Halley Quin

816 45 5
                                    

(czytaj złowrogim tonem) 

Gotam miasto pełne najgorszymi szumowin, przepełnione złem. Policja jest bezsilna, a ja próbuje je oczyścić, wyrwać chwasty.

(głos Halley)

Pewnie teraz tak myśli Rycerz strzegący Gotham, siedzi na jakimś dachu i wypatruje sygnału wzywającego go na ratunek bezbronny obywatelom. Mam nadzieję, że przyciągnie jego uwagę, długo go nie widziałam, może nadal jest obrażony. Znalezienie go, chyba nigdy nie było aż tak trudne. Musiałam, wywołać zamieszki i nakłaniać kilka gangów do współpracy, to śmieszne, bo wspomniałam tylko o Jokerze, że coś planuje i ten plan ich obejmuje, o i że odmowa może skutkować pewnymi konsekwencjami. Łatwo jest manipulować ludźmi szczególności, jeśli używasz strachu lub miłości. Mój Joker gdzie ty jesteś, dlaczego nie przychodzisz, już dawno powinni o tym mówić w wiadomościach. Czy ja go już wcale nie odchodzę, nie on pewnie czeka na to, jak się rozkręcimy i wtedy wkroczy, tak na pewno na to czeka.

- Chodzimy rozwalić miasto! 

Halley krzyknęła, unosząc w dłoni swój młot i pobiegła przed siebie a za nią cały tłum uzbrojonych przestępców. 

Przenosimy się do Jaskini Batmana, gdzie Bruce przygotowuje się do akcji. 

-Bruce, a co tam u Supermana, chyba masz z nim kontakt, wiesz po tym, jak ześwirował, osobiście byłbym szczęśliwy, gdyby mnie przywrócono do życia. 

- Nie kontaktuje się z nikim, siedzi na rodzinnej farmie całkiem sam. 

- A on nie miał narzeczonej czy żony. 

- Lois Lane. Po śmierci Clarka zaczęła układać swoje życie na nowo i nie mogła zostać, fakt spędziła z nim trochę czasu, dopóki nie zaczął trzeźwo myśleć, ale po kilku miesiącach po prostu odeszła i został sam. Nie miałem czasu, by go odwiedzić, byłem zajęty swoimi sprawami. 

- W Gotham od miesięcy nic się nie dzieje, ja się wypaliłem, Dwulicowy z Zagadką ruszyli do Europy lub Rosji, mało istotne, ale z tego, co wiem mają wrócić za parę miesięcy. 

- Czas jechać. 

Joker pobiegł za batmanem i razem wsiedli do auta. 

-To, czym byłeś tak zajęty, może chodzi o sprawy tamtego "ciebie", hahaha! 

- Zapnij past. 

Joker posłusznie zapiął pasy i kontynuował. 

- Twoja prawdziwa tożsamość musi być nieźle zajęta, skoro nie miałeś czasu dla przyjaciela, który powstał z grobu. Musisz być niezłym ważniakiem albo to kiepska wymówka, bo po wezwaniu nigdy nie zjawiasz się później niż 10 minut to trochę dziwnie. Boisz się z nim spotkać. Twoje milczenie nie pomaga, wręcz mnie utwierdza w takim myśleniu. Wiem, że rady od kogoś takiego jak ja mogą ci się wydać szalone, ale nie boisz się, że popełni samobójstwo, już raz umarł i raczej nie robi mu to dużej różnicy czy żyje, czy nie, sam popełniłem parę prób nie do końca danych, ale parę razy tracąc przytomność z braku oddechu, czułem ulgę i wiele uczuć nie do opisania. Nie da się tego porównać z żadnym narkotykiem, ale miłość jest od tego lepsza.Bruc? 

- Hm. 

Joker uśmiechnął się szeroko, wpatrując się w Batmana. 

- Jak już wrócimy, to moglibyśmy czegoś spróbować, no wiesz w łóżku.

Po chwili ciszy Batman westchnął. 

- Nie mam zamiaru cię dusić. Jesteśmy.

- Czemu nie, może powinniśmy spisać tę umowę z pewnymi poprawkami.

Uczucia Jokera i BatmanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz