Czasy pokoju dobiegły końca...

20 1 0
                                    

Kto się bardziej interesował (no wiadomo, że nie znajdzie się takich osób) ten wie, że od całego roku już próbuję zacząć pisać i utworzyć uniwersum nazwane przeze mnie „Mrok" oraz rozpocząć projekt (z ogromną chęcią również przyszłego jego ukończenia), który również będzie nosił nazwę „Mrok". Zbierałem się, myślałem i namyśleć się nie mogłem...
Niedawno w końcu wpadłem na pomysł... co teraz? Trzeba działać! Kto bardziej zainteresowany niech będzie rad z wiadomości o treści...
„Bracia i siostry! Mrok gęstnieje, Mrok nas pożera..."

Poniżej zamieszczam skromny (i nie ukrywam, pisany na kolanie) opis jakże ważnej postaci z mojego (a pokuszę się o powiedzenie „naszego wspólnego") projektu „Mrok". Postaci, a jakże bardzo mrocznej i tajemniczej... Odważniejsi zwą go nawet „Piątym jeźdźcą apokalipsy"...

    Jego niezdarnie zawinięte w szmaty stopy pokryte są stwardniałą jak skorupa skórą, całe brudne w sadzy i ziemi. Owinięty w koślawo zdarte futra i skóry zwierzęce stoi delikatnie zgarbiony. Na wszystkie te skóry narzuconą ma połataną, brudną w skrzepie i sadzy za dużą pałatkę wojskową. Spod warstw futra wystają mu poharatane, pełne odcisków dłonie zawinięte w strzępy starych, brudnych bandaży. Spod ciężkiego kaptura wynurza się bielusieńki, kościsty pysk i para gałęziowatych rogów. Nikt jeszcze nigdy nie widział jego twarzy, ponieważ cały czas skryta jest pod tą właśnie maską wykonaną z czaszki zmutowanego, spaczonego czarną magią jelenia. Na plecach ma wielki płócienny wór, a za sznurkiem, którym związany jest w pasie, trzyma sztylet wykonany z kości niedźwiedzia.       Upiorności jego postaci dodaje stary kruk siedzący mu ciągle na ramieniu.
     Trudni się handlem, a osobom, którym ufa często, pomaga jako przewodnik, albowiem zna on najtajniejsze ścieżki prowadzące nawet przez najbardziej sprofanowane części puszcz. Rzadko jednak widuje się go w cywilizacji, częściej podróżuje przez opustoszałe przez ludzi tereny lasów i pól.
     Jego prawdziwa tożsamość również nikomu nie jest znana. Popularnie przez miejscowych nazywany jest Samael od imienia biblijnego Boga śmierci, kiedy zaś opowiada się o nim najstraszniejsze historie zdecydowanie z większym szacunkiem i powagą określają go jako Nuntius Mortis co z łaciny oznacza zwiastun śmierci. We wszystkich historiach, legendach i zabobonach zawsze idzie w parze ze śmiercią, a często jest również z nią utożsamiany. Legendy te również mówią o nim jako o człowieku, który jako jeden z nielicznych pojął tajniki i zrozumiał czarną magię, jednocześnie nie wyniszczając swojej duszy i zachowując wewnętrzne człowieczeństwo.
Bardzo często bywa pomocny i rozmowny wobec klientów, co nie pasuje do wykreowanego wizerunku śmierci. Najbardziej niepokojący pozostaje jednak fakt, że bardzo często najbardziej krwiożercze i agresywne bękarty omijają go szerokim łukiem, pomimo że w teorii mógłby być bardzo łatwą ofiarą.
     Podróżniku, lepiej wypatrujcie samotnego czarnego kurka na niebie...

————————————————————————

Oczywiście, jeżeli tylko opis naszego Samaela wam się spodobał i z nieukrywaną niecierpliwością czekacie na ukazanie się książki „Mrok" w tymże uniwersum, nie zapomnijcie dać znać!
Ciao!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 20, 2019 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Las pożarł to co doczesne... - Czyli to i owo o „Mroku" Where stories live. Discover now