.
Diler z uśmiechnął się do Jokera.
- To nic, co by zdziwiło strażników. Często proszę różnych więźniów by zabili dla mnie kogoś i podrzucili pod cele.
- A co ty i oni z tego mają?
- Ćpun za towar zrobi wszystko. No i pozbywa się konkurencji lub kabli, którzy myślą że wypuszczą ich prędzej za wydanie mnie.
Joker usiadł koło dilera na jego pryczy. Diler widząc, że jego żyjący ochroniarz jest załamany zawołał go i dał mu dwie działki. Joker nic nie mówił, przyglądał się co się dzieje. Ochroniarz wziął obie działki odrazu, siedział na podłodze tyłem do dilera i Jokera. Gdy ochroniarz wziął już towar usłyszał za sobą głos swojego szefa, który powiedział "jesteś za słaby". Wyciągnął pistolet spod poduszki i strzelił mu w tył głowy. Ochroniarz upadł i podłoga zalała się jego krwią. Joker zaczął się śmiać bez opamiętania i mówić bardzo nie wyraźnie.
- Stary, czy ty przypadkiem nie jesteś ze mną spokrewniony?
Diler, już bez uśmiechu, spojrzał na Jokera.
- Nie lubię zabijać ludzi których znam, ale wiem, że w końcu popadłby po tym w obłęd.
Joker spojrzał na niego, widział żal w jego oczach.
- Weź, z śmierci tamtego gościa się śmiałeś, więc co cię obchodzi ten którego zabiłeś.
- On był dla mnie ważny.
Joker pomyślał, że to musiał być brat albo kumpel, z którym go tu wsadzili.
Joker dłużej się nad tym nie zastanawiał i przeszedł do rzeczy.
- Wiesz, przyszłem tu z innego powodu, podobno masz dopalacze, potrzebuje te, przez które można umrzeć.
- Przyjdź jutro. Powinienem je dziś dostać, ale nie będę miał jak ci ich dostarczyć. A jutro masz rozprawę, więc jeden z moich ludzi ci je dostarczy.
- Okej
Joker przed rozprawą znalazł pod drzwiami torebkę z 10 tabletkami.

Uczucia Jokera i BatmanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz